Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2012, 01:21   #2
Issander
 
Issander's Avatar
 
Reputacja: 1 Issander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodzeIssander jest na bardzo dobrej drodze
Jakiś cień mignął w zaroślach. Jon niespecjalnie się przejął, to pewnie znowu jakieś wygłupy studentów. Nie lubił tego. Wielokrotnie musiał przymykać oczy na to, co działo się na uczelni, ponieważ bał się o pracę. Już i tak wystarczało mu, że nie lubił go praktycznie żaden z profesorów, poza staruszkiem z Wydziału Filozofii i Etyki, no ale przeciez nie można być złym człowiekiem, jeżeli całe życie nauczało się innych, co to znaczy dobro... Przynajmniej taką Jon miał nadzieję. W każdym bądź razie, staruszek także nie miał dobrego zdania o tym, co się dzieje na uniwersytecie i był porządnym człowiekiem, takim, jacy rodzili się i dorastali jeszcze przed wojną - miał oczywiście na myśli tą pierwszą - ale to był tylko jeden dziekan, w dodatku zbyt stary, żeby aktywnie cokolwiek przedsięwziąć.
W każdym bądź razie, teraz niczym nie ryzykował. Szkoła należała do sprytnych, a nawet jeżeli sprytni nie lubią porządnych, to nie lubią też głupich - więc nauczenie moresu paru żaków, których zabawa najpewniej poniosła na uczelnię, gdzie jak wiedzieli nie mogli przebywać ani w nocy, ani pod wpływem alkoholu, nie powinno mu zaszkodzić.
Jon jednak nie zamierzał zrobić z siebie durnia. Zanim ruszył, postał jeszcze chwilę na miejscu, nasłuchując, czy to nie aby przypadkiem późna godzina postanowiła sobie z niego zadrwić. W miarę możliwości spróbował też usłyszeć, w którą stronę oddalał się lub oddalali ci nieszczęśni studenci, bądź student.
W tym czasie wyciągnął z kieszeni na piersi swoją tabakierę i wciągnął sporą kupkę, aby wyostrzyć umysł. Nauczył się wciągać tabakę, ponieważ uznał, że tytoń będzie dobrym sposobem na ograniczenie picia. Postawił na tabakę, bo żucie tytoniu wydawało mu się zbyt wiejskie, a papierosy zbyt rynsztokowe, natomiast fajka w jego mniemaniu czyniłaby go kimś, kim nie był, a nie lubił udawać. Jednak życie to nie matematyka i w ten sposób z jednego nałogu zrobiły się dwa.
- Uch! - pomyślał - Mocna. I dobra.
Tylko używki w tym mieście są i mocne, i dobre, stwierdził. Reszta jest już tylko mocna.
Umysł w istocie mu się rozjaśnił i Jon postanowił ruszyć przed siebie, jednak w tym momencie przypomniał sobie list, który otrzymał i w moment przypomniał sobie, jakiego szyfru użył Franek. Lata spędzone przy niezliczonych wzorach do zapamiętani wyrobiły w nim pewnego rodzaju pamięć fotograficzną, dzięki czemu Jon w lot przypomniał sobie jego słowa. Poczciwy Franek... Lecz jeśli będzie używał tak banalnych szyfrów, cenzura prędzej czy później go przejrzy, choć w tym akurat liście nie było nic, co wymagałoby ukrycia. Z drugiej strony, zapewne właśnie tak długo nie mógłem tego rozszyfrować, że nie spodziewałem się czegoś tak prostego.
Zupełnie odwrotnie było z ich partią szachów. Goniec na F5. Dokładnie tego się spodziewał, miał już więc przygotowaną strategię obronną. No, ale to i tak musi poczekać do jutra.
Pobudzony oraz w lepszym humorze, Jonathan wszedł w ciemność.
 

Ostatnio edytowane przez Issander : 29-04-2012 o 01:26.
Issander jest offline