Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2012, 08:57   #52
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Jakoś tak ostatnimi czasy go rozbierało. Odkąd opuścili miasteczko cięgiem, by spał. Pewnie była to wina świeżego powietrza. Dotlenione płuca Magnara wywoływały senność. Po za tym sielskość wioski uśpiła skutecznie jego czujność. Jakieś tam w Kurtwallen mieli problemy, ale powiedzmy sobie szczerze, co to były za kłopoty. W Karak Ungor tam to mieli kłopoty. Choć w sumie to już nie …

Zgodnie z sugestią Edgara potraktował cały wyjazd na wieś, jak wolne. Ot jeść, pić i spać. Z realizacji tych zamiarów nie zrezygnował nawet po odnalezieniu kapłana, a później drewnianej maski. Choć oba wydarzenia były nieco niepokojące. Podszedł do całej sprawy filozoficznie zgodnie z mądrością krasnoludzką, która mówiła „nie szukaj kłopotów, one same cię znajdą”.
Przyglądał się zatem z pobłażliwością poczynaniom kompanów, którzy jak na gust Magnara robili za wiele zamieszania, jak to ludzie i poświęcał się zbieraniu sił na cięższe czasy.

Spał sobie właśnie smacznie po prostej, ale obfitej kolacji i śnił że buduje pogłębiarkę, do płukania złota, gdy nagle coś po nim przebiegło depcząc pierś i rękę. Wybudzony Magnar odemknął jedno oko i mruknął:
- Uważaj gdzie leziesz pijana łachudro. – sapnął chcąc przekręcić się na drugi bok, jednak hałas jaki poczynili jego towarzysze zmusiły go żeby się rozejrzał.

To jednak nie był jeden z jego kompanów, lecz jakowyś złodziej, albo i dwóch. Spłoszeni łotrzykowie dali nogę, a wszyscy nie licząc niziołka pognali za nimi na hasło „łapaj złodzieja”. Magnar nie miał ochoty. Biegał nie najlepiej, a po za tym kompanioni powinni sobie poradzić bez niego. Na wszelki wypadek sprawdził, czy ma wszystko na miejscu. Jego rzeczy nie ucierpiały, tedy uspokojony z powrotem się położył. Spał krótko. Zbudził go Ivein, który wrócił z pościgu by się ubrać. Na jego widok Magnar parsknął:
- Toś Ty poleciał ganiać złodzieja na bosaka i w gaciach? Tylko mi nie mów, że reszta też. I co złapaliście chociaż kogo? – spytał rozbawiony.

Wyglądało na to, że jednak sobie nie pośpi, bo kompanioni postawili na nogi całą wioskę.
- Eh … - westchnął Magnar zbierając się z posłania. – A gdzie ta maska? Trza ją teraz pilnować. Chcieli skraść znaczy, że cenna.
Wybierał się przed dom wójta. Nie ciekaw był po prawdzie widoku bitej gołej rzyci, chciał się tylko przekonać, czy to faktycznie wybryk smarkaczy, czy może coś poważniejszego. Na wszelki wypadek wziął topór. Przeczesał jeszcze tylko brodę rogowym grzebieniem i był gotów pokazać się ludziom.
 
Tom Atos jest offline