Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2012, 14:35   #28
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Ostatecznie ustalili podział warty, chociaż jak zwykle, nie każdy był do nich skory. Co jakiś czas wartownikom wydawało się, że coś poruszyło się w lesie, coś zawyło, coś ryknęło… Ale cóż w tym dziwnego toż to przecież las. Ciemny, nieprzyjazny, skrywający wiele tajemnic, groźny.

Na warcie Knuta, te odgłosy nieco się nasiliły. Żołnierz wytężał wzrok i słuch, jednak gdy to robił nic więcej nie spostrzegał. W pewnym momencie kolejny raz usłyszał zwierzęce prychnięcie, zaraz po nim drugie. Znowu dobiegały one z lasu, tylko teraz zdawały się być bliżej, niebezpiecznie bliżej. Chwycił w jedną rękę żagiew, w drugą swój tasak i podszedł do granicy obozu. Stąd obejrzał okolicę, do linii lasu było ponad trzydzieści metrów. Nie spostrzegł nic. Pomachał pochodnią, by odgonić wygłodniałe zwierzęta i odwrócił się.

Pierwsza strzała świsnęła mu tuż nad głową. Krótką chwilę potrwało nim zorientował się co się właśnie stało. Pomógł mu w tym z pewnością grot , który nagle wydobył się z jego ramienia, przeszywając je na wylot. Była to jednak pomoc dla Knuta niezwykle bolesna.
- Chłooopaaakiii!!!! – Krzyknął co sił, a w jego głosie dało słyszeć się grymas bólu.
- Grrrraaaawwwrrrrr!!!!! – Zawtórował mu po chwili potężny ryk.
Knut tylko odwrócił głowę, a widok który zobaczył, mógł wydać się przerażający. Całe szczęście zaprawiony w boju Szłomnik nie zatracił opanowania. Wprost na niego szarżowało sześciu zwierzoludzi. Pierwszy z nich, biegnący na przedzie, był największy, najpotężniejszy. W świetle gwiazd, dało się dostrzec jego wspaniałe poroże, choć raczej nie była to najlepsza pora, by je podziwiać. W rękach trzymał ogromny topór, z którym spotkanie zapewne zakończyć się utratą kończyny, czy gorzej… głowy. Przyodziany był on w kolczą zbroję, najprawdopodobniej zdobyczną. ~Bestigor~ – pomyślał wystraszony stirlandzki wojak.

Zaraz za nim pędziły dwa mniejsze gory. Już nie takie potężne, nie takie przerażające, jak ich dowódca, ale z pewnością też śmiertelnie groźne. W ich rękach również spoczywały topory, jednak też nie tak wielkie – jednoręczne.
Za nimi biegła kolejna dwójka - rykowce. Najmniejsze, najwolniejsze. Już nie siejące postrachu, ale znakomicie napawające się do dobicia, zranionych, po pierwszym ataku. Trzymały one w rękach włócznie. Próbowały, choć raczej z mizernym skutkiem, dogonić tych wiodących prym.

Szarża przeciwników przyjęła formę litery ‘V’. Rozchodząc się od najpotężniejszego, do najsłabszego. Przeciwnicy biegli kilka metrów obok siebie. Knut zdawał sobie sprawy, że strzały nie padły z kierunku szarży. Między drzewami musiał się jeszcze ktoś skrywać… i to co gorsza, niejeden przeciwnik.

- Wstaaaawaaać!!! Bronić!!! - Krzyczał co sił. Zbudził wszystkich. Ukrytego w namiocie Alberta również. Sam jednak musiał podjąć decyzję co czynić. Ramię promieniowało bólem. Zwierzoludzie pędziły wprost na niego i za kilka sekund przyjdzie się mu z nimi zmierzyć. Śmierć się zbliżała. ~Czy to koniec? Czy czas ruszyć do krainy Morra?... Nie!~
 
AJT jest offline