Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2012, 21:40   #72
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tak jak przypuszczała Aryuki, dwóch pomagierów pilnowała środka transportu swych panów.
Wynalazek Juna pozwalał stwierdzić, że nie byli silni. Co jednak bynajmniej nie ułatwiało sprawy.
Owszem, możliwe że trójka “mścicieli Lasthope” bez problemu rozgromiłaby dwójkę magów używając swego pełnego potencjału. Ale oni byli tylko drobną niedogodnością, na którą nikt z nich nie mógł tracić zbyt wiele energii. Wszak w środku czekali kolejni czterej wrogowie, zapewne o wiele silniejsi.
-No tak...- mruknęła do siebie Aryuki oceniając zagrożenie.-Nie wyglądają na specjalnie czujnych, więc... nie spodziewają się ataku. Podejdę więc bliżej nich udając zagubioną turystkę i postaram się związać walką ich siły. O ile ten z trójzębem, może coś potrafić, o tyle zielona czuprynka to zapewne dystansowiec. I w zwarciu nie jest groźny.
Przerwała czekając na wypowiedzi sojuszników.
- Nigdy nie można być tego pewnym. -zauważyła dziewczyna. - Mira z naszej gildii też wygląda na delikatną czarodziejkę, ale jej magia sprawia że w walce bezpośredniej niemal nie ma sobie równych.
Aryuki wzruszyła ramionami. Cóż, Crona miała rację. Niemniej, jaki mieli wybór? Wojowniczka i tak bardziej liczyła na zaskoczenie, niż na to że magik okaże się ciapą.
Plan ten podobał się cienistemu, zarówno ze względu na magię jaką się posługiwał jak i niechęć do wikłania się w bezpośrednie starcia grożące odniesieniem obrażeń. Wynalazkowi który określał moc magiczną nie ufał w najmniejszym stopniu, czy może raczej nie pozwalał sobie na luksus jakim byłoby zaufanie mu ponieważ siła maga na dobrą sprawę nie zależała od mocy jaką dysponował tylko od wprawy i pomysłowości z jaką się nią posługiwał. Ta dwójka która tutaj została wyglądała bardziej na pomagierów niż doświadczonych magów. Pozory mogły jednak mylić, a oni mogli równie dobrze stanowić straż tylną zostawioną, by żadne potencjalne zagrożenie nie dostało się do kopalni. Tak czy inaczej wysłanie samej Aryuki by udając turystkę zbliżyła się do nich było nadmiernym ryzykiem, cienisty postanowił więc korzystając ze swojej magii zabezpieczyć ją przed niebezpieczeństwem
- Zanim wprowadzisz swój plan w życie mogę spróbować zbliżyć się do nich korzystając z niewidzialności. W ten sposób nawet jeśli twój plan nie wypali będę mógł cię wesprzeć znacznie szybciej wykorzystując element zaskoczenia.
-Niech tak będzie, masz kilka minut zanim wyruszę.- mruknęła Aryuki.
- Nie przesadzajmy z tymi minutami, nie chcę utrzymywać zaklęcia zbyt długo. Wyruszę po prostu razem z tobą, w ten sposób będę wystarczająco blisko by udzielić wsparcia od razu
Aryuki w odpowiedzi skinęła głową.Problemem był nie tyle fakt, że plan Andhera był zły. Tyle, że wymagał wykorzystania magii. I uszczuplenie energii już na początku bitwy. No cóż, Aryuki też obawiała się, że walka z tymi minionkami w końcu zmusi ją do sięgnięcia po duchowe rozerwy.-Zajmij się tym od trójzębu, a ja spróbuję wyeliminować z walki magika. Tylko czekaj na mój atak.
- W porządku, choć w takim razie nie przeciągaj rozmowy zbyt długo i postaraj się ich nie zabijać. Nie lubię niepotrzebnego rozlewu krwi i chciałbym by przynajmniej jeden z nich po walce był zdolny do rozmowy - odpowiedział kapelusznik i rozpłynął się w powietrzu.
-Małe otrzeźwiające rąbnięcie dobrze im zrobi. I nie martw się. Tą deseczką od Takera nie da się zabić. Zaatakuję, jak tylko zdołam podejść blisko zielonej czuprynki.- mruknęła Aryuki po czym oddała Cronie swoją katanę.-Potrzymaj. Gapowate podróżniczki nie noszą przy sobie takich rzeczy.
