Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2012, 13:54   #113
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Evelyn była bardzo zmęczona, nie tylko obolałe ciało dawało jej się we znaki. Przymknęła oczy starając się zapaść w sen, jednak mijała kolejna minuta za minutą a tak wyczekiwany sen nie nadchodził. Nadchodził za to strach. W jej umyśle przesuwały się zdarzenia, które doprowadziły doi tego, że leżała tu teraz wyczerpana, obolała, wystraszona, nasłuchująca i... samotna.
- Słyszałaś? - Vitlis zamarł, a raczej zrobiłby to, gdyby był cielesny. Wszystko teraz było inaczej. Dźwięki filtrowane przez uszy człowieka brzmiały jakoś inaczej. Mniej melodyjnie, mniej wyraźnie... Zdarzało się, że plątały mu się ze sobą i nie zawsze był pewien, czy to co słyszy jest tym co mu się wydaje, czy też czymś innym. Znowu odsunął się na bok, rezygnując z prób odczytania świata zewnętrznego cudzymi uszami. Ale tylko na chwilkę. Zaraz przychodziło zimne orzeźwienie, że nie może sobie pozwalać w tej sytuacji na luksus nieuwagi. Na żadne luksusy... - Jestem pewien, że coś słyszałem. Trzeba to sprawdzić! - Znowu bez odpowiedzi. W końcu, naprawdę mógł wcześniej, zdał sobie sprawę, że Evelyn śpi.
Zatrzęsło go ze złości na siebie samego i na to, że nie ma jak potrząsnąć za ramię. Zamiast tego wrzasnął wyimaginowanym okrzykiem - Evelyn! Coś się dzieje! - i zamarł w oczekiwaniu na efekty. Sam nie mógł przecież nawet powieką mrugnąć.
Kiedy już sen nadszedł to znowu ją coś goniło...a może to raczej ona uciekała, ale przed czym? Słyszała Viltisa, który ja ostrzegał. Słyszała jak krzyczał jej imię, jak ostrzegał że coś się dzieję, a potem potem rozbłysnął się i znikł zostawiając ją.


Biegła dalej szukając go i nawołując, czuła jak strach, że została tu samą, dusi ją, coraz mocniej i mocniej i... Zerwała się z posłania przebudzona, rozglądając po pokoju, w którym się znajdowała. Sięgnęła w głąb swoich myśli nawiązując z nim kontakt.
- To sen Viltisie. - jednak siedziała na łóżku wsłuchując się w odgłosy zarówno tu w pokoju jak i za drzwiami, które zatarasowała łóżkiem. Szepnęła przy tym tak jakby chciała upewnić i siebie i smoka, który był tu z nią choć nie miał swej cielesnej powłoki: Sen... mara....
- Dobrze, ze jesteś. - Oznaki przebudzenia Evelyn dodały mu energii. - Myślę, że coś słyszałem. Odgłosy za drzwiami, jakieś szmery, stuknięcie. - Viltis stracił nagle pewność siebie... Gdyby nie zginął, to sam by łeb wychlił za drzwi, wziął ryzyko na siebie. A tak... - Co robimy? Sprawdzamy co się dzieje? Chyba nie możemy pozostawić tego samemu sobie?
Przyzywaczka podpełzła na łóżku do drzwi i przyłożyła do nich ucho. Nic jednak nie słyszała, a może po prostu nie chciała słyszeć. Rzekła na głos tak aby usłyszeć swój głos, choć wiedziała, że aby Viltis ja usłyszał nie ma takiej potrzeby:
- To pewnie Corella, może wyszła za potrzebą, albo wody poszukać. - wolała nie myśleć o tym, że zamiast wody paladynka może szukać krwi... jej krwi.
Viltis pacnąłby się dłonią w czoło, gdyby mógł. - Rzeczywiście, to musi być Corella i jej potrzeby... W takim razie wracamy do spania. Kolejny dzień nie zapowiada się ani o włos lżejszy, więc przyda nam się każda chwila wypoczynku - Uspokojony pozwolił swoim myślom odejść od otaczającego ich koszmaru.

Dziewczyna zwinęła się w kłębek na łóżku próbując zasnąć. Z jej ust wyrwało się mimowolnie pytanie, które ją dręczyło odkąd dotarli do tego miasta: - Co poszło nie tak? Gdzie są mieszkańcy tego miasta? Jak siła tu działa, że wpływa na nasze umysły i potrafi zmienić kapłana w takie monstrum? Co z nami będzie Viltisie? Czy zdążę... czy dam radę doży... - bała się wypowiedzieć na głos myśli, które ją dręczyły, czy uda jej się dożyć chwili by przywołać go spowrotem.
Mieszkańcy tego miasta... Smok miał wrażenie, że są już ostatnimi, że miasto jest martwe. Zachował to jednak dla siebie. - Nie pora teraz myśleć o tym. Musisz się wyspać, a czas na ponuractwo będzie jutro. - Starał się uspokoić Evelyn, bo co innego mógł zrobić? Wszystkie obietnice byłyby kłamstwem, nazbyt oczywistym by ich nie przejrzeć. Zamiast mówić dalej, zanucił kołysankę, która kiedyś wpadła mu w ucho...

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=zKd0k2PoYRs[/MEDIA]

Evelyn wsłuchała się w smoka i powoli zaczęła zapadać w sen, kołysanka nasuwała jej obrazy jednak... obrazy, które zaczęły jej się pojawiać pod zamkniętymi powiekami sprawiły, że ... Poderwała się siadając na łóżku. - Coś tam jest... Za drzwiami... Wsłuchaj się... - całą swoją uwagę skupiła na odgłosach, które wyłowiła za drzwiami.
Próbował je usłyszeć. Te odgłosy, które wcześniej wzbudziły jego podejrzenia, lecz tym razem, pomimo wytężania uwagi, nic nie dotarło do jego uszu. To znaczy do uszu Evelyn. - Nie wiem... tym razem nic nie słyszę. - Nie do końca to była prawda. Każde poruszenie się wywoływało kaskadę szmerów ubrania. Najgorszy był jednak oddech, miarowy i głośny, że aż uszy bolały, zdawał się zagłuszać każdy dźwięk spoza pokoju.
- Nie mogę tak! Nie będę drżeć jak osika na każdy dźwięk dochodzący spoza drzwi! Musimy zobaczyć co się tam dzieje! - rzekła na głos dziewczyna schodząc z łóżka i z całej siły ciągnąc je by odsunąć do drzwi. Pamiętała jednak, że wykorzystała już do walki dużo ze swoich umiejętności, nachyliła się więc do swojego bagażu i oprócz broni uzbroiła się w zwoje z czarami i pierścień, które być może pomogą jej przetrwać tą noc i zmierzyć się z tym co czaiło się za drzwiami pokoju.
" Oby bogowie nad nami czuwali Viltisie." - wiedziała, że jeżeli zginie, on zginie wraz z nią. Nie chciała się zastanawiać co się z nim stanie, gdy ona zmieni się w to czym stała się paladynka. Zagryzając zęby ujęła klamkę w dłoń mimo woli wahając się przed otworzeniem drzwi.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline