Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2012, 14:00   #33
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Johann Eberhardt

-Zgwałcą nasze zwłoki! – powtórzyli spanikowani żołnierze. –Są szybsi, uciekajmy więc póki mamy przewagę.- Zaproponował kolejny. Wszyscy rzucili się do ucieczki. Część porzuciła swoją broń, aby móc biec bez zbędnego obciążenia. Krzyczeli przy tym przeraźliwie.

Spiąłeś swojego konia i zajechałeś im drogę. Zacząłeś krzyczeć, wyzywać od tchórzy i grozić im śmiercią, jeśli zaraz nie wrócą na miejsca. Przestraszeni zawrócili, jednak wciąż byli niepewni. Niektórym udało się poderwać z ziemi porzuconą broń. W szeregach pojawiło się zamieszanie, łucznicy zapomnieli strzelić, szybko odrzucili łuki i chwycili za włócznie. W tym samym momencie uderzyła w oddział szarża zwierzoludzi.

Dało się słyszeć szczęk żelastwa i jęki ranionych. Ktoś przeraźliwie krzyczał. Dostrzegłeś jak włochaty potwór jednym ciosem odrąbał głowę Leopoldowi, farbiarzowi z twojego oddziału. Zwierzoludzie cały czas próbowali zajść was bokiem. W boju wyróżnił się szczególnie Fulko, który brawurowo i dzielnie powstrzymywał przed tym przeciwnika. Widząc to Dieter i Gervasy rzucili się, aby mu pomóc. Nie zdążyli. Fulko padł przeszyty widłami.

Kolejny krzyk, to Bart, dostrzegłeś jak leży na ziemi i trzyma się za ramię, które strasznie krwawiło. Jeden ze zwierzoludzi odrąbał mu lewa rękę.

Walka była ciężka i zażarta. Sam jeden z grzbietu swojego konia ściąłeś trzech przeciwników. Od tyłu doskoczyło do was troje ludzi z oddziału Wulfharta. Jeden odciągnął rannych do tyłu. Inni pomagali utrzymać pozycję.

Leo Ente

Uspokoiłeś swoich żołnierzy. Byli zdenerwowali, ale zostali na pozycji. Łucznicy wymierzyli we wroga na rozkaz. Naciągnęli cięciwy i czekali na znak do strzału. „Teraz!” – krzyknąłeś. Świst strzał przeciął powietrze. Kilku nadbiegających z naprzeciwka zwierzoludzi padło na ziemię nakrywając się kopytami. Kolejny rozkaz. Twoi ludzie szybko dobyli włóczni i przyszykowali się do przyjęcia szarży. Ktoś w szeregu płakał inny narobił w portki, ale z miejsca się nie ruszyli. Zwierzoludzie byli coraz bliżej. Widzieliście dzikość ich oczu i rozdziawione pyski. Czy uda wam się utrzymać ich napór?

Natarli. Uderzenie było silniejsze niż przypuszczałeś. Cofnęło was o parę kroków. Ktoś się potknął i przewrócił. Chantal, nieszczęsny mleczarz, krzyknął wznosząc ręce do góry i padł do tyłu. W jego głowie tkwił tasak. Dostrzegłeś przewracającego się Heino Prausa, z nożem wbitym w brzuch. Jęki i krzyki ranionych dobiegały ze wszystkich stron. W powietrze wzbiła się kurzawa.

Kilkoro zwierzoludzi leżało położonych trupem. Klein szył ze swego łuku na oślep. Ze swej kuszy ustrzeliłeś przynajmniej dwóch. W pewnej chwili szyki niemal zostały przełamane. Gdyby nie pomoc Wulfharta niechybnie centrum by padło. Na szczęście utrzymaliście się.

Carl "Miecz" Gretch

Twoi ludzie trzęśli się ze strachu. Niewiele pomogły słowa otuchy. Pierwsze szeregi lały w portki. Spanikowanym łucznikom strzały leciały z rąk. Berth strzelił na oślep trafiając towarzysza od włóczni z pierwszego szeregu w ramię. Reszta strzał przeszła nad głowami wroga nie czyniąc mu szkody. Druga salwa poszła już nieco niżej. Dostrzegłeś jak dwóch wrogów upada. Żołnierze naszykowali włócznie, po chwili uderzyła w was fala przeciwników. Kilka drzewców włóczni strzaskało się na wrogach. Krzyk i zawierucha. Alex na widok szarżującego nań zwierzoczłeka rzucił się do ucieczki. Pobiegł w kierunku rzeki i wskoczył do wody. Ciężar ekwipunku pociągnął go na dno i tyle go widzieliście.

Ktoś płakał. Dostałeś w twarz strumieniem krwi, który trysnął z rozciętej szyi Bertha. Na twoich oczach Wal, który był furmanem padł z rozciętym brzuchem. Wywaliło mu na wierzch wnętrzności. Jeszcze żył, kiedy jeden ze zwierzoludzi rzucił się i zaczął go jeść. Towarzysze z szeregu szybko go położyli. Wal jeszcze trochę wrzeszczał z bólu zanim skonał w meczarniach.

Wystrzelony przez ciebie bełt dotarł do przeciwnika. Chwyciwszy za miecz i tarczę rzuciłeś się w wir walki u boku swych ludzi. Wsparli was żołnierze Wulfharta. Razem ze swym oddziałem udało Ci się odepchnąć natarcie na twojej flance. Teraz to wy zaczęliście kłaść wroga trupem.

Matt „Grzeczny” Burgen

Na twojej flance nie działo się dobrze. Dostrzegłeś, że ludzie Johanna rzucili się do ucieczki. Nim zdążyłeś krzyknąć twój oddział chciał już zrobić to samo. Jedynie widok nadjeżdżającego Johanna zatrzymał ich przed nieplanowanym odwrotem. Wrzeszczałeś wściekły. Ktoś wymiotował. Wróg był coraz bliżej, a twoje szeregi rozsypywały się. Góra ruszył z wrzaskiem do przodu bez żadnego rozkazu rycząc wściekle. Na oczach wszystkich dopadł pierwszego zwierzoludzia i jedną ręka zmiażdżył mu czaszkę jak jakąś pustą skorupę. Świsnęły łuki. Celność była tragiczna. Połowa strzał wbiła się w ziemie dziesięć kroków od was. Kolejne salwy były trochę lepsze.

Kiedy wróg był blisko również ruszyliście na niego. Szeregi starły się z wielką siłą. Ludzie i potwory tratowali się nawzajem. Wy ruszyliście do przodu, ale oddział Johanna cofnął się. W formacji powstała luka, którą przedostało się paru wrogów. Trzech twoich strzelców padło trupem, zanim udało się ich powstrzymać. Nad głowami śmigały oszczepy. Ktoś darł się przeraźliwie. Góra odgryzł wrogowi nos. Kwiki i jęki. Jedno wielkie zamieszanie. Walczyłeś u boku Góry kładąc wrogów równie skutecznie.

Wszyscy

Prawa flanka chyliła się ku upadkowi. Dostrzegłszy to Wulfhart rzucił tam część swoich ludzi. Ktoś zawołał nawołując do ataku. Wśród pisków, zgrzytów, chrzęstów i jęków część ludzi ruszyła do przodu. kontratak poszedł lewą stroną, począwszy od ludzi Carla. W centrum Leo odpierał przeciwnika. Na prawej flance Góra ze zwierzęcą dzikością rozrywał zwierzoludzi, cały trzynasty oddział rozochocił się na taki widok i uderzył z większą zawziętością. Łucznicy strzelali, a szeregi wroga topiły się. Jeden ze zwierzoludzi zaryczał przeciągle. Część potworów rzuciła się do ucieczki w stronę wsi. Część przez rzekę, a część wzdłuż niej.

Wasze oddziały na ten widok nie wytrzymały i ruszyły do pogromu. W szaleńczej pogoni krzyczeli zagrzewając się wzajemnie do walki. Tych ze zwierzoludzi, których dopadali spotykała szybka i gwałtowna śmierć. Kurz powoli opadł ukazując wam pobojowisko.

Żołnierze stali dysząc ciężko ze zmęczenia. Wielu miało powierzchowne rany. Ktoś stracił zęby inny miał rozciętą skórę. Były też osoby z połamanymi zebrami i ogólnymi stłuczeniami. Nie obyło się także bez ofiar śmiertelnych. Johann stracił trzech ludzi. Leo dwóch. Carl także stracił troje żołnierzy. W oddziale Matta poległo trzech łuczników.

Niektórzy zaczęli siadać inni płakali. Ktoś przeszukiwał ciała poległych szukając łupu. Większość stała wpatrując się w pobojowisko.

Na chwilę przed ucieczką wroga i jego pogromem:




Wulfhart wyszedł z bitwy bez strat. Jego ludzie byli tylko lekko ranni. Jego żołnierze ulokowani w drugiej linii nie byli wystawieni bezpośrednio na atak i jedynie doskakiwali w newralgiczne miejsca, aby wspierać szeregi chylące się ku upadkowi.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 29-04-2012 o 14:03.
Mortarel jest offline