Kiedy nieszczęśny rudzielec otrzymał propozycję od podchmielonego pirata, Hunter obrócił się na pięcie, wyczuwając okazję do napicia się na sępa.
Najpierw był chłopak. Po łyku dobrej, marynarksiej gorzałki zatoczył się i wylądował na ścianie, machając przy tyym butelką. Udając że go to nie obchodzi, Obadiah śledził wzrokiem tor lotu naczynia.
Niestety, nie wyślizgnęło się z dłoni tej podróbki kakadu i z powrotem trafiło w czułe objęcia kapitana "Bez-Pepe-Ani-Rusz".
Sztukimstrz ostrożnie przysunął się do pirata i z miną absolutnego niewiniątka sięgnął po dżin, dyndający za szyjkę na palcach wilka morskiego. Wyginał się, bujał i wykręcał, próbując niepostrzeżenie wyjąć Faithfully'emu butelkę z ręki. Zmarszczył gniewnie brwi, kiedy kapitan zaczął gniewną tyrandę o łupieniu bez statku połączoną z energicznym machaniem butelczyną.
-Jeszcze trochę, a wsadzę ci tą butelkę tam gdzie słońce nie dochodzi...
Siedzący na ławce obok dziadek zogniskował wzrok na Hunterze.
-Co?- zapytał z tą charakterystyczną nutą absolutnej głuchoty, połączonej z obserwacją świata przez pryzmat czasu przeszłej epoki.
-TAM GDZIE SŁOŃCE NIE DOCHODZI, DZIADKU!
-A!- staruszek ucieszył się wyraźnie.-Byłżem tam.
__________________ Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Ostatnio edytowane przez Makotto : 01-05-2012 o 12:28.
|