Struchlała na dźwięk samochodowego silnika. W pierwszym obronnym geście Sally Dean opadła nisko na klęczki jakby co najmniej pasażerowie przemykającego gdzieś w pobliżu pojazdu mogli ją wypatrzeć przez gęstą zasłonę mgły i roślinności.
Nigdzie się nie wybierała. Po pierwsze kierunek z którego dobiegał warkot silnika pozostawał ciężki do określenia. Po wtóre wyspa należała do Japońców więc to zapewne oni korzystali z naziemnego transportu. Nawet jeśli gdzieś w okolicy włóczyli się Amerykanie było mało prawdopodobne, że dysponowali własnymi pojazdami a nawet jeśli udało im się jakiś przejąć to nie urządzaliby sobie głośnej przejażdżki po terenie wroga.
Sally podniosła się dopiero gdy dźwięk rozpłynął się całkowicie w ciszy poranka. Zaczerpnęła kilka głębszych haustów powietrza aby uspokoić galopujące serce.
- Ja... - zaczęła niepewnie łamiącym się głosem - bym sugerowała żeby trzymać się z dala od dróg, pojazdów czy zabudowań. Jedyna szansa żeby się stąd wydostać to znaleźć amerykańskich żołnierzy. Nie mamy pewności, że jacyś tu jeszcze są, ale... - nadal ciężko jej szło wysławianie się jakby od dawna nie musiała jasno precyzować myśli. - Jeśli mgła opadnie możemy odnaleźć możliwie wysoki punkt terenu... Rzucić okiem z góry na okolicę. Może uda się zlokalizować bazę Japończyków, zyskać jakiś całościowy ogląd albo dostrzec ślad Amerykanów. |