Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2012, 19:29   #130
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Quentin Bell
Bell radził sobie całkiem sprawnie z pilotowaniem ciężkiej AV-ki. Co prawda nie był jeszcze zmuszony do żadnych dynamicznych, czy skomplikowanych manewrów, ale i tak lot na małej przestrzeni stanowił swego rodzaju wyzwanie.
- Pierdol to! - krzyknął w odpowiedzi na prośbę o zamknięcie drzwi Joshi - Show musi trwać! Leć tak, aby nas nie trafili. Za to ci płacimy. Tak, czy nie?
Gitarowe riffy i niemiłosierne tremola na bębnach uniemożliwiły dalszą rozmowę i Bell nie miał innego wyjścia, jak posłuchać muzyka.
Oba mini helikoptery leciały przez jakiś czas za AV-ką. Bell wykonał ostry manewr i zawrócił na małej przestrzeni o 180 stopni.
Nie wiedział, czy to zasługa jego manewru, czy po prostu machiny dostały inne rozkazy. Fakt faktem, że oba skierowały się w stronę dachów, gdzie Spambooci umieścili holoprojektory.
- Kurwa! - zaklął Japończyk - Zrób coś! Show musi trwać.


Joshua Greed, Max Dennehy

Żaden z runnerów nie był zadowolony z tego, co zaserwowała im Cris. Byli jednak zawodowcami i nie zamierzali zostawić jej na pastwę losu wewnątrz budynku Militechu. Po części dlatego, że cenili sobie swoją reputację a takie zadanie znaczącą ją podniesie, a po części dlatego, że kochali życie na krawędzi. Nie było nic piękniejszego i bardziej podniecającego niż ten dreszcze emocji, gdy łamali prawo i czuli oddech śmierci na karku.
Szybko dogadali się, co do tego, że nie zamierzają strzelać. Było to ze wszech miar nie wskazane. Dopóki nie zostaną przyparci do muru, woleli uniknąć rozlewu krwi. Element zaskoczenia dawał im znaczącą przewagę i pozwalał zachować się w taki właśnie sposób.
Josh został po tej stronie, gdzie stała Cris, a Max przeskoczył na drugą stronę korytarza.
Czekali w napięciu na zbliżających się ochroniarzy.
Gdy kroki był tuż, tuż obaj byli gotowi. Ich przygotowanie siłowe i zręczność oraz element zaskoczenia wystarczyły, aby obalić i ogłuszyć ochroniarzy, którzy zostali wysłani do sprawdzenia alarmu. Szybkie ciosy pozbawiły ich przytomności i obaliły na ziemię. Josh i Max układali ich właśnie w takim miejscu, by trudniej było ich znaleźć, gdy drzwi od windy otworzyły się z charakterystycznym sykiem.
Obaj instynktownie wyciągnęli broń i wymierzyli w stronę rozsuwających się drzwi.
- Spokojnie chłopaki - powiedziała roześmianym głosem Cris - To nasza winda.

Cała trójka weszła do windy, a gdy drzwi zamknęły się automatycznie dźwig ruszył. Cris najwyraźniej zaprogramowała windę i dlatego nie wybierała nawet piętra.
Podróż trwała zaledwie kilkanaście sekund, nie było więc czasu ani na pytania, ani na jakiekolwiek uwagi krytyczne pod adresem wokalistki.
Gdy drzwi otworzyły się ponownie Cris wybiegła, jako pierwsza. Jak się okazało większej głupoty zrobić nie mogła. Z drugiej strony korytarza rozległy strzały i kobieta padła na ziemię. Ostatkiem sił wczołgała się ponownie zza ścianę. Solosi mieli niewiele czasu, by przygotować się na nadchodzący atak. Ich misterny plan, by uniknąć zabijania przez pośpiech i emocje kobiety wziął w łeb.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline