Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-05-2012, 21:31   #91
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Mówię Septimusowi, że będę czekał na sygnał, żeby zwolnić jakieśtam liny, a on niech idzie do maszyn. Kapitan przynajmniej dał konkretny plan, aczkolwiek to z pieśniami to chyba nie wyjdzie, bo nie mamy tu człowieka od propagandy na pokładzie - no może oprócz mnie, ale ja nie umiem śpiewać.
 
Anonim jest offline  
Stary 06-05-2012, 15:05   #92
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Winowajca
Krypa była odważna, pomimo łupinkowatości we wprawnych rękach Zoriany potrafiła stawić czoła tajfunowi. Z ociąganiem dziób zmienił kurs na ostrzejszy. W bajdewindzie Winowajca nagle przestał się cofać. "Zatrzymał się", a na granicy słyszalności w huku burzy dało się usłyszeć jak śruby z wysiłkiem mielą powietrze. Utrzymanie równego kursu na wiatr graniczyło z cudem, toteż dziób bujał się nieznacznie kilka stopni w lewo lub prawo. Kapitańskie "tylko steruj" było niemal zabawne.

Zaczęli się obniżać. Kaiser III miał wszystko pod kontrolą, przynajmniej na tyle na ile przy tak przetrzebionej załodze można mówić o kontroli. Bartolini zajął miejsce miedzy dwoma windami kotwicznymi, gdyż Septimus nie tylko miał pełne ręce roboty, ale bladł coraz bardziej pomimo tego, że samo podtrzymywanie tarczy nie kosztowało... nie powinno go kosztować tyle wysiłku. Wkrótce kil zanurzy się między listowie.

Nagle wiatr przybrał na sile. Cofnęło ich raptownie o kilka metrów. Bariera tkana palcami Siódmego zaczęła odrywać się płatami trawionymi przez wiatr. Burza zmniejszała swój promień. Widzieli zbliżające się do nich czyste niebo. Świetlna kolumna zwężyła się do wąziutkiego promienia. Jedna z turbin przemieliła konar wystający ponad profil lasu. Septimus odruchowo złapał się za szyję przez chwilę czując jakby lina zakręciła się wokół jego krtani. Po skroni spłynęła strużka potu. Pod pokładem Lukrecja także czuła się nienajciekawiej. Ręce zaczęły się trząść, a głowę wypełniła wata odcinając ją od świata dźwięków. Czuła się jakby nawdychała się trujących oparów. Jester odzyskał przytomność. Czar anastezjologiczny prysł.

Niebo rozchmurzyło się zupełnie, a cisza towarzysząca temu zjawisku dzwoniła piskliwie w uszach. Wydawało się, że wszystko zamarło, gdy nagle zdarzyły się dwie rzeczy. Kossari usiadł nabierając raptownie powietrza jakby wynurzył się właśnie z morskich głębin, natomiast świetlista nitka implodowała.

Podmuch wiatru pchnął statek w zielone objęcia drzew kładąc Winowajcę na prawej burcie. Ostatni z segmentów balonu zwisał smętnie. Większość z nich była poobijana, w szczególności Oresteia która nie zdążyłą się złapać niczego i ostro przywaliła o ścianę ręką. Marynarz obudził się zdając sobie sprawę, że lewe oko zalała struga krwi, a rozcięty łuk brwiowy piekielnie szczypał.


Z okolic dziobu uszu łowców doszła wiązanka. Chrypliwy, nie podobny z niczyim głos chwalił kunszt kapitana i dotykał imiennie każdego członka załogi wraz z i ich rodzinami kilka pokoleń wstecz.
Lesiste okolice Akademii
Bezimienny człowiek rozglądał się dookoła. Od kilku dni czuł zagrożenie, jednak nie mógł powstrzymać ciekawości. Czekał więc po raz pierwszy w życiu zagłuszając instynkt samozachowawczy. Gdy burza rozpoczęła się był już w swojej norze wykopanej dłońmi między korzeniami ogromnego, zdrowego drzewa. Tu był bezpieczny. Wichura pojawiła się tak szybko i niespodziewanie. Z jednej strony przerażająca, z drugiej o magnetyzującym uroku. Przeczekał ją wyściubiając jedynie czubek nosa ponad poziom gruntu. Teraz, gdy wiatr minął, wyszedł ostrożnie, trochę pokracznie niczym żaba. Przykucnął tuż obok swojej kryjówki. Budowla, która od zawsze go intrygowała przestała istnieć. Zostały tylko jakieś wąskie, białe ściany. Patrzył na ruiny zdając sobie sprawę, że coś jest nie tak. Cień... nie był pstrokaty tak jak cienie drzew powinny wyglądać. Podniósł spojrzenie i omal nie zabił się o własne nogi uciekając spowrotem do swojej nory. Coś ogromnego przysiadło na drzewach. Kapała z tego woda. Pewnie było ranne.

 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 06-05-2012 o 15:20. Powód: Albowiem, Bartolini przestraszony ponoć nie jest.
Eyriashka jest offline  
Stary 06-05-2012, 15:15   #93
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Spokojnie stoję tam gdzie miałem, uśmiecham się i czekam na sygnał kapitana. Nadal nie wiem czemu ludzie się tak denerwują. Najwyżej przyglebimy, nie pierwszy i nie ostatni raz. Jem ciasteczko.
 
Anonim jest offline  
Stary 06-05-2012, 15:28   #94
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Harkonnen zaczęła kląć i nie zamierzała przestać. Znowu, ta sama ręka. Komuś się za to dostanie. I zgubiła gdzieś kurtkę, którą zrzuciła zaraz po wejściu do maszynowni. Wzdychając nad losem ulubionej części garderoby zaczęła po kolei wyłączać maszyny. Radziła sobie jak mogła z odnowioną kontuzją.
Kiedy wreszcie wszystko się zatrzymało i ucichło, ruszyła powoli na pokład, sprawdzić komu właściwie zawdzięcza ten clusterfuck.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline  
Stary 06-05-2012, 16:29   #95
 
Rock's Avatar
 
Reputacja: 1 Rock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znany
Błyskawiczna reakcja dzikusa była instynktowna, wleciał potykając się przy tym do wykopanej wcześniej nory, z hukiem łamania drobnych gałązek, lądując na tyłku. Koniec końców upadek ten był nie pierwszym i nie ostatnim, a na pewno nie groźnym, a więc równie szybko co i wleciał to i pozbierał się do kupy. Kucając pokracznie w norze. Ostatnimi dniami przeczuwał, że zbliża się coś niebezpiecznego. Dlatego też przygotował się do tego odpowiednio, zbierając różnego rodzaju zioła i inne rzeczy, dla zwykłych ludzi zwane śmieciami, gratami i badziewiem. Ale w sumie dzikus sam w sobie nigdy ludzi jeszcze nie spotkał, więc o tym nie wiedząc złapał swój „tobołek”. Ogólnie rzecz biorąc ciężko byłoby nazwać ten misternie skręcony z elastycznych gałęzi i wytrzymałych liści schowek, tobołkiem ale jak inaczej? Rozwiązał go i wyciągnął roślinę o nieznanej mu nazwie, w sumie nie znał żadnej nazwy niczego, więc nic go to nie interesowało, jak się ona nazywa. Złapał roślinę a dokładniej kwiat w dłoń a drugą ręką zawiązał „tobołek” wokół nadgarstka tak by ten nie spadł. Spojrzał raz jeszcze na wielgachne coś, co siedziało na drzewach. Wnioski były oczywiste, skoro wcześniej tego tu nie było, to znaczy, że przyleciało z błękitno-mlecznych plam na suficie – zwanych potocznie niebem. A skoro przybyło stamtąd to znaczy, że to PTAK. A skoro to ptak, to wnioski wniosków były proste jak drut, trzeba go upolować i zjeść. Tak oto przygotowany wyskoczył z nory, z „tobołkiem” na dłoniach. Tfu… z „tobołkiem” i gołym zadkiem. Dla niektórych życie to naprawdę podła dziwka, ale nie przejmując się tym w ogóle, w pozycji cztero-łapno-nożnej (czyt. Jak zwierzęta) ruszył w stronę, ptaka. Szybko dotarł, do niego.. Wdrapał się na koronę drzewska i z niego z wielkim wrzaskiem:

- Auu-auu! Au-Au! – jak to dzikus wskoczył, na statek. Przekoziołkował kawałek i zatrzymał się na barierce. (zakładam, że statek nie opadł kompletnie na jedną burtę) Podniósł się szybko i zaczął swoje „zabójcze działania” to znaczy, że próbował zniszczyć ptaka. Przyrżnął z pięści w maszt po czym znów zawył, tym razem z bólu. Przeskoczył swym zwierzęcym biegiem, kawałek i ponowił próbę tym razem stopą. Efekt oczywiście ten sam. Teraz napierniczała go i ręka i noga. Dopiero w tym momencie jednak zdał sobie sprawę, że coś tu nie gra. Co to za bestie stoją obok niego? Podobne do niego samego.
 

