Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2012, 21:36   #49
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Gdzie?! Gdzie lecisz, matkojebco jeden! Wracaj! Wracaj tu, jeszcze z tobą nie skończyłem! Kurwa! -

Franc był zły. Nie tak to się miało skończyć. Każdy dostał jakiegoś trupa a ten jego spierdolił. To było niesprawiedliwe! A przecież mieli tu akolitę Vereny, co się tym ponoć zajmuje. I jak się modlił?

Podniósł oręż tchórzliwego potowa i zawlókł się do ogniska. Co prawnie nie miał zamiaru walczyć czymś tak prymitywnym, ale zawsze może badziew sprzedać, albo zamienić na wódkę. Wóz był, to i taszczyć nie będzie go musiał.

Zajął się opatrywaniem ran. Nie wyglądało to za dobrze. Musiał zmarnować dużo wódki na sporą ranę na nodze i niewiele mniej na tą na ramieniu. Paskudna gęba żołnierza, stała się jeszcze bardziej paskudna, bo krzywił się przy tym niemiłosiernie. Nie z bólu, do tego można się z czasem przyzwyczaić. Zwyczajnie nie lubił marnować dobrej jeszcze wódki.
Prawie tyle samo co zużył do oczyszczeni rany, wypił. Potem zajął się „Scyzorykiem”. Dopóki nie odzyska trochę zdrowia trzeba będzie się przestawić na tarcze i młot, jako bardziej bezpieczną kombinacje. Ot, życie. Miał tyko nadzieje, że kiedyś jeszcze spotka tego bydlaka i wtedy nie będzie szans na ucieczkę.

- Do dupy z taka robotą... -
 
malahaj jest offline