Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2012, 11:05   #129
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Cris wykonywała na desce ewolucje, które zapewne marzyły się niejednemu małolatowi po nocach. Josh natomiast początkowo walczył aby za nią nadążyć. Dopiero po dobrych kilkunastu metrach solos zaczął lecieć w miarę stabilnie jednak nie wykonując żadnych zbędnych ruchów czy ewolucji. Wiedział, że jego zręczność zapewne by temu podołała, ale pierwszy raz na czymś takim leciał. Nie chciał kusić losu. Ludzie na dole patrzyli a wokalistka najwyraźniej miała niezły ubaw. Niech tylko się to skończy a Joshua jej wygarnie. Za szczeniackie słowa, za kłamstwa i przemilczenie tak ważnych szczegółów...

Gdy Cris wylądowała na podeście balkonu technicznego budynku korporacji Militech Josh pokręcił przecząco głową. Czemu on podejrzewał, że młoda, niespełniona Cris może coś takiego wywinąć? Samo ponaglenie Josh przemilczał. Ona coraz bardziej zaczynała go denerwować. Elektroniczny wytrych szybko otworzył drzwi, za którymi czekał na nich korytarz. W korytarzu wokalistka podłączyła się do sieci telefonicznej. Kazała się chronić. Miało to być na koncercie a nie w pieprzonym budynku korporacji! Josh walczył z tym czym po prostu nie odejść może zostawiając jej pamiątkę w postaci przestrzelonego kolana. Ciekawe co by wtedy nasza Wielka Pani zrobiła? Miała jednak suka dobrych informatorów i znała chorobliwe podejście Josha. On nigdy nie zawalił. Nawet, gdy nie znał szczegółów. Nawet, gdy jego klient coś przemilczał czy go okłamał. Nawet wtedy.

Kroki się zbliżały a Josh nie chciał zabijać niewinnych ludzi. Może była to i ochrona Militechu, ale oni też mieli rodziny. Żony, dzieci, przyjaciół i swoje sprawy, z którymi każdy z nich musiał się borykać na co dzień. Słysząc propozycję Maxa co do ogłuszania Josh kiwnął energicznie głową.

- Ja drzwi. Ty winda. - powiedział szybko.

Stanął w miejscu, które zakrywają drzwi po otwarciu się. Wyciągnął z kabury Mad Eagle jednak go nie odbezpieczając. Chwycił go za lufę mając w zamiarze ogłuszać wchodzących chwytem pistoletowym. Wielka, metalowa klamka powinna być do tego idealna. Musiał wykonać misję. Pokazać, że jest najlepszy i zasługuje na swoją reputację. A po koncercie już on sobie pogada z tą pieprzoną Cris i jej śmiesznym zespołem…
 
Lechu jest offline