Joan & Robert
Gdy tylko dokumenty pojawiły się w dłoni Roberta zaraz zostały schowane w połach płaszcza. Zdawkowo skinął czekiście w podziękowaniu głową i rzucając krótkie “wracajmy do baru” poprowadził Joan w drogę powrotną.
Młoda kobieta była natomiast pod głębokim wrażeniem opanowania jakim wykazał się Dennison. Odetchnęła z ulgą, gdy tylko była pewna, że żaden z rosjan jej nie usłyszy. Do tej chwili nie zdawała sobie, tak naprawdę, sprawy z tego jak wielkim niepokojem napawała ją myśl, że Robert może sobie nie poradzić w tej sytuacji.
Odeszli niemal w to samo miejsce, w którym chowali się wcześniej. Cień nieznacznie koił myśli, jednak krew nadal pompowała adrenalinę. Było blisko. Zdecydowanie za blisko. Kobiet nie powinno się stawiać w takim zagrożeniu. Poczuł jak narasta w nim złość. Na siebie. Na jebane równouprawnienie. Co to za chory wymysł?! W końcu na Joan, że wogóle przyjechała do Berlina. Szarpnął Hartmann na ścianę i zagłuszył jej protesty namiętnym pocałunkiem.
Dennison wziął Joan zupełnie z zaskoczenia. Trochę poprotestowała, dla zasady, ale tylko trochę.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=MYaSEygOFbs[/MEDIA]
Cisza i spokój jaka nastała po tym, były ponure. Nie spojrzał na nią ani razu. Odpalił fajka, w milczeniu oferując jej poczęstunek z lekko wymiętej paczki. Joan wzięła papierosa bez słowa. Bóg jej świadkiem, potrzebowałą się pożądnie zaciągnąć.
Po pierwszym od razu odpalili kolejnego. Już spokojnie, z oddali obserwując Sowietów. Fuchs nie kazał na siebie długo czekać. Wyszedł i zagadał do ochroniarzy czy kim tak naprawdę ów gentlemani byli. Robert nie ruszył się ani o krok. Odprowadził pojazd wzrokiem zapamiętując numery auta. Ze spokojem zaciągnął się fajkiem, dym znowu smakował intensywniej.
- Nie rozumiem - strzepnął popiół patrząc jak wóz dołącza się do ruchu.
Hartmann kiwnęła głową zgadzając się z Dennisonem. Coś tu śmierdziało, tylko nie do końca wiedziała co. Fuchs pracował z sowietami, w dodatku na wysokim stanowisku, o ile była w stanie wywnioskować z tej krótkiej sceny. Czyżby to było tak proste? Fuchs zabił Zimmera, bo ten zagroził jego pozycji? Może dowiedział się czegoś ważnego? Może Fuchs był jednym z agentów zwerbowanych przez Zimmera? Może znali się z czasów niewoli rosyjskiej? Może Fuchs był podwójnym agentem, uśpił czujność Zimmera udając, że dla niego pracuje, a wyciągnąwszy z niego informacje, zabił? Może, może … Joan skarciła się w myślach - trzymaj się faktów dziewczyno! Fuchs pracuje z sowietami, kropka.
- Musimy o tym powiadomić resztę - powiedziała do swojego towarzysza.
Zaoferował jej ramię i ruszyli do Łabędzia.