Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2012, 21:25   #23
pppp
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
Natychmiast po zatrzaśnięciu się drzwi James poderwał się na nogi. Polegając na zmyśle dotyku szybko przeszukał loch. Szybko okazało się, że cela jest małą i wąską klitką, metr na metr. Nie było nawet jak rozłożyć rąk. James miał wrażenie, że nawet szafa wnękowa jego matki była znacznie przestronniejsze.

Wrażenie spartańskości potęgował jeszcze brak wykończenia celi. Ceglane ściany nie były nawet pokryte tynkiem, a jedynymi otworami wentylacyjnymi były szpary koło drzwi. Koszmar chorego na klaustrofobię.

James dosłownie wychodził z siebie, aby znaleźć jakieś wyjście z celi. Wspiął się do góry, tylko by zauważyć, że jego droga ucieczki nie będzie prowadziła przez sufit, wykonany równie toporną techniką, co ściany. Drzwi wydawały się być również nie do sforsowania. Co prawda, były dość zardzewiałe, ale przebijanie się za pomocą szwajcarskiego scyzoryka zapewne zajęłoby tydzień ciężkiej pracy. Zawiasy pancernego zamknięcia znajdowały się oczywiście na zewnątrz celi.

Młody Hellen siedział w kucki kończąc czekoladę, którą jeszcze niedawno oferował wojowniczym Amazonkom. Zdecydowanie jedna z nich zrobiła głupio odmawiając przysmaku i pozbawiając tej przyjemności swoją towarzyszkę, ponieważ czekolada była wyborna. Mimo pewnych uszkodzeń wynikłych na skutek transportu w kieszeni, naturalnie.

Specjał nieco przywrócił Jamesowi wiarę w siebie:
- Cholera - powiedział na głos rozczarowany chłopak - w książkach takie cele zawsze mają jakieś ukryte przejścia, czy coś takiego. Halo, czy ktoś mnie słyszy? - zapukał do drzwi - W mojej celi nie ma żadnych ukrytych przejść. Czy mogłybyście ją zamienić na jakąś łatwiejszą do uciekania?

Odpowiedziała mu martw cisza. W końcu jednak do syna Hermesa doszło niemal niedosłyszalne, miarowe stukanie. Alfabet Morse'a. Na szczęście Zindelo nauczył Jamesa podstaw tego sposoby komunikacji.
"Kim jesteś" - w końcu James ułożył poszczególne litery w słowa.
“Więzień. Od niedawna. Ty” - wystukał w odpowiedzi.
Niestety, znów nastała cisza. James powoli tracił już nadzieję, gdy usłyszał ciche stukanie:
“Wyważ drzwi”
Pierwsza próba wyważania drzwi była zdecydowanie nieudana. Co prawda, James był kuzynek Heraklesa, ale pod względem siły zdecydowanie mu ustępował. Bark młodzieńca szybko rozbolał po dwóch uderzeniach wymierzonych drzwiom. Nie tędy droga.

Jak przystało na nastolatka z gorszych części Liverpoolu, kiedy James nie mógł gdzieś wejść drzwiami, to próbował oknem. Teraz również zmienił taktykę. Oparł się o ścianę i z całej siły naparł nogami na drzwi. Najpierw długa chwila wypełniona tylko szybkim oddechem zmuszonego do olbrzymiego wysiłku Greka, po chwili do tego dźwięku dołączyły trzaski pękającego drewna. Całość tego koncertu na płuca i drewnianą sztabę podsumował głośny łoskot - to zasuwa w końcu pękła i opadła z hukiem na ziemię.

Z hukiem! James momentalnie wyskoczył z celi na rozdwajający się korytarz. Jego jedynym celem było w tej chwili uwolnienie tajemniczego wybawiciela. Dlatego też zignorował lewą odnogę, która, jak można wnioskować po ruchu powietrza prowadziła do wyjścia i biegiem ruszył w prawo, w kierunku stuków oznaczających "tutaj". Spieszył się, bo odgłosy stóp nad jego głową świadczyły, że Amazonki usłyszały jak opuszcza swoją celę.

Gdyby nie ciągle słyszane stuki James już dawno zabłądziłby w plątaninie koryatarzy. Prawdopodobnie mijał inne cele - prawdopodobnie, bo w biegu nie zadawał sobie trudu na obserwację otoczenia, a skupiony był wyłącznie na nasłuchiwaniu sygnałów od swojego wybawiciela. Okrzyki w rodzaju:
- Uciekinierzy! Szybko do tuneli!
czy:
- Złapać wszystkich, królowa chce mieć ich żywych!
tylko dodawały mu skrzydeł.

W końcu znalazł się u kresu szaleńczego sprintu. Przed nim były DRZWI.



Kogokolwiek Amazonki tu trzymały, musiał być bardzo groźny.
- Co teraz? - James spytał tajemniczego więźnia i podbiegł do łańcuchów zamykających drzwi, szukając szybkiego sposobu ich zerwania. Zza drzwi nie dobiegał żaden dźwięk, może poza dość przeciągłym pomrukiem, ale ten równie dobrze mógł wywołać ruch powietrza w korytarzach. Potomek Hellenów był zaledwie centymetry od drzwi, kiedy poczuł czyiś wzrok na plecach. Bardzo wolno obrócił się podnosząc dłonie w geście poddania. Za nim stała piątka Amazonek. Na ich zazwyczaj spokojnych twarzach malowało się zaskakujące napięcie zahaczające wręcz o strach. Dziwny wyraz znikły dopiero, kiedy dokładnie zlustrowały wzrokiem stan łańcuchów. Wtedy jedna z nich wystąpiła przed szereg i rzekła:

- Spokojnie synu Hermesa - wbiła włócznię w ziemię i uniosła dłonie. - Masz moje słowo, że nic nie grozi ci z naszej strony, ale dla dobra nas wszystkich, odsuń się od tych drzwi.

- Kto tam siedzi? - zapytał James taksując wzrokiem kobiety - Czy tak jak ja został przez was wrzucony do lochu, bo miałyście taki kaprys? Rozumiem, że to ktoś niebezpieczny, ale po tym jak mnie potraktowałyście, potrzebuję naprawdę dobrych wyjaśnień.

- Niebezpieczny? Śmiertelnie - kobieta odwróciła się do tyłu i ruchem ręki nakazała reszcie amazonek opuszczenie broni, co te uczyniły bez wahania.

- Powtarzam po raz ostatni, odsuń się od drzwi.

James z namysłem podniósł nogę do góry, po czym ją opuścił:
- Kto to jest? Gdyby nie on, wciąż siedziałbym w celi. Mam wobec niego dług. Wielki dług.

- To nie twoja sprawa - widocznie traciła cierpliwość, jej miejsce stopniowo zastępowało zdenerwowanie. - Nie jesteś chyba na tyle głupi. To co uważasz za pomoc, było w istocie zwykłą manipulacją, on ch...

- Kłamstwo! - Głos zza drzwi zagłuszył wszystkie inne. James odruchowo obrócił głowę i już miał odskoczyć, ale wtedy ponownie spojrzał na Amazonki. Wszystkie celowały włóczniami w jego kierunku. Żadna nie poświęciła choćby chwili Jamesowi, zupełnie jakby go tam nie było. Ich wzrok skupiony był tylko i wyłącznie na drzwiach. Młodzieniec sam nie chcąc ryzykować nadziania się na groty, był zmuszony nadal stać w tym samym miejscu.

- Połóż rękę na łańcuchach, to wszystko czego ci trzeba - już znacznie ciszej, ale nadal wyraźnie rozbrzmiewał głos tajemniczego więźnia.

- Więc kto to jest? - chłopak powtórzył pytanie - Widzę, że nie chcecie powiedzieć. Prawdę mówiąc, na tę chwilę jemu zawdzięczam uwolnienie z celi. Wam zamknięcie w niej. Czekam na wyjaśnienie. Macie naprawdę mało czasu - potomek Hellenów zagroził - Zdajecie sobie sprawę z tego jak mnie potraktowałyście.

Kobieta najpierw obróciła delikatnie głowę, jakby kątem oka sprawdzała co robią jej towarzyszki. Dopiero po chwili zaszczyciła spojrzeniem Jamesa.

- Nie, chłopcze. To ty masz mało czasu. Daję ci ostatnią szansę na odsunięcie się od tej celi.

W tej chwili James podjął decyzję. Zemsta.

- Może mi się poszczęści i skończę jak Myrtilos - powiedział ostro syn Hermesa patrząc w oczy Amazonki i nagle chwycił za łańcuchy.
 
pppp jest offline