Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2012, 23:31   #2
piotrek.ghost
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=2s5BjJkPfos&feature=related[/MEDIA]

William rad był, że mógł przebywać u Von Schmitta tak długo jak tylko miał ochotę, wszak znali się nie od dziś a swego czasu Augustus był nawet po części jego mecenasem, choć nie do końca oficjalnie, sam poeta też wielokrotnie występował na jego dworze zabawiając gości hrabiego, więc przez te kilka lat znajomości zdążyli się zaprzyjaźnić. Tereny wokół zamku zawsze były bardzo inspirujące dla barda, całe dnie spędzał w pałacowych ogrodach ze swoją lutnią pisząc ballady, na brak kobiet też nigdy nie mógł narzekać, zarówno dziewki służebne jak i goście Von Schmitta były zawsze apetyczne i chętne do zabawy. Teraz jednak, gdy minęło już prawie pół roku, odkąd oddalił się dalej niż do granic prowincji, mimo tego, że niczego mu na zamku nie brakowało, nawet wręcz przeciwnie, wszystkiego było pod dostatkiem, zaczynał tęsknić do przygody, do traktu, tęsknił za innymi miastami. Postanowił że w najbliższym czasie wyruszy na trakt, wszak jego biografia nie może się składać wyłącznie z opisów bankietów organizowanych przez jego przyjaciela. Faktem było, iż William nie za bardzo lubił niebezpieczeństwo, jednakże chciał w swojej książce być ukazany inaczej niż pierwszy lepszy wierszokleta. Jego rozmyślania przerwało wejście hrabiego, wstał, skinął mu głową, wymienili pozdrowienia i zajęli się śniadaniem.
Augustus beznamiętnie wpatrywał się w skrawek pergaminu trzymany w ręce, wyraźnie nieobecny i praktycznie nieświadomy obecności Williama. Poza automatycznym wymienieniem standardowych uprzejmości, skupił się jedynie na owym pergaminie oraz soczystym kurczęciu, które spoczywało na jego talerzu.
-Coś cie gryzie przyjacielu? wyglądasz na strasznie zasępionego.- Zapytał z troską William - Znamy się nie od dziś więc możesz podzielić się swoimi problemami, a że głupi nie jestem to może uda nam się razem znaleźć jakieś dobre rozwiązanie. -Dodał po chwili.
Von Shmitt jedynie przeniósł nieprzytomne spojrzenie na Williama i uśmiechnął się - To nic co by cię interesowało chłopcze, raporty, inwentarze i takie inne... Wiele na głowie, czasu niewiele... - Westchnął wpychając do ust kawałek chleba i popijając winem. Chwilę ciszy która nastąpiła potem, przerwało łomotanie do drzwi.
 

Ostatnio edytowane przez piotrek.ghost : 26-04-2012 o 01:02.
piotrek.ghost jest offline