Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-04-2012, 17:53   #121
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
O godzinie 15.10, następnego dnia, runnerzy otrzymali sygnał od Cris.Mieli stawić się AV-ką w pobliżu opuszczonych magazynów w Downey w północnej części miasta. Było to w znacznej odległości od Pętli, ale lecąc wzdłuż wybrzeża dotarcie na miejsce powinno zająć nie więcej niż pięć, siedmiu minut.
Solosi załadowali do aerodyny niezbędny sprzęt i broń i ruszyli na miejsce. Adrenalina w ich żyłach zaczęła krążyć szybciej. Nie było to jednak podniecenie, czy strach, tylko zwykła zawodowa czujność. Ich zmysły w momencie, gd zatrzasnęły się drzwi AV-ki przeskoczyły na wyższe obroty. Teraz każdy najdrobniejszy element miał znaczenie i oni o tym doskonale wiedzieli.
Nie udało się wybadać, co poza koncertem kryje zlecenie od Spamboot Division, ale żaden z trzech mężczyzn nie łudził się nawet, że cała impreza przebiegnie bez zakłóceń.
Nie chodziło tylko o to, że korporacyjni mogli zareagować bardzo różnie, ale przede wszystkim o to, że Cris i jej koledzy nie byli z nimi do końca szczerzy.
Bell pilotował aerodynę w miarę sprawnie. Niestety niewiele to znaczyło, gdyż w obecnych warunkach nawet trzylatek, który jeszcze nie potrafi mówić podołałby temu zadaniu. Prawdziwy sprawdzian dla Quentina będzie w czasie koncertu i ucieczki. Nikt nie sprawdził wcześniej umiejętności Bell i wszyscy uwierzyli mu na słowo.


Aerodyna wylądowała na wielkim placu w pobliżu porzuconych magazynów. Nikt już nie pamiętał do której korporacji należał kiedyś ten teren. Magazyny z pordzewiałej blachy, łuszcząca się i odpadając ze ścian farba oraz walające się wszędzie śmieci bardziej przypominały krajobraz z jakieś filmu postapo niż współczesne Chicago. Taka jednak była specyfika Wietrznego Miasta. Zaledwie kilkaset metrów dalej mieściła się luksusowa dzielnica apartamentowców i tereny uniwersytetu, a tutaj można było kręcić filmy o upadku cywilizacji.
Gdy tylko Bell posadził AV-kę z pobliskiego magazynu wybiegli członkowie Spamboot Division, dźwigając swój sprzęt.
- Szybko, pomóżcie nam. Nie mam czasu do stracenia, ludzie już się gromadzą, a ochroniarze ponoć zachowują się bardzo nerwowo.
Kobieta wrzuciła do wnętrza pojazdu gitarę oraz jakąś niewielką walizkę.
Frankie i Yoshi przynieśli trzy hoverboardy i wrzucili jej obok sprzętu muzycznego. Najwyraźniej członkowie zespołu mieli swój pomysł i plan na ewentualną ucieczkę.
Gdy tylko instrumenty zostały zapakowane, Cris rozkazała lecieć na miejsce koncertu. Bell uruchomił wektorowe silniki i ruszył w kierunku Pętli.


Gdy AV-ka wleciała nad park, runnerzy ujrzeli wielki tłum zgromadzony wokół jeziorka. Sądząc na oko, na koncert przyszło co najmniej kilkaset osób, a nadciągali kolejni. Cokolwiek się nie wydarzy pewne było, że impreza już w momencie startu zdobyła status kultowej. Jeszcze nie wybrzmiała żadne dźwięki, ani słowa utworów Spamboot Divisiona, a wszyscy czuli, że koncert przejdzie do historii. Nikomu jeszcze podobny pomysł nie tylko się nie udał, ale nawet nie przyszedł do głowy. Punkowy koncert w centrum korporacyjnej strefy.
Bell zrobił rundkę nad terenem parku, by rozejrzeć się wokół i dać zespołowi czas na rozpoczęcie imprezy.
Ochroniarze, którzy pojawili się w pobliżu korporacyjnych wieżowców wyglądali na poważnie zaniepokojonych. Na razie nie wykazywali żadnej ochoty do interwencji, ale było bardziej niż pewne że w drodze są posiłki.
Cris i jej kumple mieli już podłączone instrumenty i kobieta otworzyła boczne drzwi aerodyny. Dokładnie w tym samym momencie rozległy się brawa i gwizdy z dołu. Publiczność poznała swoich idoli i w ten sposób okazywała swoją radość.
- Heeeej! - zawołała Cris -Nie ma co gadać! Zaczynamy!
Frankie z wielkim impetem i szybkością zaczął wybijać rytm na swojej perkusji. Po chwili dołączył do niego Yoshi ze swoimi gitarowymi riffami. Publika słysząc słowa znanego utworu bez chwili wahania rzuciła się w wir tańca. Tłum zaczął w jednej chwili falować i skakać w rytm przesterowanych gitar i zachrypniętego głosu Cris.
Bell zatrzymał się tuż nad jeziorkiem dokładnie tak, jak było umówione.
Na razie wszystko szło zgodnie z planem. Solosi uważnie obserwowali okolicę wypatrując potencjalnego niebezpieczeństwa. Ochroniarze, jednak nadal stali na swoich pozycjach i nie reagowali, jakby całe zajście ich w ogóle nie interesowało.
Gdy wybrzmiał pierwszy utwór, Cris otworzyła mała walizkę, którą miała ze sobą. Jej kumple w tym czasie grali wstęp do kolejnego numeru.
Runnerzy ujrzeli, jak ustawione na dachach okolicznych budynków holoprojektory ożywają. Tym razem nie była to jednak kolejna fantastyczna prezentacja autorstwa Cris z jakich słynął zespół. Tuż nad głowami zebranej licznie publiczności zaczął być wyświetlany zakazany dokument o technikach przesłuchań, jakie stosują korporacje. Film był własnością Arasaki i stanowił instruktaż dla śledczych tej korporacji. Kilka lat temu wykradł go jakiś sieciarz i od tej pory krążyły o nim legendy. Niewiele osób go widział, ale wszyscy o nim słyszeli. Film był nie tylko instruktażem, jak wydobywać informacje z ludzi, ale także, a może przede wszystkim zawierał sceny nagrane w trakcie prawdziwych przesłuchań.
Nie trudno było się domyślić, jaką reakcję wywoła film. Na dole aż zawrzało. Ludzie wrzeszczeli, tak głośno, że prawie dominowali nad dudniąca perkusją i przesterowaną gitarą Takamury.
Cris w tym czasie położyła swój instrument na podłodze i podeszła do leżących na tyle hoverboardów.
- No co się gapicie - krzyknęła na Maxa i Josha - Bierzcie sprzęt i za mną. Potrzebuje wasze ochrony.
Po czym otworzyła tylne drzwi i wyskoczyła przed siebie na aerodesce.
- Gości - ryknął Yoshi w kierunku siedzace za sterami Bella - Jak tylko twoi kumple wyskoczą zacznij robić powolne rundy wokół parku. Trzymaj się blisko budynków.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 25-04-2012, 18:37   #122
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
-Taa- odparł Bell na pośpieszny krzyk Yoshi`ego. Zacisnął zęby, gotowy do rozpoczęcia manewrowania, czekając tylko aż chłopaki wyskoczą za Cris.

Miałem kurewski fart.... albo omija mnie całkiem duża frajda.

Uśmiechnął się.
 
Pinn jest offline  
Stary 25-04-2012, 18:47   #123
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Max Dennehy był już od rana gotowy. Do 15:10 wszystko, co powinien załatwić, załatwił, teraz tylko czekał na telefon. Zapasowy samochód czekał przecznicę od Millenium Park, od strony pętli, był to matowoszarosrebrny Chevrolet z wypożyczalni, w którym spokojnie zmieszczą się cztery osoby, pięć na ścisk, a szósta może się wciśnie do bagażnika sedana. Typowy, mało wyróżniający się wózek, pod względem wyglądu i osiągów, typowe auto z wypożyczalni. Max wziął je dla bezpieczeństwa na dwie doby, odda wcześniej to zwrócą mu część kasy.

