Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2012, 20:32   #124
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tylko spokojnie. Tylko ostrożnie.
Krok po kroku.
Oczy skupione na świątyni. Na zagrożeniu. Na ciemności skrywającej... Yametsu nie wiedział co, ale strach nie potrzebuje wiedzy. Instynkt starszy od ludzkiego gatunku, opiera się na prostych przesłankach. Potencjalne zagrożenie wymaga albo walki, albo ucieczki.
W walkę w nieznanych warunkach z nieznanym zagrożeniem Tongue nie zamierzał się angażować. Pozostała rejterada. I zameldowanie się dowodzącemu obecnie Collinsowi.
Krok po kroku. Z ciemności w mgłę.
Harikawa poczuł się jak ślepiec brodząc w otulających wszystko oparach. Skąd się one wzięły i to tak szybko? Czemu tak gęste?
Czyjaś sylwetka przykuła uwagę Harikawy. Mogła być towarzyszem broni, mogła być wrogiem.
Yametsu skulił się i wycelował. I czekał, aż będzie miał pewność.
„Postman”. Jego pojawienie się Yametsu przyjął z ulgą.
Nie zdążył go spytać o resztę, gdy do jego uszu dotarły słowa. -Soko ni Yankee o nyūshu! Kuikku!
Oraz łamany angielski. Coś tu było nie tak. Od kiedy to Japońcy przestrzegali swych wrogów? Jaki mieli w tym cel?
Może by się nad tym Harikawa zastanawiał, ale później. Chwycił lewą dłonią za ramię Noltana i próbując go odciągnąć do ich krzyków dołączył własny powtarzany co chwila.- Trzymać się z dala od świątyni! Z dala od budowli! Jak najdalej!
Może i Japońcy coś knuli, może mieli interes w trzymaniu ich od budowli. Ale w obecnej sytuacji Yametsu miał wrażenie, że w i jego interesie było ich posłuchać.
Tym bardziej, że ze świątyni rozległy się dziwne dźwięki.
-Zwijamy się stąd do naszych. Trzeba się trzymać w kupie.- rzekł do Postmana, zerkając na świątynię.- Coś z tą budowlą jest nie tak...
- Musimy nawiązać kontakt z dowództwem
- spojrzał krytycznie na Harikawę, ale zatrzymał się - O co Ci chodzi? - na wszelki wypadek schylił się, żeby nie dostać zabłąkanej kuli.
Tongue nie próbował tłumaczyć. Nie widział potrzeby.

Hałas broni, ktoś strzelał. I wybrał ku temu najgorszy moment. Akcja wszak wywoła reakcję. Rozpocznie się strzelanina we mgle.
A hałas ze świątyni się nasilał i teraz był dobrze słyszalny. Kamienna lawina. Dźwięk nie mający sensu w tym miejscu. Kamienna lawina, albo...odgłos rozwalającego się muru. Co jednak było tak silne i ciche zarazem? Harikawa nie wiedział. I w zasadzie nie chciał się dowiedzieć.
-Przestańcie strzelać, idioci!- krzyknął głośno i to samo powtórzył krzycząc w kierunku Japońców. -Anata wa baka ga shūtosutoppu!
Zatrzymał się i zerknął na budowlę, trzymając karabin w dłoniach. Powtarzał ten sam okrzyk, raz po angielsku, raz po japońsku.
Nie wiedział, kto go usłyszał, ale czy to miało znaczenie?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline