Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2012, 18:24   #27
Potwór
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Johann starał się wypytać kapitana o jak najwięcej szczegółów ale nadal miał bardzo nieprzyjemne uczucie że idą na ślepo. Po wyjściu z narady przekazał oddziałowi wieści o jutrzejszym zadaniu i kazał im odpocząć, zabrał jeszcze Fulko i Anselma ze sobą i ruszyli do miasta. Pierw zabrać od kwatermistrza ekwipunek który ten im wcisnął. Gówno potworne ale lepsze to niż nic, gdy już pobrali sprzęt to udali się do kowala. Po prawdzie nie był on zbyt skłonny o tak późnej porze zwlekać się z siennika ale groźba rozrąbania drzwi toporem i barwny opis tego co stanie się potem, zawierający jego rodowe klejnoty, młot i kowadło poskutkowały. Eberhardt kupił trzy tuziny strzał dla swoich ludzi oraz kazał rzemieślnikowi naostrzyć miecze dając mu przy tym kilka szylingów i obiecując złotego Karla kiedy ten dostarczy broń na trzy godziny przed wschodem słońca. Wręczając pieniądze przypomniał groźbę o młocie i kowadle i ruszył ze swoimi ludźmi z powrotem do obozu.

***

Eberhardt wstał z samego rana aby nadzorować zwijanie obozu przez żołnierzy, krzykiem i niezbyt mocnymi kopniakami poganiał opieszałych wojaków, gdy już wszyscy byli gotowi do wymarszu rozdał swoim ludziom nową broń i amunicję. Domyślał się że Anselm jako myśliwy mógł całkiem nieźle radzić sobie z łukiem ale nie miał okazji sprawdzić umiejętności reszty oddziału. Kilku z jego ludzi zapytanych czy dobrze strzelało odpowiedziało że owszem więc to oni dostali pozostałe łuki, zapewne jeszcze dzisiaj przyjdzie im sprawdzić się w praktyce. Pozostali otrzymali stare, ale przynajmniej naostrzone przez noc miecze. Cztery łuki, pięć mieczy i dziesięciu ludzi, ktoś musiał zostać pominięty. Tym razem los ten przypadł Rudigerowi, który za to podobnie jak Fulko otrzymał skórzany czepiec.
Rudiger, masz trzymać się z tyłu, na długość drzewca włóczni. Chłopakom może i trafi się okazja do wykorzystania swoich nowych zabawek ale musimy na ciebie liczyć że ich potem jako tako połatasz.

***

- Panowie sierżanci, może by wysłać łuczników z każdego oddziału, by otoczyli wieś? Mogli by jeszcze przed świtem ruszyć, bo o świcie być pod Lowitz. Jak przybędziemy na miejsce przynajmniej będziemy wiedzieli więcej a oddział nie wpadnie w zasadzkę?

- Nie ma co niepotrzebnie rozdzielać sił, jest nas za mało na takie luksusy. Jeśli coś pójdzie nie tak to nie dość że stracimy łuczników to jeszcze główna kolumna zostanie znacznie uszczuplona. Jak już to ruszyć razem a pod sam koniec, przed samym Lowitz wysłać łuczników przodem chociaż nie widzę w tym większego sesnu. Od granicy lasu do zabudowań jest nieco mniej niż mila, zobaczą naszych ludzi na długo zanim ci będą w zasięgu strzału. Do tego wioska jest na wzgórzu więc wiele raczej też nie wypatrzą.

***

Przed wyruszeniem Johann zwrócił się do swoich ludzi.
-Nie mam zamiaru kłamać, dziś idziemy w bój. Po południu tą drogą będzie jechać kawaleria do Bohsenfels i do tego czasu mamy odbić i utrzymać Lowitz. I na Myrmidię zrobimy to! Od naszych dzisiejszych czynów i tego czy jazda przedostanie się do celu mogą zależeć losy tej wojny! Wejdziemy tam, zarżniemy wszystko co stanie nam na drodze i nie cofniemy się nawet o krok z tej zapadłej dziury! Macie być gotowi do walki, macie bronić siebie, ale przede wszystkim bronić towarzyszy broni! No i zabić skurwieli którzy ośmielą się podnieść na nich rękę!

Słysząc śpiew trzynastki Johann uśmiechnął się szeroko i dołączył do śpiewania pieśni.

Aby niepotrzebnie nie przemęczyć konia przez większość drogi do Lowitz spędził maszerując obok swoich ludzi, dopiero na kilka mil przed osadą wsiadł na Mariusa. Nie uśmiechało mu się zabierać konia na zdobywanie wioski ale jaki miał wybór? Przecież nie zostawi wierzchowca w Birkewiese gdy nie miał pojęcia kiedy, i czy w ogóle, tam wróci. Pelerynę sierżanta schował do juków. W pancerzu, konno, z bronią przy pasie i tarczą przypiętą do przedramienia i tak wyróżniał się spośród oddziału ale wolał nie jazda z peleryną w wir walki to jak proszenie się żeby przeciwnik go za nią złapał i ściągnął z konia.

Gdy wyszli między pola przed Lowitz przywołał swoich żołnierz do gotowości i zmienił im formację z kolumny którą szli drogą. W samym centrum szedł cyrulik Rodiger, przed nim maszerowali Bart, Otto, Leopold, Fulko i Conrad. Mimo że ta piątka dostała miecze to spoczywały one w pochwach, a wojacy na razie dzierżyli włócznie. Z tyłu maszerowali łucznicy: Anselm, Igor, Gervasy i Dieter. Johann natomiast jechał konno na prawej flance oddziału pilnując aby się od niego nie oddalić.
 

Ostatnio edytowane przez Potwór : 26-04-2012 o 18:42.
Potwór jest offline