Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-04-2012, 23:18   #4
Volkodav
 
Volkodav's Avatar
 
Reputacja: 1 Volkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwuVolkodav jest godny podziwu
Ezra przesunął krzesło i wyprostował nogi na stole zawalonym papierami. Jakieś notatki zsunęły się na maszynę do pisania i szeleszcząc rozpłynęły się po innych gratach. Wyciągając rękę po paczkę fajek spojrzał przed siebie. Schmidt, największy łowca tanich sensacji, siedział przy swoim biurku i intensywnie walił w klawiaturę maszyny.
-Ten to pewnie nie ma problemów ze "starym" - pomyślał wypuszczając z ust siwy dym - Głąby...
To nie był pierwszy raz kiedy jego praca nie spotkała się z aprobatą tzw. góry. Przez ostatni miesiąc dostawał wyraźne sygnały a szef wziął go na dywanik dopiero kiedy mniej lub bardziej subtelne sugestie nie zdały egzaminu. Nie dało się ukryć, że Lewis nie lubił kiedy narzucano mu gonienie za tropem sensacji. Jak na dziennikarza miał na na to wyjątkowo... no właśnie. Dla niego ważna była sprawa, jej istota, waga i przede wszystkim to, że chciał pisać o rzeczach istotnych a nie "spinować", kręcić bat z g*wna i cieszyć się, że wychodzące spod jego pióra miejskie legendy żyją własnym życiem.
-Bagno - mruknÄ…Å‚ po nosem paczÄ…c na Schmidta - Bagno...
Niestety czynsz trzeba było opłacić, rata za samochód, wszystko co składało się na prozę życia ciążyło teraz na jego ideałach. Gdyby miał podążać za głosem serca rzucił by to wszystko. Najchętniej wstałby i najzwyczajniej wyszedł. Podobno dziennikarze freelancerzy nie zarabiają wcale tak źle. Podobno. Ze smutkiem musiał jednak stwierdzić, że znał rzeczywistość i nie była ona wcale tak różowa. Westchnął gasząc peta w zapełnionej po brzegi popielniczce.
Korzystając z zaaferowania Schmidta dalej przyglądał się mu ostentacyjnie. Nie mógł wyjść z podziwu dla tego kolesia, który z zamiłowaniem klepał co mu podesłali. Obiegowy żart mówił, że Schmidt nocami studiuje słownik synonimów żeby móc słowo "mord" napisać w jednym artykule na dziesięć różnych sposobów.
-Co tak się gapisz? - uderzenie o blat biurka przywołało go ze świata własnych myśli - Czekasz aż wyciągnie słownik?
Flisowsky i to jego poczucie humoru. On miał przynajmniej czas i komfort żeby sobie tak pożartować. W sekcji sportowej nie było takich stresów.
-A no przyglądam się. Nasi wygrali? - zagaił błahą rozmowę
-Miło by było, ale jak zwykle fiasko. Sekretarka szefa mówiła, że byłeś na dywaniku. Ostrzegałem cię. Trzeba było wcześniej podłapać schemat pracy Schmidta i nie miałbyś problemów. A tak...
-Szybko przechodzisz do sedna sprawy. Lubię konkrety - Ezra sięgnął po kolejnego papierosa i poczęstował Flisowsky'ego - Nie wiem czego chcą. Wcześniej się wszystko podobało a teraz walą mi jakieś farmazony.
-Czasy się szybko zmieniają młody. Popatrz na wasze biuro. Ze starej ekipy zostałeś tylko ty i Guard a tego przenoszą do nas za kilka tygodni.
-Widzę - rzekł zasmucony - Na początku miesiąca dali Schmidtowi jakąś mega sensacje, którą ja miałem niby robić, ale odmówiłem bo pisałem artykuł o korupcji w urzędzie miasta. Teraz żałuję bo ten pies ogrodnika nie podzieli się tematem, mimo że ledwo wyrabia ze swoją ilością pracy.
-No widzisz. Dlatego dobrze mieć kolegów w dziale sportowym.
-Ekhm... że co? - zakrztusił się prawie - Bez obrazy Stan, ale...
-Spokojnie rozumiem, ale nie chodzi o nas tylko o naszą sekretarkę, wiesz tę mulatkę z Luizjany. Wielu chłopaków się kręci za tą czekoladką i Schmidt też...
-To on ma... życie prywatne? - Ezra spojrzał na Flisowsky'ego z komicznym zaskoczeniem na twarzy - No way...
-A no ma - Stan ugryzł się w język - Ma... ekhm... No ona jest bardzo w porządku i dała nam cynk, że Schmidt bajerował ją parę dni temu mówiąc, że dzisiaj ma spotkanie z bardzo ważnym informatorem. Chodzi o tę sprawę, którą mu zlecili na początku miesiąca. To do dzieła młody!
Stan zgasił papierosa i poklepał Lewis'a po ramieniu.
-Znajomości - westchnął rozsiadając się na fotelu - No to poczekam aż sobie pójdziesz...
 
__________________
Regulamin jest do bani.

Ostatnio edytowane przez Volkodav : 29-04-2012 o 23:22. Powód: literówka
Volkodav jest offline