Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2012, 21:29   #111
neuromancer
 
neuromancer's Avatar
 
Reputacja: 1 neuromancer nie jest za bardzo znanyneuromancer nie jest za bardzo znany
Droga na górę dłużyła się choć uczucie to było całkowicie wyolbrzymione przez strach - nawet gdy zaklinacz znalazł się już bezpiecznie na murze, jeszcze, odrobinę nerwowo trzymał się kurczowo linfy.
Leonidas odetchnął i gdy złapał oddech odezwał się donośnie do wszystkich:
-Czekajcie! - wiedział, że nie mają dużo czasu, a sam chciał się jeszcze przygotować więc ukląkł, ściągnął plecak, następnie wyciągnął z niego jakieś zwoje po czym umieścił je w przegródkach swojego bandoliera, w międzyczasie mówił:
-Sieć jest łatwopalna, ale zniknie za mniej niż godzinę - trochę nieumarłych się w nią złapało, powinniśmy ją podpalić strzałą czy czymś, może to nie zabije żadnego, ale może osłabi część. To pierwsza sprawa. - mimo, że był widocznie zajęty szukaniem potrzebnych zwojów, jego głos wydawał się skoncentrowany na sprawie - Druga to taka, że jeśli coś pójdzie nie tak, otoczą nas - cokolwiek, wiedzcie, że jestem w stanie nam zapewnić schronienie - na około 5 godzin będziemy bezpieczni, i odcięci od wszystkiego tutaj. Po tym czasie znowu będę mieć taką możliwość jednak przez chwilę będziemy wystawieni na atak. Także, najważniejsze to przeżyć pierwsze godziny nocy, potem jakoś damy radę... - przerwał na chwilę, w głosie nie było zrezygnowania, zaklinacz zdawał się tworzyć jakiś plan awaryjny i potrzebował chwili na przemyślenie kolejnych szczegółów - ostatnia rzecz - mówiąc to wstał - skończył już segregacje i najpotrzebniejsze elementy miał przy sobie - nie potrafię ocenić jak wiele czasu zajmie im - wskazał na nieumarłych z drugiej strony bramy - przebicie się, jednak jeśli niedużo to sugeruję zacząć od pójścia tam gdzie będziemy mieć najłatwiej się bronić, żeby nie zaskoczyli nas w jakiejś odsłoniętej lokacji. - popatrzył pytająco na drużynę jednocześnie podchodząc do grupy.
-Szkoda amunicji, na niepotrzebną walkę.- rzekł krasnolud, a Gharrok zerknął:
-Ja bym się nie zgadzał.
-Lepiej nie traćmy czasu na nieumarłych.-rzekła Grimma ucinając rozmowę.
-Ah i zanim zdecydujecie gdzie iść - nie rozdzielajmy się - o ile w kupie stanowimy jakąś siłę, o tyle rozdzieleni łatwiej nas będzie dopaść. - zaklinacz stał i czekał na jakąś decyzję albo sugestię, jeśli chodzi o obronność to nie widział gdzie by mógł zasugerować udanie się w pierwszym względzie.
-To gdzie teraz ?-spytał Gharrok. Grimma rzekła wskazując palcem.-Budynki administracyjne tam się udamy.
-Nie lepiej sprawdzić wieżę?- spytała Sarabis. Ale wtedy wtrącił się Mordimer:
-Ja... nie lubię wysokości. Bardzo nie lubię. Może lepiej zacznijmy rozważać te sprawy na poziomie ziemi?
-Dobrze, chodźmy na dół, ku tym budynkom które wskazała Grimma - zaklinacz wtrącił się ponownie.
Leonidas spojrzał jeszcze na tłum nieumarłych osaczający ich wioskę - zupełnie nieświadomie szukając potwornej postaci dziewczynki i mając nadzieje, że jej nie zobaczy - co by potwierdzało, że to tylko ułuda. Trwało to tylko moment, straszniej postaci nie zobaczył jednak dopiero teraz, gdy przyjrzał się pierwszy raz dokładniej hordzie, doszło do niego, że wszystkie te żywe trupy to postacie dorosłych - nie było ani jednej małej postaci która wcześniej mogła by być dzieckiem. Jeśli więc cała wioska została przemieniona w zombie to tak samo powinny one oblegiwać właśnie garnizon. Lecz zaklinacz nie zaprzątał tym dłużej myśli.
Ruszyli biegiem, przez dziedziniec. Leonidas zauważył ślady dużej batalii, odbite w rozmiękłym od deszczu gliniastym podłożu. Pokonanie tego dużego żuka nie było zapewne łatwym zadaniem.
Dopadli do drzwi budynku administracyjnego. Pierwszy wszedł Gharrok, za nim Sarabis, Grimma, oraz Mordimer, dopiero po nim Leonidas. Zaś mnich zamykał pochód.
Drzwi do budynku były otwarte. Korytarz ciemny. Nie paliła się w nim żadna pochodnia.
Do tego dochodziły jęki wydobywające się z dołu. A konkretnie od strony schodów prowadzących w dół.
-Loszek i katownia.- mruknął krasnolud zgadując co może się tam znajdować.
-Może zabarykadować drzwi... albo nie, nie traćmy czasu, chodźmy - odezwał się zaraz po kapłanie zaklinacz. Na dobrą sprawę, sam nie wiedział, czy jest sens zamykania się już tutaj bo być może będą zmuszeni stąd uciekać... Poza tym miał nadzieje, że brama wejściowa jeszcze chwile wytrzyma.
-Najlepiej by zostawić kogoś na tyłach, ale... mówi się trudno. Ryzykujemy tak czy siak - rzekła Grimma w odpowiedzi. A reszta już zaczęła schodzić po schodach. Leonidas znów prawie ostatni. Gharrok zapalił pochodnię, a krasnolud wymodlił światełko które umieścił na czubku swej broni.
Rozpraszały one w niewielkim stopniu mrok w jakim wydawały się zatopione schody. Krok po kroku, grupa zeszła na dół, gdzie znaleźli niedużą salkę, w której znajdował się niezbyt często używany stół do tortur, narzędzia katowskie, oraz dwie cele wykute w skale i odcięte od głównej sali żelaznymi kratami. Co więcej... w tych celach chyba ktoś leżał. Kilka osób wydających z siebie ciche jęki i pomruki, w zamkniętych celach.
-Chwila... - mruknęła zaskoczona półorczyca -Coś tu jest nie tak.
-Chyba trzeba im pomóc.-stwierdziła aasimarka, po raz pierwszy chyba nie zgadzając się z opinią Grimmy.
Ponieważ zaklinacz szedł na końcu pojawił się w chwili gdy odezwała się Sarabis - odruchowo sięgnął po niewielki kawałek drewna będący wcześniej, prawdopodobnie, fragmentem nogi jakiegoś stołu, zainkantował zaklęcie po czym kawałek zaczął świecić światłem silnym jak to od pochodni:
-Nie ryzykujmy. Gharrok'u - rzekł podając mu kawałek świecącego drzewa - wrzuć to do środka, ale nie podchodź dalej niż to konieczne. - podając to sięgnął po kolejny kawałek drewna lub kamyk by go również rozświetlić i podać komuś najbliżej by ten rzucił go do drugiej celi lub do tej samej w zależności od konieczności. Rzucając kolejne zaklęcie dodał:
-Ja mogę mieć kiepską celność... - poza tym nie chciał stracić ochronnego wpływu zaklęcia jeśli przypadkowo trafiłby nieumarłego będącego w celi.
Ciśnięte kamienie wpadły do cel odsłaniając ciężko rannych ludzi. Tak wydawało się z pozoru. Ale po chwili można było dostrzec, że rany na ich ciałach są śmiertelne. Nieumarli, stworzeni ze świeżo przemienionych zwłok zareagowali podniesieniem się i ruszeniem w stronę krat, które stanowiły jednak barierę nie do przebycia. Mimo ich napierania na nie, nie mogli się przebić.
-Nie jest źle, ktoś ich tu zamknął. Więc ktoś tu musi żyć.-stwierdził oczywistą prawdę mnich.
-Chyba się stąd nie wydostaną? - pytająco zwrócił się do wszystkich Leonidas - Jeśli tak to nic tu po nas, rozejrzyjmy się na górze, ktoś też będzie obserwował bramę żeby zaalarmować wszystkich jeśli nieumarli się przedrą. - kontynuował.
-Ja mogę, truposzy się nie boję -odparł chełpliwie Gharrok.
-Jeśli nikogo żywego nie znajdziemy - pewnie zabarykadujemy się w którejś z budowali, ale może możemy przygotować jakąś prowizoryczną pułapkę która choć trochę nam pomoże? Jeśli znaleźlibyśmy coś łatwopalnego, nie wiem, beczułkę z prochem, albo większą ich ilość można by było położyć je gdzieś w połowie odległości między bramą, a nami, tak by wybuch nic nam nie zrobił. Rozglądajcie się pilnie, jeśli coś wypatrzycie to mówicie - dokończył Leonidas.
Drużyna ruszyła więc z powrotem. Gdy zaklinacz zaczął wchodzić po schodach zaczął zastanawiać się nad wszystkim - przecież to jakiś koszmar - wyruszył na wyprawę bo chciał pomóc kapłance która uwolniła go od brzemienia, a wylądował w wiosce pełnej nieumarłych i kto wie czego jeszcze. Szybko jednak postarał się rozgonić te myśli. Przypomniał sobie słowa ich przywódczyni - to złe myśli mogły być małym elementem które przywróciły jakąś klątwę na to miasteczko. Nie powinien się teraz żalić bo żal często prowadzi do gniewu, a stąd blisko już do wszystkiego co złe. Wspinając się na kolejne schody starał się więc pomyśleć o czymś pozytywnym. Przywołał w myślach opis Celestii - przypominał sobie opisy miast, zwyczajów i praw. Przypomniał sobie jak w dzieciństwie wyobrażał sobie tą krainę i jak obiecywał sobie, że kiedyś tam wyruszy. Na moment zapomniał o ich sytuacji. Na razie wszystko się psuło, Leonidas jednak nie tracił nadziei.
 
neuromancer jest offline