Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2012, 08:31   #20
Cas
 
Cas's Avatar
 
Reputacja: 1 Cas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodzeCas jest na bardzo dobrej drodze


Erez Skolnik
- Miejsce pobytu nieznane -


- Niebywałe. Ty naprawdę nie masz o niczym pojęcia - Kasra przez moment wpatrywał się w Ereza z wyrazem szczerego niedowierzania malującym się na jego zmasakrowanej twarzy.

Gigant klęczał nieprzerwanie, pomimo odniesionych ran nadal zdawał się w pełni zdolny do walki. Emanował jednak spokojem, który pozwalał wierzyć, że nikomu, a szczególnie Erezowi nie grozi z jego rąk żadna krzywda.

- Dobrze zatem. Nadstaw uszu synu Ard, oto historia inna niż wszystkie, które słyszałeś do tej pory ...

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=HUi6yDZiAlE[/MEDIA]

Na świecie istnieją istoty wędrujące po nim od zarania dziejów. Z ich perspektywy ten zmieniał się tak często, że równie dobrze wystarczyłby tylko jeden powiew wiatru, by po raz kolejny zakwestionować jego obecny porządek.
Wpierw nadeszła era tytanów. Potężnych ponad miarę, o zdawałoby się nieograniczonej potędze. Ich czas skończył się jednak wraz z nadejściem bogów, którzy uwięzili ich w lochu wbitym niczym ostrze miecza w sam środek podziemnego świata.
Tym samym rozpoczęła się ich era. Lecz ta nietrwała długo. Pozbawieni wspólnego wroga zaczęli walczyć między sobą. Z czasem zaczynając rozumieć, że w istocie krzywdy nie czynią sobie, lecz wszystkiemu co ich otacza. Obawiając się konsekwencji swych działań skryli się w lśniących pałacach, odcinając się od spraw śmiertelnego świata.
Tak oto nadszedł czas ludzi.
Ten zaś dobiegł końca wraz z oswobodzeniem się tytanów. W dzisiejszym świecie pełnym nieustannych zagrożeń, gdzie na nowo rozgorzała wojna, a ziemia drży w posadach kiedy wszechmocne istoty ścierają się w walce, przyszła pora na jeszcze jedną - erę bohaterów ...

... jednym z tych, którzy tego pamiętnego dnia wyrwali się z podziemi był Zrvan, będący w istocie czystą esencją czasu. Po jego prawicy stąpa zaś Ahriman, awatar uosabiający wszystko co w domenie swego pana mroczne, wyniszczające i pełne chaosu.
Tak, tytani podobnie jak bogowie wykorzystują tego typu twory. Choć gdzie ci drudzy kryją się w nich przed wpływami Losu. Pierwsi stanowią żyjącą formę pierwotnych potęg. Ziemia, Powietrze, Ogień, Woda, Światło i wiele innych. Dlatego te awatary są uosobieniem jednej z oblicz domeny swych panów. Mrok może być osiągnięty poprzez przykrycie wszystkiego szczelną, bezkresną zasłoną, lecz również pozbawiając wszystkich zmysłu wzroku, skazując ich na życie w ciemnościach.
Jakkolwiek okrutne mogłoby się to nie wydawać, nawet chcąc śmierci wszelkiego życia na świecie, tytani nie są w istocie źli. Choć z punktu widzenia istot śmiertelnych mogą za takie uchodzić. To po prostu siły rządzące się swymi własnymi prawami. Ludzie są dla nich ledwie irytującymi insektami, niemalże umykającymi ich uwadze ...

... pośród sług Angra Mainyu wyróżnić można pierwiastek męski, który uosabiając deevy i żeński pod postacią druji. Ich imię w starej mowie znaczy „Zrodzeni ze Światła”. W dzisiejszej „Fałszywi Bogowie”. Nadal jednak równie potężne i wierne swemu mrocznemu panu. W ich szeregach zaś siedmioro najpotężniejszych, bowiem siedem to liczba święta. Jest zatem Aesma Daeva, Aka Manah, Indra, Nanghaithya, Saurva, Tawrich i Zarich.
Odrzuceni przez tych, których niegdyś chronili, zmienili się w źródło ich koszmarów. Jak jednak bywało od zarania dziejów, zawsze w krok za cieniem, podążają bohaterowie szukający jego zguby. Boskie dzieci kreujące dziś swą legendę, są tylko jednymi z wielu, którzy już zapisali się na kartach historii.



Pośród irańskich stepów nie ma zaś zdolnej dorównać tej o bohaterskim Rustamie. Synu Zala wychowanego pośród górskich szczytów przez mitycznego Simurga. Niezrównany wojownik, którego głowę zdobił hełm z czaszki potężnego Sephida zwanego Białym. Los chciał jednak, że spryt nie należał do jego licznych zalet. Za sprawą intrygi uknutej przez tytanów Rustam zgładził własnego syna, by niedługo potem pozbawić życia innego boskiego syna - Esfandyara. Niemniej jednak po dziś dzień jest uważany za jednego z największych bohaterów ...

... niezależnie jednak od tego w imię których panów przelewa się krew w tej wojnie. Gdzieś umknął fakt, że koniec końców wszyscy walczymy tu ze swymi braćmi i siostrami. W końcu czerpiemy moc z tego samego źródła. Ichor - pierwiastek nieśmiertelności, który wypełnia ciała tytanów i bogów. Z tego też powodu jest również częścią zarówno boskich dzieci, jak i istot zrodzonych z woli wyswobodzonych z otchłani potęg. To właśnie dzięki niemu możliwe jest dokonywanie wszystkich tych niespotykanych czynów. Sięgając głęboko wewnątrz siebie i czerpiąc z jego źródła, można jednym skinieniem przywoływać burze zdolne zniszczyć całe miasta, siłą mięśni poruszać ciała niebieskie, czy wreszcie dostąpić prawdziwej nieśmiertelności.
Jednocześnie to potęga, która przyciąga do siebie wszystkich jego posiadaczy. Wielcy herosi zawsze zdają się być w samym centrum wydarzeń. Prędzej czy później na swej drodze spotykając bestie, które Los czasem nawet bez ich wiedzy ściąga ku tym bohaterom.


***

Kasra wziął większy wdech kiedy wreszcie skończył, jeszcze przez moment wpatrywał się w Eraza po czym podniósł rękę. O dziwo rany po kuli nie było. Tak naprawdę jedynym widocznym efektem ich poprzedniej walki był brak oka.

- Oto co może uczynić ichor, nawet dla tych którzy nie mogą choćby śnić o jego pełnej potędze. Wyczuwam w tobie podobną moc, skup się i pozwól jej wypełnić twoje rany, odbudować złamane kości.

Erez początkowo patrzył na niego nieco zdezorientowany. Postanowił jednak choćby spróbować. Skoro jeszcze przed chwilą starzec uczył go korzystać z magii, dlaczego gigant rodem z hollywoodzkich produkcji nie mógł dokonać czegoś podobnego. Zaczął raz za razem powtarzać słowa Kasry. O dziwo zadziwiająco podobne do tych, które wypowiedział Sirius. Sięgnął więc do swego wnętrza i w istocie coś poczuł. Z każdą chwilą ból w klatce piersiowej ustępował, szybko zmieniając się z piekielnego w co najwyżej dokuczliwy. Wtedy przyszło zmęczenie i choć częściowo wyleczony Erez poczuł jakby coś dosłownie wyssało z niego siły życiowe.

- Jesteś jeszcze zbyt słaby - gigant posłał mu dość zawiedzione spojrzenie. Kto wie, może spodziewał się istoty, dla której taki wyczyn nie byłby żadnym wyzwaniem.

Nastąpiła chwila milczenia, w której obaj mierzyli się uważnym wzrokiem. Pierwszym który zdecydował się ją przerwać był deev.

- Erezie, synu Ard, wiedz że ja Kasra, jestem od dziś twym przewodnikiem. Ból i krew przypieczętowała naszą umowę, zatem i ona znaczyć będzie nadejście jej końca. Odebrałeś jedno z mych oczu. Będę nosił tą ranę z dumą, do czasu kiedy ktoś nie ofiaruje mi kolejnego, bym mógł zastąpić nim to, które utraciłem. Wtedy też na nowo odzyskam wolność. Z mych ust nikt nie dowie się na jakich warunkach zawarliśmy nasz pakt, tobie radzę uczynić podobnie.

Poderwał się z ziemi i wyciągnął do tej pory wbity w nią miecz. Przez chwili wyglądał jak rozjuszona bestia. Skolnik niezbyt rozumiał co się dzieje, kiedy obserwował miotającego się jak oszalały Kasrę. Dopiero wtedy wydał z siebie przeraźliwy ryk i wszystko ustało. Minął moment nim skończył taksować spojrzeniem nadal leżącego policjanta. Ten chciał już coś odpowiedzieć, ale nim w ogóle otworzył usta deev zaczął się zmieniać. Jego ciało stawało się coraz mniejsze, chwilę potem również kręgosłup zaczął się jakby łamać, w zasadzie podobnie jak wszystkie kości. Z początku wyglądało to niezbyt przyjemnie, ale o dziwo Kasra nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Zupełnie jakby ta makabryczna przemiana w ogóle nie sprawiała mu bólu.


Wszystko nie trwało długo, kiedy zaś dobiegło końca Erez ze zdziwieniem patrzył na stojącego przed nim jednookiego pitbulla. Podobnie jak w swej prawdziwej formie umięśniony do przesady, nawet teraz sprawiał wrażenie niebywale groźnego. Efekt ten spotęgowało kłapnięcie potężnych szczęk. Kasra przeciągnął się i przez chwilę przeskakiwał z nogi na nogę. Na koniec dość niezgrabnie przeszedł się jeszcze po hangarze. Wyraźnie nie mógł przyzwyczaić się do swojej nowej formy.

Wtedy mężczyzna poczuł coś za swoimi plecami. Obrócił się powoli i wtedy dostrzegł kolejne drzwi!
 

Ostatnio edytowane przez Cas : 25-04-2012 o 11:25. Powód: Formatowanie tekstu
Cas jest offline