Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2012, 00:37   #4
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Anselm spędził trochę czasu dopatrując swych narzędzi, ostrząc brzytwy i czyszcząc noże w spirytusie. To ostatnie było często jednym z powodów, dla którego krasnoludy dawały się tknąć tymi rzeczami. “Nic co przetrwało czysty spiryt nie może być złe”... kupa bzdur jeżeli o niego chodzi, ale nie będzie się spierał z klientem. Kiedy złapał się na tym, że po raz trzeci otwiera tą samą szufladę wózka, zrezygnował z dalszych prób dopatrzenia swego dobytku i podjechał pod piekarnię.
-Marcus! - zawołał piekarza kiedy wkroczył przez próg- Dobrego dnia, masz kolejnego klienta... szczęściarz.
Cyrulik usłyszał kroki w sąsiedniej izbie i już po chwili z drzwi wychynęło pokaźne brzuszysko piekarza. Cały pokryty mąką, wyraźnie wciąż przygotowywał pieczywo do upieczenia.
- Anselm! - jego donośny głęboki basowy głos rozniósł się po piekarni - Jak się miewasz? - Podszedł do dębowej lady którą sam kiedyś, jak mu powiedział, zrobił i wyciągnął spod niej sporą, złocistą, pachnącą bułkę wielkości pięści. Rzucił ja Richterowi który nabytym już odruchem złapał ją sypiąc na około okruchami. - Wyglądasz jakbyś samego Morra zobaczył. - Rzucił na wpół rozbawionym, na wpół zaciekawionym tonem.
-Roboty nie ma. Najwyraźniej pomysł, aby mężczyzna majstrował komuś brzytwą przy gardle zaczął odstraszać ludzi.- Richter ugryzł spokojnie bułkę rozkoszując się smakiem świeżego pieczywa -Na bogów dawno nie miałem takiego pecha do klientów albo zdobyłem konkurencję, albo faceci w tym mieście przestali na tyle pić, że ufają swym dłoniom.- Cyrulik zaśmiał się delikatnie -Pewnie gdyby moja matka mnie teraz widziała... i zależałoby jej na tyle, aby skomentować tą sytuację. to pewnie by gadała, że lepiej by mi było jako twój uczeń.
- Zapomnij o tym! - Grubas wybuchnął przyjacielskim śmiechem i rąbnął go z niesamowitym wigorem w plecy - Na pewno się ułoży! - Marcus spojrzał na niego z góry i pogroził mu palcem, psując jednak efekt śmiechem - Wiesz doskonale, że swoje wypieki i sekrety zabieram do grobu. - Kończąc zdanie, odwrócił się i ruszył z powrotem do sąsiadującej izby z piecem, dało się słyszeć jak dorzuca do ognia. Po chwili dobiegł go głos - Swoją drogą, większość klienteli wyglądała na ogoloną i ostrzyżoną. - Chwila przerwy, piekarz musiał właśnie wzruszyć ramionami, ale orientując się, że ten go nie widzi dodał - Albo jak mówisz, masz konkurencję, albo zwyczajnie ludzie nauczyli obsługiwać się sami.
-Dzień, w którym uwierzę w to drugie, będzie dniem kiedy wytatuuje sobie symbol Sigmara na czole i ruszę toczyć wojnę na północy. Co do pierwszego... ech, zawsze musi się zjawić jakaś pijawka z niższymi cenami. - Anselm westchnął kończąc bułkę -Chyba, będę musiał zabrać się za moją robotę dorywczą...
- Oby ci się powiodło przyjacielu! - Zakrzyknął piekarz stękając z wysiłku przy podnoszeniu czegoś ciężkiego.
Anselm wstał i ruszył do izby obok, podszedł do piekarza.
-Daj pomogę, jak ci plecy pójdą będę mógł się pożegnać z tą piekarnią.
Jedyne co mu odpowiedziało to głuche rąbnięcie worka z mąką o stół - Ha ha! - obawiałbym się o twoje plecy słabeuszu - Odgryzł się Marcus machnąwszy nań ręką.
Cyrulik się uśmiechnął. Zawsze pewnie wynajdzie jakąś maść na ból pleców, przy odpowiedniej umowie dotyczącej zniżek.
-Słuchaj, Marcus. Klienci może nie opowiadali co tam ciekawego na mieście? Kogoś szukają, albo ktoś wystawił za coś nagrodę? Już nawet plotkary mnie nie odwiedzają.
- Ploty, ploty, tutaj przewija się prawie całe miasto mój drogi, nawet połowy z tych nowin nie zapamiętuję, a jeszcze mniej w ogóle przykuwa moją uwagę. - Powiedział rechocząc - Ale ponoć Shmitt ma jakiś problem ze złodziejami, wspomniał mi o tym ich chłopak na posyłki dziś rano kiedy odbierał zamówienie.
-Von Shmitt? No patrzcie państwo, mam nadzieję, że płaci za pomoc... -uśmiechnął się do piekarza- Dzięki Marcus, ile za tą bułkę?
- Tyle co zwykle - uśmiechnął się ponownie- zostaw na ladzie, mam zajęte ręce jak widzisz.
Anselm położył pieniądze na ladzie, z odrobiną tęsknoty spoglądając na własną sakwę. Chyba pierwszym z jego zakupów po tej robocie, będzie proch strzelniczy, aby wysadzić konkurencję. Wrócił do wózka na zewnątrz piekarni i ruszył przez miasto. Na początku rozważył odwiedzenie kilku karczm, w poszukiwaniu grup łowców nagród, ale zrezygnował. Jeżeli, ktoś jeszcze będzie zainteresowany tą będą pewnie na miejscu. Ruszył więc, turkocząc całą drogę na dwór Hrabiego Von Shmitta.
Droga była męcząca jako, że taszczył ze sobą wózek, dotarł jednak bez problemu... Już z pewnej odległości zauważając, iż nie przybył jedynie on...
 
Seachmall jest offline