Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2012, 19:58   #45
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Swój pojedynek toczył, osamotniony w lesie, Albert. Włóczykij ogromnie zmienił się od czasu wyruszenia pod Taugegebrg. Kiedyś nie do pomyślenia było, by toczył taką walkę. Choćby jak za czasu ich pierwszego, pamiętnego starcia na rzece. A teraz.. teraz ciął, teraz parował, teraz walczył jak równy z równym z groźnym odmieńcem. I do tego walczył niezwykle skutecznie, jak prawdziwy wojak. Topór trzymany przez niego z ogromną siłą uderzył w bark Centigora. Uderzenie było tak potężne, jakby sam Ulryk go prowadził. Kilka razy Albert już wydobył z siebie tyle energii, teraz udało się to kolejny raz. Kości za zmiażdżonego barku rozerwały ludzką skórę, będącą w górnej części mutanta. Centigor zawył z bólu, by po chwili paść nieprzytomnym. Albert wykonał spokojny krok w przód i potężnym zamachem rozłupał wrogowi czaszkę.

W zdecydowanie najgorszej sytuacji był teraz Otto. Przyjął on defensywną pozycję względem dwóch atakujących go przeciwników. Czekając na wsparcie od Vereny, bogini sprawiedliwości i od swoich kompanów. Wiedział, że w tym przypadku owa sprawiedliwość jest po jego stronie więc, mimo obaw, wierzył. Wierzył, że stać się mu nic nie może. I rzeczywiście unikał wszelkich ciosów. Szarża Centigora minęła go o centymetry, tak samo jak atak Rykowca. Brat manewrował między wściekłymi zwierzęcymi atakami. W dodatku kątem oka widział, nadciągającego mu ku pomocy Detlefa, to dodatkowo dodało mu siły. Kolejny atak Centigora zdołał sparować swym mieczem, odbijając lancę przeciwnika. Gdy Rykowiec próbował zadać swój cios, został zaskoczony przez von Halbacha. Szlachcic pchnął go szpadą w momencie gdy tamten wykonywał pchnięcie. Szybko wyciągnął broń i kolejnym pchnięciem zakończył żywot zwierzoludzia. Otto widząc, że sytuacja wyraźnie się odwróciła, przystąpił do natarcia, nie zdołał jednak trafić przeciwnika. Sam za to, na szczęście, kolejny raz sparował atak. Detlef czując, że ma okazje pozbawić kolejnego napastnika życia, nacierał na niego. Kolejne umiejętne cięcie i kolejne ślady krwi pozostały na broni. W końcu i nawet Otto ciął skutecznie. Centigor widząc, że śmierć się do niego zbliża, wykonał odwrót i ruszył czym prędzej w las.

Oszołomiony Amir wstał z podłoża, chwycił swoją włócznię i po bardzo krótkim momencie zastanowienia, podążył w sukurs Knutowi. Rozpędził się, wyskoczył i wykonał pchnięcie swym orężem. Włócznia Lwa ugrzęzła w ramieniu Gora. Sekundę później, korzystając z sytuacji, doskoczył do przeciwnika Knut i skutecznym cięciem w szyje, upuścił krew przerażonemu wrogowi. W ten sposób zakończył się jego żywot.

Zybert parokrotnie próbował zebrać odpowiednią ilość energii magicznej, by stworzyć magiczny pocisk. Jednak mu to nie wychodziło, widocznie wciąż miał w głowie, to co się z nim jeszcze niedawno stało i nie chciałby tego powtórzyć.

Zebedeusz toczył swój bój z Rykowcem, jednak ani jeden, ani drugi nie potrafił zadać celnego ciosu. Pomógł mu dopiero Knut, który w bitewnym szale wpadł na kolejnego przeciwnika. Jedno sprawne cięcie i lewa ręka Rykowca zaczęła swobodnie dyndać w powietrzu. Będący w szoku przeciwnik spojrzał na nią i tak jak Centigor wykonał odwrót. Jedynie Zybert próbował go jeszcze ustrzelić pociskiem, jednak kolejny raz nieodpowiednio zebrał wiatry magii i jego wysiłki spełzły na niczym.

Franc nie mógł dokończyć sprawy ze swoim Gorem. Walczyli jak równy z równym, próbując wykorzystać swoje słabości. Nikt wojakowi nie pomagał, żołnierz musiał pomóc sobie sam. Uniknął przed zamachem toporem odmieńca, samemu równie niecelnie ripostując. Przed drugim uderzeniem nie miał tyle szczęścia. Ostrze zagłębiło mu się w ramieniu. Gor widząc co się stało z jego kompanami i po bardzo krótkim zawahaniu, porzucił swój oręż wykonując odwrót z przegranej w tym momencie walki. Niestety plecy uciekającego stwora, musiały zastąpić Francowi oczekiwany przez niego widok, upadającej i sikającej wokoło krwią głowy. Szkoda.

Trzech odmieńców zrezygnowało z potyczki, biorąc swe zwierzęce nogi za pas. Byli bardzo szybcy, niemożliwością było pojmanie ich, szczególnie gdy przekroczyli linię lasu. Najmici, po krótkiej pogoni, powrócili do obozu. Byli ranni, niektórzy ciężko, ale żyli. Wszyscy żyli, co w obecnej sytuacji można było uznać za wielki sukces. Szybka sprawna reakcja i dzielna walka pozwoliła im zachować swe życia. Niektórzy wiedzieli, że tylko boska pomoc im pomogła, niektórzy twierdzili, że to tylko wspaniałe umiejętności. Nie wiedzieli jednak, czy reszta nocy będzie spokojna, czy to wszystkie zaplanowane dla nich niespodzianki. Czy uciekinierzy nie wrócą w jeszcze większej grupie… Czas miał pokazać.

Na polanie, poza truchłami przeciwników. Pozostał ich oręż. Wielki dwuręczny topór bestigora, lanca centigora, włócznie i dwa mniejsze topory. Na ciele przypieczonego wodza, spoczywała równie przypieczona i ‘zlana’ z ciałem zbroja kolcza. Którą, nawet jeśli chcieliby z niego zdjąć, nie pasowała by na żadnego z wojaków. W miarę dobrze zachowało się za to piękne poroże odmieńca, które z pewnością mogło stanowić piękne trofeum. Pamiątkę po tej potyczce.
 
AJT jest offline