Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2012, 15:05   #92
Eyriashka
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Winowajca
Krypa była odważna, pomimo łupinkowatości we wprawnych rękach Zoriany potrafiła stawić czoła tajfunowi. Z ociąganiem dziób zmienił kurs na ostrzejszy. W bajdewindzie Winowajca nagle przestał się cofać. "Zatrzymał się", a na granicy słyszalności w huku burzy dało się usłyszeć jak śruby z wysiłkiem mielą powietrze. Utrzymanie równego kursu na wiatr graniczyło z cudem, toteż dziób bujał się nieznacznie kilka stopni w lewo lub prawo. Kapitańskie "tylko steruj" było niemal zabawne.

Zaczęli się obniżać. Kaiser III miał wszystko pod kontrolą, przynajmniej na tyle na ile przy tak przetrzebionej załodze można mówić o kontroli. Bartolini zajął miejsce miedzy dwoma windami kotwicznymi, gdyż Septimus nie tylko miał pełne ręce roboty, ale bladł coraz bardziej pomimo tego, że samo podtrzymywanie tarczy nie kosztowało... nie powinno go kosztować tyle wysiłku. Wkrótce kil zanurzy się między listowie.

Nagle wiatr przybrał na sile. Cofnęło ich raptownie o kilka metrów. Bariera tkana palcami Siódmego zaczęła odrywać się płatami trawionymi przez wiatr. Burza zmniejszała swój promień. Widzieli zbliżające się do nich czyste niebo. Świetlna kolumna zwężyła się do wąziutkiego promienia. Jedna z turbin przemieliła konar wystający ponad profil lasu. Septimus odruchowo złapał się za szyję przez chwilę czując jakby lina zakręciła się wokół jego krtani. Po skroni spłynęła strużka potu. Pod pokładem Lukrecja także czuła się nienajciekawiej. Ręce zaczęły się trząść, a głowę wypełniła wata odcinając ją od świata dźwięków. Czuła się jakby nawdychała się trujących oparów. Jester odzyskał przytomność. Czar anastezjologiczny prysł.

Niebo rozchmurzyło się zupełnie, a cisza towarzysząca temu zjawisku dzwoniła piskliwie w uszach. Wydawało się, że wszystko zamarło, gdy nagle zdarzyły się dwie rzeczy. Kossari usiadł nabierając raptownie powietrza jakby wynurzył się właśnie z morskich głębin, natomiast świetlista nitka implodowała.

Podmuch wiatru pchnął statek w zielone objęcia drzew kładąc Winowajcę na prawej burcie. Ostatni z segmentów balonu zwisał smętnie. Większość z nich była poobijana, w szczególności Oresteia która nie zdążyłą się złapać niczego i ostro przywaliła o ścianę ręką. Marynarz obudził się zdając sobie sprawę, że lewe oko zalała struga krwi, a rozcięty łuk brwiowy piekielnie szczypał.


Z okolic dziobu uszu łowców doszła wiązanka. Chrypliwy, nie podobny z niczyim głos chwalił kunszt kapitana i dotykał imiennie każdego członka załogi wraz z i ich rodzinami kilka pokoleń wstecz.
Lesiste okolice Akademii
Bezimienny człowiek rozglądał się dookoła. Od kilku dni czuł zagrożenie, jednak nie mógł powstrzymać ciekawości. Czekał więc po raz pierwszy w życiu zagłuszając instynkt samozachowawczy. Gdy burza rozpoczęła się był już w swojej norze wykopanej dłońmi między korzeniami ogromnego, zdrowego drzewa. Tu był bezpieczny. Wichura pojawiła się tak szybko i niespodziewanie. Z jednej strony przerażająca, z drugiej o magnetyzującym uroku. Przeczekał ją wyściubiając jedynie czubek nosa ponad poziom gruntu. Teraz, gdy wiatr minął, wyszedł ostrożnie, trochę pokracznie niczym żaba. Przykucnął tuż obok swojej kryjówki. Budowla, która od zawsze go intrygowała przestała istnieć. Zostały tylko jakieś wąskie, białe ściany. Patrzył na ruiny zdając sobie sprawę, że coś jest nie tak. Cień... nie był pstrokaty tak jak cienie drzew powinny wyglądać. Podniósł spojrzenie i omal nie zabił się o własne nogi uciekając spowrotem do swojej nory. Coś ogromnego przysiadło na drzewach. Kapała z tego woda. Pewnie było ranne.

 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 06-05-2012 o 15:20. Powód: Albowiem, Bartolini przestraszony ponoć nie jest.
Eyriashka jest offline