Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2012, 20:43   #117
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Statkiem zaczęło mocniej kołysać, lecz z pewnościa nie to było przyczyną pogarszającego się samopoczucia Lanthisa. Tego przynajmniej Atuar był pewien. A to mogło oznaczać, że ten, kto zesłał na kapitana klątwę, ma zamiar sfinalizować swoje plany.
- Niech tu się zjawi Sylve! - Atuar uchylił drzwi na korytarz. - Natychmiast! Z polecenia pani Elissy!
Na wszelki wypadek swoje słowa poparł autorytetem nawigatorki.
Cierpliwie poczekał chwilę, aż wysłany przez niego marynarz wróci - ze smokiem na ramieniu lub nad głową.

Oczekiwanie przedłużało się, Elissa z pewnym zniecierpliwieniem spoglądała to na Atuara, to na drzwi. W końcu jednak te otworzyły się. Sylve błyskawicznie przefrunął z ramienia marynarza na ramię Atuara i z tej wysokości spojrzał na leżącego.
Jak to często bywało, opinie Sylve i Atuara były zgodne - jeśli Lanthis miał dłużej pożyć, trzeba było natychmiast zabrać się za przeciwdziałanie klątwie. Nie można było czekać na przybycie i ewentualną pomoc Yagara.
Pytanie pozostawało jedno - jak zareaguje Elissa, gdy działania spełzną na niczym? A raczej - gdy zakończą się przyspieszonym odejściem duszy Lanthisa z tego świata? Pewnie nie będzie zachwycona, a marynarzy, którzy skwapliwie zaczną wypełniać jej rozkazy, jest na statku pod dostatkiem. Z drugiej trony - jeśli będą tylko stać i patrzeć, jak Lanthis umiera, to wszystko skończy się dokładnie tak samo.
Na dodatek dobiegające z góry odgłosy wskazywały na to, że na górze rozpoczęła się walka. A to znaczyło, że prędzej czy później w kajucie kapitana może się pojawić jakiś wróg.

Atuar spojrzał na nawigatorkę i skinął głową. Chwycił swój medalion i poprosił Ubtao o zesłanie potrzebnej do działania łaski. Na szczęście, chociaż znaleźli się w jakiejś przeklętej krainie, Ojciec Dinozaurów nie zapominał o swoim wiernym wyznawcy.
- Memecahkan sumpahan. - Wypowiadając zaklęcie, które miało zniszczyć klątwę, Atuar dotknął czoła kapitana. I chyba tylko on widział, jak lecząca energia wypływa z jego palców i wnika do umysłu Lanthisa.
On też jako pierwszy pojął, że chociaż klątwa znacznie osłabła, to nie została zniweczona do końca. Kapitan uspokoił się nieco, ból zniknął z jego twarzy, ale nadal było widać, że nie jest jeszcze w pełni zdrowy.
W tej chwili Atuar więcej nie mógł już nic zrobić. Najwyżej czekać w kabinie i spróbować ochronić Lanthisa w przypadku gdyby jacyś wrogowie zdołali wtargnąć do kajuty.
 
Kerm jest offline