Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2012, 10:30   #43
Eyriashka
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Zurich, Dworzec
Alex uniósł brew przyglądając się dziewczynce. Oczywistym było, że jeśli on, bo prawdopodobnie nikt inny nie ma zamiaru zareagować, czegoś nie zrobi duch wkroczy do akcji. Lecz gdy podejmie działanie, duch się nie pojawi. Mając to na uwadze, trzymał się w pewnej odległości, mając jednak dziecko na oku. Jednocześnie przygotował się do nagłego zareagowania gdy zajdzie potrzeba.

Mała Marie nieśpiesznie skierowała swe kroki do jednego z korytarzy technicznych, które prowadziły w głąb trzewi dworca. Przejście było mroczne i wiało chłodem, ale dziewczynka bez strachu, czy nawet chwili wahania wkroczyła w krąg ciemności i szła dalej.
Podążając za nią, uzmysłowił sobie, że duch musiał w jakiś sposób ją tam zwabić. Dzieci mają instynkt przetrwania, nie wchodzą w mroczne miejsca. Marie powinna się bać.
Alexander doskoczył błyskawicznie do dziecka i obrócił je nagłym szarpnięciem. Jednocześnie prawą ręką rozsypał sól w nierówny okrąg wokół obu postaci, obracając się z dzieckiem podczas tej czynności mocno ją trzymając. Następnie, niezbyt siląc się na delikatność, przyłożył wcześnie przygotowany krążek z czystego żelaza do czoła dziewczynki.

Był tak zajęty. Z westchnieniem ulgi przytulił zesztywniałe dziecko wysoko do piersi i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że blondyneczka coś nuci. Odwrócił w jej stronę twarz, by ocenić stan dziewczynki. Jej oczy były puste, źrenice powiększone do granic możliwości pozostawiały miodawy pierścień oddzielający czerń od bieli gałek. Z guzikowatego noska leciała stróżka krwi. Akurat dosięgała ust. Marie nie przestawała nucić. Choć jej głos co jakiś czas rozpaczliwie się załamywał.

Soft kitty, warm kitty
Little ball of fur.
Sleepy kitty, little kitty,
purr, purr, purr...

Zjeżyły mu się włosy na głowie. Chwyt dziewczynki stężał, a z ust zaczęła wydobywać się strużka czarnego dymu. Opętanie. Alex nie miał jak się uwolnić. Już wkrótce, uśmiechnięty demon w garniturze z Alexa trzymając wątłe ciałko o blond włosach otworzył drzwi do kryjówki ducha. Jego uszy wypełnił skowyt i płacz przerażonych bachorów. Niedbałym gestem, trzymając za kostkę, zamachnął się i wrzucił Marie do wnętrza ziemskiego limbo.


Siege au Lac
Jej ojciec nagle zgasł. Kolory popłynęły żyłami innego wampira. Ludzka część natury drgnęła zaniepokojona. Została sierotą. Co ciekawsze, przebudzony drapieżnik także był poruszony. Ktoś zaatakował JEJ ojca. On był jej i nikt nie miał prawa położyć na nim palcu. W jej głowie rozbrzmiał konsensus.
Żądanie sprawiedliwości.
- Beatrice, powstałaś z mojej krwi - usłyszała nad uchem szept, całe ciało pragnęło słuchać. Ramiona opatuliły ją w talii kojącym uściskiem - Gdy się ostatecznie przebudzisz, będziesz od niego znacznie silniejsza.
Rozumiała co chce jej przekazać. Póki co była osłabiona, jak to wszystkie świeżo narodzone wampiry. Jednak jako twór Caine'a wraz z przyjęciem nocy dostała w prezencie wysoki status i moc.
- Chcesz tam pójść?
Tereny nieopodal Siege au Lac
Stary łowca nie był szybki. Zond i Taylor byli. Nim wampir zdążył zareagować jego krtań przebiły dwa krzyżujące się ostrza. Mężczyźni o tak zróżnicowanych historiach zareagowali identycznie. Spojrzeli po sobie porozumiewawczo czując, że choć nie znają się długo wzajemna współpraca może okazać się bardzo owocna. Cienie uśmiechów pojawiły się na twarzach o rysach pogłębionych zmęczeniem.

Pociągnęli ostrza, każde w swoją stronę wysyłając wampira tam gdzie powinien trafić już dawno temu. Do piachu. Ostrza nieprzyjemnie zachrzęściły przecinając kręgi szyjne. Dźwięk, który w zwykłej walce byłby najcichszym końcem pojedynku tutaj, w głębokim lesie, zabrzmiał niedorzecznym pogłosem. Czy może to było tylko wrażenie wywołane Invertatum Inutrem?

Zamarli. Czy to przez dźwięk czy może po prostu przez zapach krwi niesiony przez lekki wiatr, wampiry skupiły uwagę na trójce łowców. Stały odwrócone twarzami w stronę łowców. Dziewczyny przestały rozmawiać. Wampir z głośnym cmoknięciem wyssał sobie resztki ostatniego posiłku spomiędzy zębów. Lady Drucilla podniosła wysoko strzelbę celując właśnie w tego osobnika, uznając go za największe zagrożenie. Drapieżniki zamarły w bezruchu. Wszystko zatrzymało się. Nawet słońce na już szarzejącym niebie.
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 29-04-2012 o 10:34.
Eyriashka jest offline