Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-04-2012, 19:47   #39
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Mierzwa kiwał się na koźle, jakby nie do końca przytomnym wzrokiem wpatrując się w krągłości elfki. Raz po raz krzywił się też z bólu, gdy wóz pokonywał kolejną nierówność: a to wystający korzeń czy odłamek skały na rozmokłym gościńcu. Nie dziwota jednak: wszak drogi w Cesarstwie słynęły ze swej słabej jakości. Nie to co te w Kislevie. Nie wiedzieć jednak czemu, mimo trudów podróży kozak miał dobry humor.

Na pytanie elfki dlaczego szczerzy kły odparł wesoło:

- Się raduję ze specyfiku, który nabyłem, spiczastoucha. Gdybyś wiedziała co mi się ostatnio przydarzyło, gdy zażyłem innego magicznego wywaru kochana. Kuśka mi jak korzeń dębu z portek sterczała. Dwa dni z rzędu. A teraz nic, patrzę na Ciebie i nic, ha, ha!

Gdy dotarli wreszcie do rozstaju dróg, Kislevita wysłuchał relacji elfa. Wdał się następnie w dyskusję z koleżkami po fachu, gdy kolejno przedstawiali dobre propozycje:

- Jam jest prosty człek z Praag, nawykły do wojaczki, nie do grasantki po lasach - zaczął powoli.
- Ale coś mi się widzi, że ten przeklętnik, znaczy łowca diabłów i innych choróbsk... To ważna persona jest. Jego należałoby poskromić, pojmać lub obezwładnić. Z drugiej strony czarnoksięskie precjoza ważna sprawa. Dlatego po zastanowieniu popieram Gottriego i Felixa i atak póki konni się oddalili co nieco.

Podrapał się po wygolonym łbie, zakręcił wąsisko i ciągnął dalej:

- Jest nas wielu. Więcej niż ilość palców u moich rąk. Podzielmy się zadaniami. Ja... wybaczcie mi, że w pierwszej linii nie pójdę. Jestem gorączka, ale nie kiep. Znajdę się tedy wśród strzelców, ale wiedzcie, że celować będę w skurwysyna, który mnię poharatał. Macie na to moje kozackie słowo. Od czasu doktora Grassa nie lubię ludzi w kapeluszach, nie wiedzieć czemu - gębę mężczyzny przeciął brzydki grymas.


Gdy dojechali do leśnego oczka kozak od razu wybrał solidne drzewo i począł wdrapywać się na górę. Dopiął swego po krótkim trudzie, rany się nie otworzyły.
Dmuch umościł się na rozłożystej gałęzi dębu, gdzie był w miarę zasłonięty od ciekawskich oczu. Przygotował naręcze strzał i powoli, powolutku założył cięciwę na łęczysko.

Następnie począł badać teren i oczekiwał na atak towarzyszy na dole. Gdy jatka miała się zacząć Mierzwa chciał zdejmować po kolei napastników towarzyszy. Gdyby sprawy przybrały dla awanturników zły obrót, fortel miał jeden: spierdalać gdzie pieprz rośnie.

Dostrzegł w pewnym momencie łowcę wiedźm:

- Nie bój się gagatku, Tobie też szypów naszykuję - wymruczał do siebie.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 24-04-2012 o 19:55.
kymil jest offline