Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2012, 13:02   #3
Irregular
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
Yithnee dyskretnie odetchnęła z ulgą. Większość ludzi była trudnym materiałem do rozmowy - czasem ciężko było ich zrozumieć, czasem sami nie próbowali niczego zrozumieć, a wszystko zazwyczaj kończyło się tym, że obie strony się na siebie obrażały. Na razie przynajmniej zrobiono dobry początek, choć Narsainka chętnie zamieniłaby parę słów z pozostałymi ochotnikami. Szczerze mówiąc, po prostu była ciekawa, dlaczego właściwie się zgłosili. Cóż, sądząc po poziomie wypowiedzi, Vonmira skusiło złoto, świetnie udaje lub jest najdziwniejszym kandydatem na bezinteresowne działanie, jakie można by sobie wyobrazić. ,,Zaraz, stop. Zaczniesz obgadywać wszystkich w myśli, zaraz zrobisz to na głos" - upomniała samą siebie. Jako że zazwyczaj słuchała własnych rad, jej myśli zwróciły się w inną stronę.
,,Właściwie nie powiedzieli nam za wiele. Przydałby się rysopis albo chociaż, bo ja wiem, znak rozpoznawczy? Ściganie kogoś, o kim nic się nie wie, nie ma jakiegoś wielkiego sensu. Poza tym, ciągnięcie ze sobą gwardzistów... wystarczy, że jednemu koń okuleje i będzie problem, a jeśli czarownica ma chociażby minimum wiedzy na temat ucieczki, to nie będzie zwiewać gościńcem. Innymi słowy, nie wiemy wiele, ale chyba liczą na cud, dysponując większą ilością gwardzistów niż ochotników.". Jednak Yithnee nie chciała na razie wypytywać, w końcu przyjdzie jeszcze na to czas. Nie powiedziała więc już nic. Liczyła jednak na to, że albo Vonmir, albo któryś z pozostałym ochotników, albo ktokolwiek inny zacznie kolejną rozmowę i nie spędzą reszty wieczoru w ciszy.
Nie żeby miała coś przeciw ciszy, oczywiście. Rozmowy przynajmniej zagłuszały trzask ognia, który dla ostrego słuchu Narsainki brzmiał jak jęk umierającego drewna, które było powoli zamęczane na śmierć przez niosące zagładę płomienie.
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline