Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2012, 21:05   #113
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Cicho wszędzie.
Upiornie budynki dookoła.
Zaciskając dłonie na karabinie Harikawa przyczaił się przy wejściu do jednego. Ciężar trzymanej broni dodawał mu otuchy. A otucha była mu potrzebna.
I to bardzo.
Harikawa patrzył w mrok ogarniający świątynię, słyszał wszak słowa i próbował zlokalizować znajdującego się w środku Viggona.
Słyszał odgłos mowy, dziwnej ale jednak mowy. Był jednak pewien, że to nie jest francuski.
Mógł wkroczyć do środka, mógł się odezwać do Samuela po imieniu. Ale coś go powstrzymywało.
To miejsce, ciemne i puste. Te słowa niepokojące. Ten głos... nie pasujący do śpiewnego akcentu Francuzika. W świątyni był ktoś jeszcze?
Mrok nie pozwalał rozejrzeć. Nie pozwalał stwierdzić, czy kryją się jacyś wrogowie. A nawet ilu ich jest. Słowa których nie rozumiał, w języku którego nie znał, wypowiedziane głosem którego nie rozpoznawał.
To zaczęło działać mu na nerwy.

Yametsu się bał. Ten budynek i ta sytuacja go przerażała. Bał się ruszyć do przodu, bał się odezwać.
Nie wiedział co robić, siedząc przyczajony przy wejściu do budynku.
Czuł niemal pod skórą, że coś było tu nie tak. I zachowanie Viggona. I te dźwięki przypominające mowę.
-Chrzanić to.- mruknął do siebie Yametsu. Był sam, na wrogim terenie. Nie zamierzał się narażać na śmierć przez wybryk Samuela.
Zapamiętał gdzie znajduje się budynek i ruszył powiadomić sierżanta o sytuacji. Miał w nosie czy spotka go za to jakaś dyscyplinarka, czy też zostanie uznany za tchórza.
Yametsu Harikawa nie zamierzał wchodzić do mrocznej świątyni nie mając za sobą co najmniej dwóch ludzi wsparcia.
Upewniwszy się, że na pewno znajdzie ten przybytek, Tongue zaczął wycofywać się ostrożnie w stronę w swoich ludzi z zamiarem powiadomienia Collinsa o sytuacji.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-04-2012 o 21:16. Powód: poprawki
abishai jest offline