Zanim zadzwoniła Cris wszyscy już czekali tam, gdzie Bell ukrył pojazd. Max nie wyróżniał się zbytnio, miał na sobie standardowy strój, niebieskie jeansy, jasna koszula, dwie warstwy miękkiej balistyki. Pod kurtką kabura z pistoletem, w lewej zewnętrznej kieszeni na piersi dwa zapasowe magazynki. Do tego aktówka, tym razem bez komputera, o połowę lżejsza. W środku niezawodne Minami i magazynkami. Max z czeluści zagraconej szafy wyjął pasek na ramię do tej torby, żeby nie musiał jej trzymać podczas akcji. Dodatkowy zacisk paskowy zakręcony wokół rączki torby i przy szlufce kurtki (Max pierwszy raz korzystał z tego, jego zdaniem, niepotrzebnego wynalazku). Wystarczyło pociągnąć zamek, wyjąć broń i załadować magazynek, Max już wcześniej zablokował zamek w tylnym położeniu, żeby nie tracić czasu na przeładowanie.

Ta lokalizacja miejsca spotkania i odbioru sprzętu zaskoczyła Maxa, sądził, że ekipa urzęduje z plątaninie uliczek w centrum Pętli. Miejsce zapomniane przez wszystkich, niedaleko wił się betonowy mur oddzielający te budynki od wciąż używanych dzielnic, w których ciężkie chmury skrywały czubki wieżowców. O tym miejscu pamiętali jedynie graficiarze, których arty i tagi gęsto pokrywały betonowy mur z prefabrykatów, nawet ich oczep, nad którym wił się drut kolczasty, w przypadku korporacyjnych apartamentowców drut ostrzowy.

-Koniec laby! - skwitował to krótko i ruszył pomóc z perkusją. Na szczęście nie było to aż tak szczęście, większość sprzętu była wspomagana elektronicznie, co znacząco zmniejszało gabaryty. Ale wagi ze względu na stabilność, już nie.

***

Wyciszacz dźwięku to była kapitalna sprawa, pozwalała wytłumić lub wyciszyć wszystko ponad ustawionym progiem decybeli. Mówiąc krótko Max ignorował hałas muzyki, pozwalało mu się to skupić na obserwowaniu tłumu. Ochroniarze mieli dziwny wyraz twarzy, pewnie wielu, zwłaszcza młodszych, chciało słuchać tej muzyki. A ich szefostwo... W chwili, gdy Cris wyświetliła dokument, a potem wyskoczyła z pojazdu, dla Maxa stało się jasne, że koncert to tylko przykrywka, tłum to zapora.

Konwój!

Lecz co miał robić? Płaciła mu za to. Jak widać zespół nie potrzebował ochrony, a Cris potrzebowała kogoś od brudnej roboty. Już miał zamiar wyskoczyć na tej śmiesznej aerozabawce, gdy wrócił jeszcze do kabiny:
-Bell, krąż tak, żebyś jak najlepiej widział w tym kierunku, w którym idziemy. Jeżeli zauważysz że wracamy, natychmiast ląduj żebyśmy się załadowali! Jak będziesz w niebezpieczeństwie, a lądowanie jeszcze pogorszy sprawę, leć dalej, postaramy się jakoś inaczej uciec! - wykrzyczał to Bella, jeszcze jedno spojrzenie na tłum i jako ostatni opuścił AVkę.

Nigdy jeszcze nie latał na tym cudzie, jedynie macał jako "dowód rzeczowy" i wiedział mniej więcej jak to funkcjonuje. Powinno się udać. W tej chwili nie interesowało go to zbytnio, bynajmniej powinien sobie z tym czymś poradzić. Jeżeli nie wyglebie się na początku to będzie dobrze

Let's Rock!