Dziewczyna chwyciła oręż i spojrzała niepewnie na Aryuki. - Tylko uważaj na siebie, będę Cię obserwowała jak coś się stanie od razu zareaguję. -zapewniła jeszcze różowowłosa.
Na szczęście takerowska deseczka nie wyglądała na broń. I mogła z powodzeniem udawać kijaszek do podpierania się podczas długich wędrówek.
Aryuki wstała i starając się wyglądać przyjaźnie ruszyła w kierunku powozu.
Andher szedł parę kroków przed dziewczyną, nie wydając z siebie żadnych dźwięków ani nie zostawiając żadnych śladów, w ręku trzymał dobyty wcześniej rapier.


uśmiechnęła się nieśmiało i wyszła na dróżkę po czym ruszyła w kierunku karocy i dwójki magów. A gdy już mogli ją zobaczyć krzyknęła głośno.- Hej! Hej! Tak się cieszę, że was widzę. A już myślałam, że znowu przyjdzie mi nocować w leśnej głuszy. No bo troszkę zabłądziłam. Ale tylko troszkę... I właściwie nie wiem, gdzie właściwie jestem.- ruszyła swobodnie i spokojnie, z wyraźnym zakłopotaniem na twarzy. Wynikającym z faktu przyznawania się do swego gapiostwa.- Powinnam dzień temu dotrzeć do świątyni leśnych duchów. To podobno lokalna atrakcja turystyczna warta zobaczenia.
Zbliżała się energicznie do nich, starając się wyglądać jak najmniej podejrzanie. No bo kto mógłby uznać za zagrożenie niezdarną i niezbyt rozgarniętą nastolatkę?
- A ty co za jedna! -zapytał zaskoczony chłopak w niebieskich włosach i uniósł trójząb. - Tu są załatwiane ważne sprawy... eee nieupoważnionym wstęp wzbroniony! -dodał kulawo, zaś jego kompan zerknął na Aryuki znad książki.
-A niby gdzie są załatwiane te ważne sprawy ? - spytała się Aryuki rozglądając się dookoła i podchodząc jeszcze bliżej. Zupełnie jakby nie zdawała sobie sprawy z zagrożenia.-To wy tu nie robicie pikniku ?
Po czym dygnęła i rzekła wstydliwie.-Jestem Yuki i zgubiłam drogę w tych lasach. A wy jak macie na imię ?
Mężczyzna z trójzębem zamrugał całkowicie zbity z tropu po czym odpowiedział - Jestem Bary, ale co to ma do... -przerwał mu jednak mag siedzący na miejscu woźnicy.
- Skąd przybywasz? Jedynym miasteczkiem w pobliżu jest Lasthope.- mówiąc to czujnie przyglądał się dygającej nastolatce.
-Bary...jakie ładne imię. Miałam kotka który nazywał się podobnie. Był taki puchaty.- na twarzy Aryuki pojawił się szeroki uśmiech. Po czym podrapała się po głowie.-Tak ogólnie? Czy ostatnio? Bowiem ostatnio szłam szlakiem Siedmiu Lokalnych Cudów Natury. Co prawda nie wiem, co cudownego jest w kawałku stojącej skały, ale... skoro tak piszą w przewodniku. Wracając do sedna. Otóż szłam tym szlakiem, od tej skały, potem był “cudowny” wodospad, a potem... postanowiłam pójść na skróty i... droga się skończyła, więc skręciłam...-ciągle paplając Aryuki powoli docierała do pozycji obu młodzianów przy powozie.
Andher zbliżał się znacznie szybszym krokiem korzystając z tego że uwaga dwóch magów przynajmniej częściowo zajęta jest przez grę mieczniczki. Planował ustawić się w dogodnej do ataku pozycji za magiem z trójzębem, po obejściu go szerokim łukiem by nie oberwać przypadkowo jednym z wymachów. Gdy tylko Aryuki rozpocznie walkę kapelusznik wykorzysta część mocy by wzmocnić swój rapier w zdolność do paraliżowania przeciwnika i zaatakuje niebieskowłosego pchnięciem pod kolano.
- I co o tym sądzisz? -spytał Bary swego przyjaciela na miejscu woźnicy, który odparł niepewnie. - Taaa... kiedyś słyszałem o tym szlaku... kolejna atrakcja jest pewnie w Lasthope to tam. -powiedział zielonowłosy wskazując palcem w kierunku wioski. - Ciężko nie trafić.
-Acha... a podwieziecie mnie?- spytała dziewczyna robiąc smutną minkę.- Nogi straaasznie mnie bolą.
Dwa kroki, jeden krok... była już blisko. Ryzykować czy nie ryzykować? A jeśli Andher miał rację?

Szkoda by było, gdyby element zaskoczenia został zmarnowany na nieskuteczny lub zbyt słaby atak. Oceniła odległość i szepnęła.- Soulspeed:Shade
Nagle ruszyła błyskawicznie do przodu, zostawiając za sobą widmowy obraz. Żaden z jej przeciwników nie powinien więc zauważyć zagrożenia zanim będzie za późno.
Dopadła do powozu, wykorzystując swą szybkość, wybiła się nogami wykonując zamach bronią, by zdzielić zielonowłosego po głowie Uderzyła celując deszczułką w jego potylicę. By ogłuszyć, by uczynić niezdolnym do obrony przed kolejnymi razami. By zneutralizować, zanim stanie się kłopotliwy.
Szybkość często odbija się na precyzji, tak było też i tym razem, bowiem mimo, że Aryuki skutecznie dopadła do zielonowłosego uderzając go deską w głowę, to nie trafiła w newralgiczny punkt, który od razu mógłby posłać maga w krainę snów. Mag spadł jedynie z siedziska i łapiąc się za głowę jęknął.
- Co się dzieje...
Wtedy też znikąd pojawił się kapelusznik, który dźgnął oponenta pod kolano, włócznik jęknął po czym sztywny niczym skała gruchnął o ziemię.
Aryuki nie zatrzymała się po skoku i uderzeniu, tylko odbijając się nogą od powozu skoczyła na swoją ofiarę, jaką był leżący na ziemi zielonowłosy. Deszczułka trzymana prawą ręką niczym dzida celowała w okolice głowy. Tak by w razie, gdyby chciał uniknąć ciosu i tak chybiającego o kilka centymetrów od jego czaszki, mógł odchylić głowę jedynie w drugim kierunku wprost pod zbliżającą się do swego oblicza pięść dziewczyny. Wojowniczka miała zamiar wbić deseczkę Takera w glebę tuż obok głowy przeciwnika, trafić pięścią w jego twarz i przygwoździć zielonowłosego do ziemi impetem własnego upadającego ciała. I usiąść na klatce piersiowej przeciwnika... jako triumfatorka.
Kapelusznik natomiast przystawił swojemu przeciwnikowi ostrze rapiera do gardła i spoglądając mu prosto w oczy z paskudnym uśmiechem wykrzywiającym usta powiedział
- Nie ruszaj się, dla własnego dobra...
Atak Aryuki okazał się pełnym sukcesem, przeciwniki próbował się od-turlać, to jednak spowodowało że jego twarz zasmakowała silnego ciosu dziewczyny. Książka wypadła chłopakowi z dłoni, a Aryuki usiadła na nim ze słusznym triumfem wypisanym na twarzy. Spetryfikowany przeciwnik Andhera łypnął nań jedynie oczami nie mogąc z powodu paraliżu otworzyć ust.

-Mam nadzieję, że już zrozumiałeś swoją sytuację i nie zamierzasz zmusić mnie do dalszego spuszczania ci manta?-deską Takera odepchnęła książkę poza zasięg dłoni zielonowłosego, po czym znacząco uderzając deską w dłoń czekając na decyzję kumpla Barego. Siedząc na nim okrakiem uniemożliwiała mu szybko reakcję.
Chłopak chwile walczył sam ze sobą w końcu jednak burknął tylko. - Ta rozumiem... - w tym też czasie do powozu dobiegła Crona z kataną Aryuki.
-Dobrze.- rzekła wojowniczka z uśmiechem na twarzy. Przerażająco perfidnym uśmiechem..-Umowa jest taka. Wy tu ładnie wszystko wyśpiewacie i odpowiecie na wszystkie nasze pytania. Po czym my was zakneblujemy i zwiążemy. Jestem pewna, że uważasz że nie damy rady waszym mocodawcom. Tak więc nie ryzykujecie nic nam mówiąc, a oszczędzacie sobie wstydu i cierpień. W przypadku gdybyście jednak chcieli stawić opór, to skończycie na golasa i mocno poturbowani. Chyba nie chcesz by twoi szefowie odnaleźli cię w tak godnym pożałowania stanie?
