Ryk tłumu mógłby być ogłuszający, gdyby ktoś nie był do niego przyzwyczajony. Ludzie uwielbiali krwawą potyczkę między wielkimi wojownikami Arabii. Ubóstwiali potyczki gladiatorów z dzikimi zwierzętami, oraz przybyszami z dalekich ziem.
Tego słonecznego wieczoru Amir miał stoczyć pojedynek z wielkim wojownikiem z śnieżnej krainy z dalekiej północy. Norsmen był niewolnikiem sprowadzonym za ogromne pieniądze by w ciągu kilku chwil umrzeć, bądź zadać śmiertelny cios i zdobyć sławę. Hugo, bo tak brzmiało jego egzotyczne imię posługiwał się ciężkim, drewnianym młotem, ze stalowymi dodatkami. Kiedy wyszedł na arenę ludzie wyjątkowo nie ciskali w niego zgnitymi owocami, jak zwykle miało to miejsce w czasie debiotu nowego gladiatora. Wojowników z innych krain jednak z góry nie osądzano, gdyż prezentowali z zasady dobry poziom i wielką rozrywkę.
Kiedy druga z stalowych krat podniosła się ku górze na stanę wyszedł rosły Arab unosząc triumfalnie ku niebu swoją włócznię i tarczę.
-
Lew! Lew! Lew! Lew!- skandowała publika, on zaś uśmiechnął się pod stalowym hełmem. Gladiator stanął naprzeciwko brodatego Norsmena i wbił włócznię w piaszczyste podłoże mierząc wzrokiem bladego barbarzyńcę z dalekiej północy. Człek warknął coś w swoim egzotycznym języku i natarł na Amira swoim ciężkim młotem. Był znacznie niższy ale z pewnością więcej ważył. Amir odskoczył w tył dobywając przygotowanej włóczni. Taktykę miał prostą. Upał z pewnością mógł zmęczyć przybysza. Lew z włócznią postanowił jednak dać publice to czego chcą. Krew miast potu zmęczenia. Płynnym susem doskoczył do Norsmena i zaatakował grotem włóczni.
~***~
Czerń przed oczami zniknęła kiedy Amir przeleżał na ziemi krótką chwilę po tym jak otrzymał soczysty cios w głowę. Na szczęście był od małego chłopca szkolony do walczenia z doskwierającym bólem. Teraz wiedział, że zapamięta potyczkę ze „zwierzoludźmi” do końca życia jako walkę z dobrymi przeciwnikami. Amir podniósł głowę i wejrzał na Detlefa, który krzyczał by pomóc Knutowi. Arab spojrzał w stronę Szłomnika by przeanalizować sytuację. Co prawda gdyby od niego zależało ruszyłby do pomocy Ottonowi, ale nie było czasu się wykłócać. W momencie zerwał się z ziemi i ruszył w stronę Knuta. Przez chwilę chciał cisnąć włócznią w zwierzoludzia, jednak było za ciemno a nie chciał ranić przez przypadek kompana. Amir rozpędził się a dobre kilka kroków od przeciwnika wyskoczył w przód by nadać impetu swojemu atakowi.