Coś robili na górze, ale co? Kapitan wrzeszczał coś, z czego mogła wywnioskować, że planuje lądować ... co było niedorzeczne i nie raczyłaby w to uwierzyć, gdyby nie kurs, który obrali - prosto w glebę. Dzięki swojemu doświadczeniu była w stanie wyczuć i przeanalizować ruchy statku niemal co do centymetra (choć obecnie nawet krowa by się zorientowała, że lecą na łeb na szyję). Wciąż lecieli w dól, ale nachylenie zdecydowanie malało. Zmieniali kurs ... o ile dobrze pamiętała, kierowali się chyba ... prosto w oko cyklonu?
- Co tam się do jasnej cholery na górze wyprawia? - wrzasnęła do tuby, łapiąc za odpowiednie wichajstry, gotowa na rozkaz zwiększyć moc do maksimum -
Lecimy w oko cyklonu?