 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 25-04-2012 o 18:51.
JohnyTRS jest offline  
Stary 25-04-2012, 21:20   #124
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
-Bell, krąż tak, żebyś jak najlepiej widział w tym kierunku, w którym idziemy. Jeżeli zauważysz że wracamy, natychmiast ląduj żebyśmy się załadowali! Jak będziesz w niebezpieczeństwie, a lądowanie jeszcze pogorszy sprawę, leć dalej, postaramy się jakoś inaczej uciec!

-Przyjąłem!- wykrzyczał Quentin.
 
Pinn jest offline  
Stary 25-04-2012, 23:25   #125
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Josh był w domu około drugiej. Jak przed każdą akcją nie mógł zasnąć przed przygotowaniem sobie specjalnego, wygodnego ubrania. Czarna obcisła koszulka, brązowe bojówki, pas z kaburą udową, gdzie trafi wielka armata zwana "Mad Eagle". Stabilności konstrukcji i ochronę stóp zapewniały wysokie buty taktyczne Starforce Elite, które mimo 4 lat życia nie chciały jakoś się zniszczyć...

W razie problemów Greed zabierze ze sobą kurtkę podszytą warstwą kevlaru oraz jego przyjaciela G36C. Będąc gotowym Joshua wziął ciepły prysznic i poszedł spać...

***

Greed obudził się wypoczęty. Spał jakieś 8 godzin więc, gdy wstał była godzina 10:44. Po dużym śniadaniu solos zajął się czyszczeniem broni, sprawdzaniem sprzętu i treningiem. Jeden z pokoi w jego mieszkaniu był przerobiony na siłownię, gdzie olbrzym spędził ponad godzinę. Optymalna ilość czasu przed akcją. Nie wypruwał z siebie bebechów, ale zmęczył się dość aby poczuć, że żyje. Po prysznicu Joshua stwierdził, że czas pojechać na miasto. Musiał się pokazać w paru miejscach i zbadać miejsce akcji. Po co ta cała szopka z odwiedzaniem klubu tylko po to aby wypić szklankę mineralnej? Była to, rzecz jasna, część jego dbania o własny wizerunek. Chciał pokazać, że nadal ćwiczy, nadal przebiera w najlepszym sprzęcie i zleceniach...


Po jakimś czasie Josh dostał wiadomość od Cris. Miał się stawić w dzielnicy zbutwiałych magazynów w północnej części miasta. Chwilę później zadzwonił do niego Quentin i wiadomym było, że kierowca AVki - podobnie jak drugi z jego towarzyszy - był gotowy. Zabierając z auta G36, kurtkę, nóż taktyczny i masę dodatkowych magazynków Greed był gotowy. Aerodyma poruszała się płynnie a Bell wyglądał na dobrego kierowcę. Josh myślał intensywniej niż się spodziewał. Nie liczył aby Spamboot Division tym razem oszczędzili im swoich wygłupów, ale co jak co martwił się nieco powodzeniem misji. Jak zawsze. Normalka.

Gdy pojazd wylądował na wielkim, spowitym w jasnym dymie placu Josh się uśmiechnął. Od dawna nie był w okolicy magazynów. Zapomniał jak tu cicho, jak spokojnie. Niegdyś lubił tutaj przychodzić aby zebrać myśli, dziś najlepiej wychodziło mu to w aucie lub na siłowni. Spokój nie trwał jednak długo. Członkowie zespołu wyskoczyli pospiesznie z jednego z magazynów. Widząc, że sami niosą sprzęt Josh chwycił najcięższą część perkusji i ruszył ku AVce. Potem doniósł kolejną pomagając czarnemu Frankiemu...

***

Wielki tłum, park, lekko zdezorientowani ochroniarze. To co dla innych wyglądało na normalne dla Josha mieniło się całą gamą innych określeń. Widać było, że ochrona mimo iż sprawiała pozory spokojnej była o cal od wezwania posiłków. A może już to zrobiła? Gdy Bell robił rundkę nad miejscem koncertu Josh przyglądał się zebranym. Nie było to łatwe, bo na dole czekało paręset osób. Uśmiech nie schodził z twarzy Josha. Był ochroniarzem zespołu na koncercie, który pewnie zostanie zapamiętany przez następne miesiące. Jak się spisze jego notowania skoczą... Wystarczyło tylko chwycić to co mu się należało. Potrafił. Wiedział to.

Gdy drzwi boczne pojazdu się otworzyły Josh stał najbliżej Cris. Każdy jego zmysł badał eter pod wokalistką. Cybersłuch, cyberwzrok... Jego ręce cały czas leżały na zabezpieczonym G36C. Był gotowy na reakcję, ale póki co nic się nie działo. Nic poza wrzaskami, rykiem, płaczem i głośnym graniem. Gdy Frankie i Yoshi zaczęli grać wyciszacz Josha odciął część dźwięków aby solos mógł lepiej się skupić na zadaniu. Nie słyszał gry jedynie nasłuchując tego co działo się na dole. Wiedział, że koncert to nie wszystko. Trzeba zebrać głośniki, projektory... Wystarczyła jedna wiadomość przez szyfrator a mogą to zrobić jego młodziki. Nie są drodzy a póki co radzą sobie świetnie.

Gdy na holoprojekcji pojawił się film niegdyś wykradziony Arasace solos nie mógł uwierzyć. Jak ta mała suka dostała się do czegoś tak wysokich lotów? Albo to dlatego wycofała się z kariery netrunnera albo myślenie Greeda zaczynało szwankować. Same metody przesłuchań nie interesowały Josha nic a nic. Na żadnym z filmów nie widział nikogo ze swoich znajomych więc jego twarz pozostawała kamienna. W pewnym momencie Cris chwyciła aerodeskę i zbliżyła się do otwartych drzwi. Co ta dziedzina chciała na tym zdziałać? Josh wyskoczył ułamek sekundy po niej. G36C został na górze, ale cały czas miał przy sobie "Mad Eagle". Nie podobało mu się to co powiedziała Cris. Tym bardziej jej ton. Nie chciał jednak psuć sobie wizerunku sprzeczką z jakąś gówniarą. Pokiwał od niechcenia głową lecąc za nią. Był gotowy na wszystko…
 
Lechu jest offline  
Stary 26-04-2012, 00:45   #126
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Max Dennehy, Joshua Greed
Josh i Max mimo, że byli zaskoczeni obrotem sprawy nie dali nic po sobie poznać. Byli zawodowcami i reagowanie na niespodziewane niebezpieczeństwo było wpisane w ich zawód. Fakt, że Cris, jej cały zespół, jak i Ortiz nie byli z nimi uczciwi to już zupełni inna para kaloszy. Jak się skończy ten cały bajzel, to zapewne sobie o tym pogadają. Teraz liczyło się tylko jedno, ochrona Cris, wszak za to im płacili.

Cris leciała na aerodesce bardzo sprawnie i szybko w przeciwieństwie do solosów. Żaden z nich nie miał nigdy do czynienia z tym sprzętem dla małolatów. Wystarczyło jednak kilka sekund w powietrzu, ogólne poczucie równowagi i przeciętna zręczność, by opanować podstawy. Daleko im było do kręcącej w powietrzu spirale Cris, ale liczyło się tylko to, że jakoś za nią nadążali. Wokalistka SpamBoot najwyraźniej chciała zgubić ewentualne śledzące ją oczy, albo popisywała się, gdyż robiła coraz bardziej skomplikowane ewolucje.
Solosi lecieli za nią w dość prostej linii, bez zbędnego ryzyka.

Już po chwili Max i Josh wiedzieli, gdzie leci Cris. Budynek Militechu, a dokładniej jeden balkonów technicznych. Kobieta wylądowała na aluminiowym podeście w wielką gracją i bez zatrzymania zaczęła biec w kierunku drzwi. Obaj solosi również podeszli do lądowania, ale nie poszło im to tak łatwo. Nie obeszło się bez potknięć i przekleństw pod nosem.
- Szybciej ponagliła - Cris.
Max i Josh podbiegli do niej i zobaczyli, jak kobieta przy pomocy cyfrowego wytrychu otwiera zamek.
Za drzwiami czekał na nich długi słabo oświetlony korytarz, który rozwidlał się po paru metrach. Na końcu jednej z odnóg znajdowały się drzwi od windy. Cris zamknęła drzwi i podeszła do jednej ze ścian. Otworzyła skrzynkę z kablami telefonicznymi i innymi łączami, a z kieszeni wyciągnęła archaicznie wyglądający dek. Podłączył go za pomocą kabli do sieci budynku, a drugą końcówkę miała zamiar wsadzić w gniazd na nadgarstku.
- Pilnujcie mnie chłopaki - rzuciła wtykając kabel w złącze - Muszę coś załatwić i zaraz lecimy dalej.
Ledwo Cris przepadła w czeluściach sieci solosi usłyszeli odgłos zbliżających się kroków.


Quentin Bell
Bell sam nie wiedział, czy ma się cieszyć, czy żałować. Fakt, że pilotował AV-kę spowodował jego wyłączenie z akcji bojowej, jaką szykowała Cris. Solos nie wiedział, co to mogło być, ale miał świadomość, że prawdziwa zabawa dopiero się rozpoczyna.
Zgodnie z życzeniem Maxa, gdy tylko cała trójka wyleciała z aerodyny zaczął okrążać plac w taki sposób, by mieć ich cały czas na widoku. Cris kręciła bączki i salta w powietrzu, a obaj jego kumple lecieli sztywno niczym manekiny. Widok był dość zabawny.
Holoprojekcja i akompaniament do niej trwała w najlepsze.
Tłum szalał, krzyczał, gwizdał i Bell widział, że ludzie na dole z coraz większą uwagą obserwują film. Holoprojektory wyświetlały właśnie scenę odrywania paznokci, jakiemuś małoletniemu runnerowi. Nie było słychać słów, ale każdy mógł się domyślić co dzieje. Chłopak kręcił przecząco głową, a mężczyzna ubrany w biały fartuch tłumaczył coś do kamery. Po chwili za pomocą szczypiec zaczął odrywać młodzikowi paznokieć po paznokciu. W tłumie zawrzało.
- Mordercy! - rozległo się głośne wołanie. - Mordercy!
Bell robił kolejny nawrót. Swoich kumpli stracił z oczu już jakiś czas temu. Wiedział tylko, że skierowali się w stronę budynku Militechu. Ochroniarze zaczęli działać. Część z nich zniknęła wewnątrz budynków, a ci którzy zostali kontaktowali się z dowódcami.
Bella zainteresowało coś innego. Od strony budynków Zetatechu wleciały dwie zdalnie sterowane mini helikoptery typu Namiko.
Oba kierowały się w stronę AV Bella.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
Stary 29-04-2012, 10:48   #127
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Max prawie fiknął kozła, kiedy chciał już stanąć na podeście, gdy deska odjechała z jedną nogą na niej. Na szczęście udało mu się opanować narowiste urządzenie, przez które mógł stracić nie tylko zęby. Na platformie technicznej byli tylko oni. Dla Cris nie był problemem zamek. Weszli do środka, po komendzie "Pilnujcie mnie" rockowa netrunnerka zanurzyła się w bilionach mil tras przebiegu informacji. Stała nie poruszona, jej mózg przeniósł się na inne płaszczyzny świadomości. Czyli krótko mówiąc była nieobecna i bezbronna w realnym świecie.

Max jednym ruchem ręki rozpiął torbę i po chwili wbijał długi magazynek do Minimi. Ruch lewej reki i kolba była rozłożona. Palec wskazujący na osłonie spusty, pod kciukiem czuje szorstkość bezpiecznika.

-Josh, chciałbym uniknąć strzelaniny, nie jest to dobra opcja w budynku korporacyjnym, gdzie ochrona wie o tym pieprzonym koncercie. Podbiegamy do tamtego korytarza i ogłuszamy?

Z tym "tamtym korytarzem miała na mśsli to "skrzyżowanie wewnętrznych ciągów komunikacyjnych".
W akcjach przeciw korporacjom, serii antykorporacyjnych wyskoków, masowe morderstwa na samym początku nie były mu na rękę. Nikomu nie były na rękę. Według jego rozumowania byłoby najlepiej, żeby go porządnie ogłuszyć z zaskoczenia. To była też rada na przyszłość: używać kominiarek.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 29-04-2012, 20:13   #128
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Post

Co mam robić? Cholera. Koncert musi się odbywać, a ja muszę poczekać na ekipę. Raczej nie otworzą ognia. Po pierwsze pierw dadzą ostrzeżenia po drugie nad nami jest tłum ludzi. Nie pozwolą sobie na takie straty.
Mogą jednak wycelować w otwartą klapę, prosto w członków zespołu.

-
JESTEŚCIE GOTOWI DO ZAMKNIĘCIA DRZWI?! MOGĄ OTWORZYĆ OGIEŃ! DO WAS, NIE DO SILNIKÓW!- wykrzyczał Bell i zrobił kółko starając się oddalić od zbliżających się helikopterów.
 
Pinn jest offline  
Stary 04-05-2012, 11:05   #129
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Cris wykonywała na desce ewolucje, które zapewne marzyły się niejednemu małolatowi po nocach. Josh natomiast początkowo walczył aby za nią nadążyć. Dopiero po dobrych kilkunastu metrach solos zaczął lecieć w miarę stabilnie jednak nie wykonując żadnych zbędnych ruchów czy ewolucji. Wiedział, że jego zręczność zapewne by temu podołała, ale pierwszy raz na czymś takim leciał. Nie chciał kusić losu. Ludzie na dole patrzyli a wokalistka najwyraźniej miała niezły ubaw. Niech tylko się to skończy a Joshua jej wygarnie. Za szczeniackie słowa, za kłamstwa i przemilczenie tak ważnych szczegółów...

Gdy Cris wylądowała na podeście balkonu technicznego budynku korporacji Militech Josh pokręcił przecząco głową. Czemu on podejrzewał, że młoda, niespełniona Cris może coś takiego wywinąć? Samo ponaglenie Josh przemilczał. Ona coraz bardziej zaczynała go denerwować. Elektroniczny wytrych szybko otworzył drzwi, za którymi czekał na nich korytarz. W korytarzu wokalistka podłączyła się do sieci telefonicznej. Kazała się chronić. Miało to być na koncercie a nie w pieprzonym budynku korporacji! Josh walczył z tym czym po prostu nie odejść może zostawiając jej pamiątkę w postaci przestrzelonego kolana. Ciekawe co by wtedy nasza Wielka Pani zrobiła? Miała jednak suka dobrych informatorów i znała chorobliwe podejście Josha. On nigdy nie zawalił. Nawet, gdy nie znał szczegółów. Nawet, gdy jego klient coś przemilczał czy go okłamał. Nawet wtedy.

Kroki się zbliżały a Josh nie chciał zabijać niewinnych ludzi. Może była to i ochrona Militechu, ale oni też mieli rodziny. Żony, dzieci, przyjaciół i swoje sprawy, z którymi każdy z nich musiał się borykać na co dzień. Słysząc propozycję Maxa co do ogłuszania Josh kiwnął energicznie głową.

- Ja drzwi. Ty winda. - powiedział szybko.

