Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-05-2012, 21:10   #35
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Franc, co ty robisz? Franc! -
- To, co musze...
- To... To, nic nie zmienia! To da się uciąć! Obciąć i przypalić ogniem! Nie będzie nawet śladu! -
- „To” można usunąć tylko w jeden sposób. Wiesz o tym. -
- Co ty mówisz? To przecież Ja, znasz mnie! -
- Znam. -
- Oszalałeś? Franc, to przecież JA, nie widzisz?! -
- Widzę. Dlatego zrobię to szybko i bez bólu.-
- Nie! NIE! Nie pozwolę Ci na to! -
- Wtedy będzie dłużej i będzie bolało. -
- Nie zasłużyłem na to... Słyszysz Franc, Ja na to nie zasłużyłem! -
- Zasługi, nie mają tu nic do rzeczy. -

*****

- Wreszcie. -

Mruknął pod nosem Franc przeciągając się, aż kości trzeszczały. Był pewny, że coś ich zaatakuje i w końcu wyjaśniło się co i kiedy. Jak to już mu się zdało wcześniej, kiedy obozowali w dziczy, zasnął w pozycji „czekając na kreta”, oparty na „Scyzoryku”. Tam gdzie nie można było liczyć na łóżko i nadzieje, że nikt go w nim nie napadnie, nie można też było pić do błogiej utraty świadomości. Dlatego często walczył ze snem, najczęściej z takim właśnie rezultatem. Ot dziwactw mrukliwego żołnierza. Trzeba było się przyzwyczaić, bo nie lubił jak go budzić bez potrzeby (bo przecież Ja nie śpię!).

Partyzantka w Ostalandzie zostawiła swoje nawyki i teraz, mimo że, wybudzony ze snu, Franc działał jak maszyna. Jedna dłonią nałożył hełm, druga sięgnął do plecaka po oliwę, przelaną jeszcze przed wyruszeniem w małe, gliniane słoje, ze szmatą zatknięta w szyjce. Ćwiczył te sztuczkę nie raz, dlatego zawartość jednej szybkim ruchem rozprowadził po długim ostrzu „Scyzoryka” a potem przytknął miecz do ogniska. Oliwa zajęła się błyskawicznie a on miał teraz ognisty miecz!

- WWAAARRRGGGHHHH!!! -

Wrzeszcząc jak opętany i wymachując płonącym mieczem natarł na zwierzoludzi. „Wojna psychologiczna to podstawa” jak mawiał jego stary sierżant, zanim mutant odgryzł mu głowę. Franc co prawda nie widział co to znaczy, ale nauczył się, że po takim „wstępie”, przeciwnik jest z lekka zaskoczony a jemu wystarczył w sumie moment zawahania.

Zaatakował po flance egzotycznego wojownika, wybierając za cel jednego z pary pędzącej za wodzem, średnich stworów. Odczekał prawie do samego końca, aby być pewnym rzutu. Zamachnął się mieczem na odlew przed prawie tak obleśnym jak jego własny, ryjem zwierzoczłeka. Prostackie, chamskie uderzanie nie miało prawa trafić, ale powinno na moment wybić bydlaka z rytmu, lub zatrzymać w miejscu. Zaraz potem Franc cisnął w niego drugim flakonem, uprzednio odpalonym od płonącej klingi. W następnej chwili zacisnął obie dłonie na „Scyzoryku” i z kolejnym okrzykiem ruszył do rąbaniny.
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 04-05-2012 o 22:41. Powód: literówki
malahaj jest offline