Statkiem zaczęło mocniej kołysać, lecz z pewnościa nie to było przyczyną pogarszającego się samopoczucia Lanthisa. Tego przynajmniej Atuar był pewien. A to mogło oznaczać, że ten, kto zesłał na kapitana klątwę, ma zamiar sfinalizować swoje plany.
- Niech tu się zjawi Sylve! - Atuar uchylił drzwi na korytarz. - Natychmiast! Z polecenia pani Elissy!
Na wszelki wypadek swoje słowa poparł autorytetem nawigatorki.
Cierpliwie poczekał chwilę, aż wysłany przez niego marynarz wróci - ze smokiem na ramieniu lub nad głową.
Oczekiwanie przedłużało się, Elissa z pewnym zniecierpliwieniem spoglądała to na Atuara, to na drzwi. W końcu jednak te otworzyły się. Sylve błyskawicznie przefrunął z ramienia marynarza na ramię Atuara i z tej wysokości spojrzał na leżącego.
Jak to często bywało, opinie Sylve i Atuara były zgodne - jeśli Lanthis miał dłużej pożyć, trzeba było natychmiast zabrać się za przeciwdziałanie klątwie. Nie można było czekać na przybycie i ewentualną pomoc Yagara.
Pytanie pozostawało jedno - jak zareaguje Elissa, gdy działania spełzną na niczym? A raczej - gdy zakończą się przyspieszonym odejściem duszy Lanthisa z tego świata? Pewnie nie będzie zachwycona, a marynarzy, którzy skwapliwie zaczną wypełniać jej rozkazy, jest na statku pod dostatkiem. Z drugiej trony - jeśli będą tylko stać i patrzeć, jak Lanthis umiera, to wszystko skończy się dokładnie tak samo.
Na dodatek dobiegające z góry odgłosy wskazywały na to, że na górze rozpoczęła się walka. A to znaczyło, że prędzej czy później w kajucie kapitana może się pojawić jakiś wróg.
Atuar spojrzał na nawigatorkę i skinął głową. Chwycił swój medalion i poprosił Ubtao o zesłanie potrzebnej do działania łaski. Na szczęście, chociaż znaleźli się w jakiejś przeklętej krainie, Ojciec Dinozaurów nie zapominał o swoim wiernym wyznawcy.
- Memecahkan sumpahan. - Wypowiadając zaklęcie, które miało zniszczyć klątwę, Atuar dotknął czoła kapitana. I chyba tylko on widział, jak lecząca energia wypływa z jego palców i wnika do umysłu Lanthisa.
On też jako pierwszy pojął, że chociaż klątwa znacznie osłabła, to nie została zniweczona do końca. Kapitan uspokoił się nieco, ból zniknął z jego twarzy, ale nadal było widać, że nie jest jeszcze w pełni zdrowy.
W tej chwili Atuar więcej nie mógł już nic zrobić. Najwyżej czekać w kabinie i spróbować ochronić Lanthisa w przypadku gdyby jacyś wrogowie zdołali wtargnąć do kajuty. |