Stanął w miejscu, które zakrywają drzwi po otwarciu się. Wyciągnął z kabury Mad Eagle jednak go nie odbezpieczając. Chwycił go za lufę mając w zamiarze ogłuszać wchodzących chwytem pistoletowym. Wielka, metalowa klamka powinna być do tego idealna. Musiał wykonać misję. Pokazać, że jest najlepszy i zasługuje na swoją reputację. A po koncercie już on sobie pogada z tą pieprzoną Cris i jej śmiesznym zespołem…
 
Lechu jest offline  
Stary 05-05-2012, 19:29   #130
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Quentin Bell
Bell radził sobie całkiem sprawnie z pilotowaniem ciężkiej AV-ki. Co prawda nie był jeszcze zmuszony do żadnych dynamicznych, czy skomplikowanych manewrów, ale i tak lot na małej przestrzeni stanowił swego rodzaju wyzwanie.
- Pierdol to! - krzyknął w odpowiedzi na prośbę o zamknięcie drzwi Joshi - Show musi trwać! Leć tak, aby nas nie trafili. Za to ci płacimy. Tak, czy nie?
Gitarowe riffy i niemiłosierne tremola na bębnach uniemożliwiły dalszą rozmowę i Bell nie miał innego wyjścia, jak posłuchać muzyka.
Oba mini helikoptery leciały przez jakiś czas za AV-ką. Bell wykonał ostry manewr i zawrócił na małej przestrzeni o 180 stopni.
Nie wiedział, czy to zasługa jego manewru, czy po prostu machiny dostały inne rozkazy. Fakt faktem, że oba skierowały się w stronę dachów, gdzie Spambooci umieścili holoprojektory.
- Kurwa! - zaklął Japończyk - Zrób coś! Show musi trwać.


Joshua Greed, Max Dennehy

Żaden z runnerów nie był zadowolony z tego, co zaserwowała im Cris. Byli jednak zawodowcami i nie zamierzali zostawić jej na pastwę losu wewnątrz budynku Militechu. Po części dlatego, że cenili sobie swoją reputację a takie zadanie znaczącą ją podniesie, a po części dlatego, że kochali życie na krawędzi. Nie było nic piękniejszego i bardziej podniecającego niż ten dreszcze emocji, gdy łamali prawo i czuli oddech śmierci na karku.
Szybko dogadali się, co do tego, że nie zamierzają strzelać. Było to ze wszech miar nie wskazane. Dopóki nie zostaną przyparci do muru, woleli uniknąć rozlewu krwi. Element zaskoczenia dawał im znaczącą przewagę i pozwalał zachować się w taki właśnie sposób.
Josh został po tej stronie, gdzie stała Cris, a Max przeskoczył na drugą stronę korytarza.
Czekali w napięciu na zbliżających się ochroniarzy.
Gdy kroki był tuż, tuż obaj byli gotowi. Ich przygotowanie siłowe i zręczność oraz element zaskoczenia wystarczyły, aby obalić i ogłuszyć ochroniarzy, którzy zostali wysłani do sprawdzenia alarmu. Szybkie ciosy pozbawiły ich przytomności i obaliły na ziemię. Josh i Max układali ich właśnie w takim miejscu, by trudniej było ich znaleźć, gdy drzwi od windy otworzyły się z charakterystycznym sykiem.
Obaj instynktownie wyciągnęli broń i wymierzyli w stronę rozsuwających się drzwi.
- Spokojnie chłopaki - powiedziała roześmianym głosem Cris - To nasza winda.

Cała trójka weszła do windy, a gdy drzwi zamknęły się automatycznie dźwig ruszył. Cris najwyraźniej zaprogramowała windę i dlatego nie wybierała nawet piętra.
Podróż trwała zaledwie kilkanaście sekund, nie było więc czasu ani na pytania, ani na jakiekolwiek uwagi krytyczne pod adresem wokalistki.
Gdy drzwi otworzyły się ponownie Cris wybiegła, jako pierwsza. Jak się okazało większej głupoty zrobić nie mogła. Z drugiej strony korytarza rozległy strzały i kobieta padła na ziemię. Ostatkiem sił wczołgała się ponownie zza ścianę. Solosi mieli niewiele czasu, by przygotować się na nadchodzący atak. Ich misterny plan, by uniknąć zabijania przez pośpiech i emocje kobiety wziął w łeb.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172