- I tak nic wam to nie da, nasi szef... -zaczął zielonowłosy utarta formułkę zanim jeszcze dotarło do niego co powiedziała Aryuki. Po czym zamilkł na chwilę cmokając cicho ustami w zamyśleniu i co chwila zerkając na dziewczynę, w końcu odparł. - Z tymi wyśpiewaniem wszystkiego może być problem, po drugie nie znamy wielu faktów po drugie... jeżeli Biały Król się dowie, że zdradziliśmy jego sekrety, czeka nas coś gorszego niż wstyd. - na słowa “Biały Król” chłopak rozejrzał się nerwowo, jak gdyby nagle coś mogło zaatakować go z każdej możliwej strony.
-Sam rozumiesz. Puścić was wolno nie możemy. Ale mogę wam poobijać mordki i będziecie mogli powiedzieć białemu królowi, że niczego nie wyjawiliście. Od nas się nie dowie, że troszkę zdradziliście. Zresztą pewnie martwi będziemy.-rzekła dziewczyna i nachyliła się, by szepnąć do ucha zielonowłosego.-Zapewne wiesz co może zrobić z tobą Biały Król, ale nawet nie masz pojęcia co ja mogę z wam zrobić. Zapewniam że tą kataną mogę wykastrować wierzchowca w biegu. Chcesz się przekonać, czy to samo mogę zrobić z człowiekiem? Lepiej pomyśl nad tym, co jest groźniejsze dla ciebie. Biały Król gdzieś tam w kopalni, czy ja tutaj.
Bary który już spokojnie mógł się ruszać, jednak przez rapier Andhera nie robił głupot, krzyknął tylko lekko piskliwym głosem. - Nie wiem jak on, ale ja chce mieć wszystko na swoim miejscu! Ten ich biały król może mi nagwizdać!
- Licz się ze słowami. -warknął do niego w odpowiedzi trzymany przez Aryuki chłopak.
-No to zacznijmy od tego. Kim jest Biały Król i czemu jest taki straszny?- spytała dziewczyna.
- Biały Król jest panem na niebiańskim zamku, jak i władcą miasteczka niekończących się mgieł. -odparł sucho chłopak na którym siedziała Aryuki, stwierdzając zapewne że takie informacje nie mogą mu zaszkodzić.
- Ponadto to ich szef, tych białych kruków. -burknął Bary.
-To znaczy, że siedzi sobie w zamku czy wybrał się na wycieczkę i jest tu tutaj? No i co takiego potrafi, że się go boicie?- spytała Aryuki, zastanawiając się pokręceni muszą być ludzie nadający sobie tak zabawne tytuły. Chociaż czy miała prawo narzekać, skoro została zapamiętana jako Złota Mieczniczka?
- Biały Król jest tutaj... -odparł ponownie przerażony obecnością tegoż osobnika zielonowłosy.
- Nie dość, że ma całą wojowniczo-magiczną gildie Białych kruków pod sobą, to jeszcze nie słyszałem by ktokolwiek wyszedł cało ze spotkania z Białym Królem. -dodał Bary - Mimo że widziałem go tylko przez chwilę, to aż ciarki przechodzą, jest jak duch.
-Tamci też mają gildię.-Aryuki wskazała skinieniem głowy na Andhera i Cronę.-A co poza byciem przeźroczystym potrafi ów Król, że się go tak boicie ?
- Ponoć umie wyssać komuś dusze.- powiedział zabobonnie Bary.
- Podobno zabija wzrokiem gdy chce. -dodał drugi z pojmanych.
- Nawet słyszałem, że umie czytać w myślach. -dorzucił jeszcze Bary.
-Czyli spec od mieszania w umyśle, tacy są kłopotliwi.-mruknęła do siebie Aryuki. I rzekła pogodniej.-Z tym zabijaniem wzrokiem to przesada, chyba że słabych duchem.
Po czym spytała.-A ten Iki podpalacz?
I nie czekając na odpowiedź, zwróciła się do Crony. -Przeszukaj ten ich powóz, w razie czego używając katany do wyłamania zamków. A nuż wiozą coś użytecznego, lub jakieś dokumenty które rozjaśnią nieco sytuację.
- Podpalacza nie znam, nie jest białym krukiem, Bary pewnie będzie wiedział bo to ich człowiek. -mruknął zielonowłosy i kiwnął głową w stronę swego towarzysza.
- To był Hyuga, jedna z blizn. -stwierdził włócznik z chytrym uśmiechem. - Silny mag jednak jego umiejętności nie znam, zwykli członkowie nie wiedzą wiele o mocach swych przełożonych.- kiedy Bary tłumaczył się z niewiedzy Crona chwyciła ostrze i ruszyła przeszukać karocę.
-Ale oczy w głowie masz, więc widziałeś co robił, prawda?- Ayruki spytała retorycznie Bary’ego po czym kontynuowała przesłuchanie.-A reszta?
- Widziałem tylko że jakoś bawi się z ogniem, to moja pierwsza misja wraz z nim. -odburknął Bary po czym dodał. - Jest jeszcze Terra, która posługuje się magią ziemi, i jakiś osiłek od kruków.
- Ten zbrojny to Simo, niezbyt ogarnięty siłacz. -wytłumaczył zielonowłosy.
-Taki co wali mocno i wytrzymuje wiele?-upewniła się Aryuki. Wojowniczka zastanowiła się na kwestią Terry. Wygląda na to że miała rację, bosonoga w zielonej szacie praktykowała magię ziemi i to w najstarszej pierwotnej formie.
- Ta idealna charakterystyka Simo. -odparł mag na którym siedziała Aryuki a Crona wychyliła się z powozu. - Nie ma tu nic ciekawego, prawie samo jedzenie.
-A jakieś wyrafinowane przynajmniej?- spytała z nadzieją w głosie wojowniczka , po czym wróciła do przesłuchania.-A teraz gwóźdź programu. Co wy tutaj robicie? Po co zadawać sobie tyle trudu związanego z nieczynną kopalnią?
- Trochę rarytasów jest. -odparła Crona wyciągając z powozu spory kufer z jedzeniem, Bary i zielonowłosy zaś zerknęli po sobie, zaś w końcu włócznik odparł. - Nie mamy pojęcia nie wtajemniczono nas, ale skoro jest tu biały Król i któraś z blizn to coś ważnego.
- Jeśli to wszystko - zwrócił się Andher do mieczniczki - to wypadałoby się zastanowić nad kolejnym problemem, a dokładniej co z tą dwójką zrobić. Samo związanie mogłoby nie wystarczyć, w końcu któryś z nich może władać magią która pozwoli mu się oswobodzić, a zostawienie kogoś do ich pilnowania uszczupli nasze i tak już skromne siły

Kapelusznik oczywiście mówił to wystarczająco głośno i wyraźnie by pojmana przez nich dwójka magów zdała sobie sprawę o co mu chodzi i odebrała to jako groźbę, jednak sprawa o której wspomniał rzeczywiście była kłopotliwa. Albo dwie osoby wejdą do środka a jedna zostanie by pilnować tych dwóch, albo stracą czas by odstawić ich do wioski lub zaryzykują i po prostu zostawią ich tu związanych. Kapelusznik mógł wyeliminować ich na dobre bez zabijania wysysając z nich całą moc jednak brzydził się bezsensowną przemocą która by się z tym wiązała - wiązałoby się to z zadaniem tej dwójce przynajmniej kilku dodatkowych ran. Potrzebował więc jak największej ilości informacji które pozwolą mu zaplanować starcie do tego stopnia, by nawet dwie osoby miały szansę na odbicie zakładnika

- Mogłabyś mi przypomnieć, co było tutaj wcześniej wydobywane?
-Żebym to ja wiedziała.- wzruszyła ramionami dziewczyna. Zamyśliła się przypominając sobie powoli.- Gdy przybyłam do Lasthope, kopalnia była już zamknięta. Od dwóch trzech lat bodajże. Z tego co wiem, wydobywano tu węgiel. Ale tak mówili w miasteczku, a ja nie wnikałam w szczegóły.
Spojrzała na księgę, nadal siedząc na zielonowłosym.-Myślę że Bary niezbyt dobrze walczy nie mając w ręku ulubionego trójzębu. A nasz bezimienny pionek... Crona, możesz sprawdzić co on takiego czytał ?
Tu wskazała czubkiem deszczułki na porzuconą na ziemi księgę.-I oczywiście, zakładam moi drodzy, że chętnie zdradzicie sekreciki swoich sztuczek. I nie będziemy musieli ich wyciągać za pomocą przemocy, prawda?
Sadystyczny uśmieszek jaki pojawił się na twarzy Aryuki raczej sprawiał wrażenie iż dziewczyna nie miałaby nic przeciwko użyciu przemocy podczas wyciągania zeznań. Tę fałszywą skądinąd tezę, “potwierdzał” fakt, że z dwójki napastników to ona była brutalniejsza. O czym zresztą świadczyła poobijana głowa zielonowłosego.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline