Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2012, 14:14   #21
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Słyszał kiedyś, że sen może przynieść odpowiedzi na wiele pytań. Nawet zwykli ludzie starali się zrozumieć swoje sny, spróbować z nich wyciągnąć jakieś odpowiedzi na przyszłość, znaleźć prawdziwego siebie.

Dla innych była to po prostu błoga chwila wypoczynku, ale nie dla Kevina ... nie w tym momencie. Szczerze również wątpił, żeby był to sen, przynajmniej nie w zwykłym, ludzkim rozumieniu. Popularne było stwierdzenie, że sen jest młodszym bratem śmierci. Ostatnie wydarzenia, sprawiły, że McGregor był przekonany, że w owym powiedzeniu, jest może nawet więcej niż tylko ziarnko prawda ... nawet jeżeli miałaby to być tylko miarka.

W końcu jednak musiał ruszyć przed siebie. Chwilę przypatrywał się postaci. Rozum i serce walczyły o dominację. Wszystkie tłumione emocje zaczęły ponownie wracać. Nie był jakąś nieczułą maszyną, nie miał przełącznika, który pozwalał na kontrolę uczuć. Nie mógł włączać i wyłączać współczucia, żalu czy smutku na zawołanie. A czasami by chciał. Był jednak tylko człowiekiem ... a przynajmniej w części był człowiekiem. Wystarczająco dużym, żeby nie była to najprzyjemniejsza sytuacja. Czuł nieprzyjemne pulsowanie w głowie … głośno przełknął ślinę …

-Linda … Lindo … czy to ty … co ty tu robisz? - doskonale zdawał sobie sprawę, że te pytanie nie należało do najmądrzejszych, jednakże nie spodziewał się takiej sytuacji … zdecydowanie czuł się wytrącony z równowagi. Lubił kontrolować sytuację, ale nie zawsze dało się to robić. To był jeden z takich przypadków. Wrzucony w miejsce, które było dla niego obce. Sytuację, z którą nie miał żadnego doświadczenia.

- Tak wiele sekretów ... tak wiele kłamstw ... - jej głos był nieobecny i tak przerażająco chłodny, że nie sposób było znaleźć jakiegokolwiek podobieństwa do tego jak brzmiał kiedy jeszcze żyła. - Śmierć nie ma przede mną tajemnic, w śmierci odnalazłam prawdę. -

Młody agent pokręcił głową. Cała scena mogłaby się wydawać surrealsticzna … oczywiście gdyby nie był synem władcy podziemnego świata, gdyby sam nie miał bliskich kontaktów ze śmiercią. Nie wiedział nawet, gdy wypowiedział słowa wypisane na tablicy przed kwaterą główną CIA w Langley

-Poznacie prawdę … a prawda was wyzwoli - przyjrzał się postaci siostry -Jakie kłamstwa siostrzyczko? - starał się mówić najcieplej jak mógł, jak najnormalniej. W ten sam sposób, w jaki rozmawiał z nią, gdy jeszcze żyła. Chociaż po części była to walka z wiatrakami. Doskonale słyszał swój głos, każde zawahanie i każde załamanie głosu. Nie mógł jednak z tym nic zrobić.

- Twoje kłamstwa i świata, w którym żyjesz - nawet pomimo kaptura, Kevin mógł dostrzec jak po jej policzkach spływają krwawe łzy. - Tego do którego mnie nie wpuściłeś, a do którego zaprosiła mnie śmierć.

-Kłamałem by cię chronić - powiedział grobowym głosem Kevin -Kłamałem bo tego mnie nauczono. Zanim poznałem moje dziedzictwo byłem agentem, który dla większego dobra kłamał … zaprzyjaźniałem się z ludźmi, których miałem potem aresztować … zdradzałem ich … dla większego dobra - przerwał na chwilę czując jakby opuszczały go wszystkie siły. Teraz jednak nie było żadnych sekretów, żadnych kłamstw. Śmierć zabrała tą granicę, zabrała powód, dla którego musiał to robić.

- Oszukiwałem aby ludzie, abyś również i ty mogła mieć normalne, bezpieczne życie … nie chciałem cię w to wciągać … nie w to wszystko … nie moją małą siostrzyczkę -

Ciało Lindy zaczęło się trząść, chwilę potem z jej ust wydobył się przerażający śmiech.

- Bezpieczna? Bezpieczna?! - Z każdym wypowiedzianym słowem mówiła coraz głośniej. - Ja nie żyje!

-Przecież … właśnie tego starałem się uniknąć … gdybym mógł … gdybym mógł, to bym ciebie obronił - słowa te zostały wypowiedziane zupełnie innym tonem. Tonem zrezygnowanego i przegranego człowieka. Osoby, która doskonale zdaje sobie sprawę, ze swojej porażki.

- Ale nie mogłeś - głos dziewczyny był już zupełnie inny, cichy, spokojny, zrezygnowany. - Tak jak nie możesz uratować wszystkich. Nawet siebie nie zdołasz jeśli dalej będziesz podążał tą drogą.

-To jest pierwsza rzecz, jakiej się człowiek uczy w tej pracy … nie można uratować wszystkich - mówił dość spokojnie, jakby zrezygnowany

-Ale obawiam się, że nie mogę zejść z tej drogi … muszę powstrzymać twojego zabójcę - dopiero to ostatnie zdanie zostało wypowiedziane w jego dawnym stylu. Twardym, zdecydowanym głosem. Z pewnością siebie, która zawstydziłaby niejednego.

Jego siostra otwierała już usta, chcąc coś odpowiedzieć. Jednak nie zdążyła. Płaszcz, którym była zakryta, opadł nagle na ziemię. Kevin zauważył, że dziewczyna była niemalże naga. Nie trwało to jednak długo. Po dosłownie kilku sekundach, zewsząd zaczęły pojawiać się szarfy, które zaczęły szybko oplątywać całe jej ciało.


Linda zaczęła się miotać, próbując wyrwać się z ich ucisku. Nie miała jednak szans, z każdą chwilą bandaże oplątywały ją szczelniej, kolejna część jej ciała znikała pod płótnem. McGregor ruszył w jej stronę, jednakże jeden z bandaży owinął się wokół jego kostki i sprawił, że ten wylądował na ziemi. Próbował powstać, jednakże był cały czas przez nie atakowany.

Po kilku chwilach, kilku uderzeniach serca wyglądała jak mumia, z obrazków które widział wiele razy. Jedynie jej usta, nie były zasłonięte.

- To nie on - jej głos był słaby, jakby wypowiedzenie każdego słowa wiązało się z niesamowitym wysiłkiem.

Kevin spróbował podnieść się po raz kolejny, jednak nie zdążył. Obserwował jak dziewczyna przewraca się i ląduje w rzece przy której stała. Chciał krzyknąć, chciał coś zrobić ...

I obudził się, dosłownie w tym samym momencie obudził się. Nadal znajdował się w pokoju motelowym, ale przez zasłony przesączało się światło poranka ... musiał jak najszybciej skontaktować się z ojcem ... skontaktować się z kimkolwiek ... potrzebował pomocy ... los jeden wiedział jak bardzo potrzebował teraz czyjeś pomocy.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline