Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2012, 14:19   #19
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
***Jakiś czas temu***

***Otto***

Otto został tam jeszcze moment, by zapalić świecę i odmówić modły za powodzenie wyprawy. Po czym wyszedł, będąc gotowym do opuszczenia Nuln. Odwiedził jeszcze strażnicę, w której dokonał sprawiedliwego osądu. Dopiero teraz uznał, że do drogi gotów jest. Wrócił więc do swoich nowych kompanów.

***Detlef***

Detlef na mieście chciał odświeżyć stare kontakty. Już wieki, można powiedzieć, nie był w tym mieście. To tu zaczęła się jego wielka przygoda. To tu wsiadł do barki płynącej w stronę Klasztoru. Wieczorny spacer wykorzystał również na zdobycie informacji o celu ich podróży. Niewiele jednak się dowiedział. Mimo iż to ten sam land, to jednak drugi jego kraniec. Większość z ludzi nigdy się, aż tak daleko nie zapuściła. Dowiedział się jedynie, że to miasto liczące około pół tysiąca mieszkańców. Mieszka tam wielu górników, ale także słynie z upraw i handlu srebrem. Są to ziemie hrabiego, którego jest no największe miasto, pozostałe włości, to jedynie wioski mniejsze. Samo miasto leży na skrzyżowaniu przełęczy Montdidier i Zimowych Kłów z rzeką Sol.

Noc spędził u znajomego, nad ranem zjawił się w budynku Grafitowych, gdzie czekała reszta kompanii.

***Zebedeusz***

Zebedeusz wieczór wykorzystał na zaspokojeniu swoich cielesnych potrzeb. Od czasu Melissandry potrzebował dać upust swoim emocjom, najlepiej w ten sposób. Nie było to jednak łatwe zarówno z Arabellą, jak i Gretą. Co innego w burdelu. Płacił i wymagał. Nie słuchał, tylko pieprzył. Ile wlezie i jak wlezie.


Po wszystkim, zaspokojony wrócił do kompanów.

*** Wszyscy ***

Z samego rana zebrali się i wyruszyli. Czekało ich wiele, wiele dni drogi. A musieli się spieszyć by dotrzeć na miejsce, w jak najszybszym czasie. Sprawa nagliła, gdyż burze najprawdopodobniej nie będą czekały, na nich, z dnia na dzień miasto musiało być w coraz gorszym stanie. Oprzyrządzili wóz i wrzucili na niego cały swój ekwipunek.

Mijał dzień za dniem. Było wystarczająco dużo czasu, by wzajemnie się poznać. Możliwe, że za dużo. Zwykle tak bywa, że siedmiu przez przypadek zebranych mężów, przebywających ze sobą całymi dniami, to siedem różnych opinii na ten sam temat. Z drugiej jednak strony wiedzieli, że muszą działać razem. Nie wiedzieli co ich czeka, ale lepiej przybyć na miejsce jako przyjaciele, niż jako wrogowie. Dni zwykle przebiegały spokojnie, choć też nie zawsze. Tu musieli przekonać bandytów, że nie mają zamiaru oddawać wszystkiego co posiadają, tam przegonić kilkoro wygłodniałych wilków. Nic nadzwyczajnego. Nocami bywało ciężej, czasami brakowało im khazadów, umiejących bez problemu dopatrzyć się zagrożenia, przy oświetleniu dobiegającym jedynie z gwiazd. Bacząc na swój budżet, zwykle woleli wybrać noclegi pod gołym niebem, rezygnując z i tak wątpliwych wygód przydrożnych noclegowni. Nie było to regułą, czasami po prostu trzeba było porządnie się wyspać, przemyć, zjeść przygotowany specjalnie dla nich posiłek. Heisenburg ominęli dalekim łukiem.

*** Dzień dzisiejszy***

Nadchodził kolejny zmierzch. Ostatnią wioskę minęli już jakiś czas temu, kolejnego bardziej cywilizowanego miejsca, w którym mogliby spędzić noc, nie było widać. Wszędzie tylko las. I z jednej i z drugiej strony. Zwykle nie spali na takim terenie, gdyż po drodze terenów zalesionych, aż tak dużo nie było. Akurat trafili na niewielką polankę. Postanowili skorzystać z okazji i rozbić obóz w tym miejscu. Było w miarę ciepło i sucho, to był plus. Wiedzieli, że to mogą być jedne z ostatnich suchych dni. Gdy dotrą do Kreutzhofen będą mogli zapomnieć o suchych ubraniach, o bezdeszczowych dniach i nocach. Będzie głośno, mokro i wietrznie, jednym słowem paskudnie.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 30-04-2012 o 16:21.
AJT jest offline