Ostatnio edytowane przez Rock : 06-05-2012 o 18:16.
Rock jest offline  
Stary 06-05-2012, 17:13   #96
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Po chwili zorientowałem się, że przyglebiliśmy. Ale jakoś dziwnie, bo znów tak nic się nie działo poważnego. Po zjedzeniu ciastka poszedłem sprawdzić czy wszyscy żyją, bo w końcu ze mnie taki medyk. Zaraz, moment...
- Kurwa. - powiedziałem do siebie, gdy zorientowałem się, że przez tą całą aferę flaszka zbiła się i resztki rumu wyleciały na podłogę. Po chwili okazało się, że wszyscy są przytomni i pojawił się nowy pasażer. Jakiś prawie nagi tył napierdziela w i tak już zniszczony statek. Krzyknąłem do niego:
- Eee! - pokazałem w dłoni dwa ciastka wyjęte z kieszeni. Jedno wsadziłem sobie do ust, a drugie rzuciłem typowi. Jem ciastko z uśmiechem.
 
Anonim jest offline  
Stary 06-05-2012, 17:20   #97
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Harkonnen nie przebierała nigdy w słowach. Za to nie znosiła, gdy ktoś robi to za nią. Skierowała swoje kroki w stronę klnącego jak szewc... kota. Futerko Iaculisa było przypalone i zmierzwione. Wąsy kręciły się, każdy w innym kierunku. Tak szpetnej istoty ze świecą szukać.


I wtedy dostrzegła, jak nagi dorosły facet z dinga-dinga na wierzchu uderza pięścią w maszt.
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.
Eyriashka jest offline  
Stary 06-05-2012, 17:46   #98
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Harkonnen mrugnęła raz i drugi, ale stworzenie z dinga-dinga na wierzchu nie zniknęło, postanowiłą więc zająć się tym później, a może w ogóle. Zmęczona była.
Ponownie skupiła się na sponiewieranym Iaculisie. Zdrową ręką chwyciła kocisko za kark i odchylając się do tyłu, zdepozytowała w okolicach swoich kobiecych krągłości. Korzystając z naturalnego rusztowania, poprawiła chwyt na zwierzaku i się wyprostowała.
- Ależ się zrobiłeś brzydki - powiedziała głosem pełnym uczucia. Zawsze miałą słabość do takich pokrzywdzonych przez los potworków. Przytuliła kocisko mocniej, choć wyrywało się jak opętane - Jaki z ciebie brzydki, brzydal.

Iaculis syczał i szarpał się wściekle.
- Spier... wiedźmo jednooka! - walczył odpychając się łapkami od jej biustu. Gdy nagle nowo nabyta bardziej męska niż czysto ludzka część przemówiła gdzieś za spiczastymi uszami. Łapki diametralnie zmniejszyły nacisk na półkule. Wtulił się w piersi i zaczął mruczeć. Było mu dobrze.

Eyriashka approves
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline  
Stary 06-05-2012, 18:08   #99
 
Rock's Avatar
 
Reputacja: 1 Rock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znany
Dzikus wylądował z zadkiem na deskach pokładowych. Co mu się dziwić właśnie przy dzwonił z całej siły w maszt – do tego dwukrotnie. Przyglądał się wszystkim w około z miną świadczącą „czym wy jesteście?” i wtedy właśnie ciastko wylądowało tuż przed jego nosem. Cóż jako, że nie czuł żadnego zagrożenia to chwycił je paluchami lewej stopy. Znów nie ma co się dziwić, w końcu w jednej dłoni trzymał roślinkę a druga go bolała jak diabli. Podrzucił ciastko do góry i złapał ustami w locie. Taki zwinny z niego skurwysyn. Po czym ciastko w szamał, nie przejmując się okruszkami, które pokrył jego całe ciało. Smak był inny niż ten do którego przywykł. Było to coś zdecydowanie, łagodniejszego w smaku i mniej intensywnego. W każdym razie smakowało mu. Odpowiedział jedynie uśmiechem. Jego skupienie zostało totalnie strzaskane przez ilość interesujących go obiektów. Dziwny twardy ptak, smaczne chrupiące coś i no właśnie… nowy obiekt zainteresowania. KOT. Masa dziwnych dźwięków, padających z ust kobiety, to mogło zdezorientować każdego... każdego dzikusa.

Zerwał się na równe nogi, to znaczy na ręce i nogi. Podbiegł szybko w stronę swojego nowego obiektu zainteresowania. Kota. I z wzrokiem maniaka, przeszywał go. Początkowo zaczął wąchać łydki, a może stopy Harkonnen, chyba nikt nie był do końca pewien. W końcu jednak się wyprostował. I wysunął palca by dotknąć kota. Wolnym ruchem palec podążał w stronę zwierzęcia. Co tu się dziwić nigdy nie widział tak łagodnego kotowatego a może po prostu chciał go zjeść.
 

Ostatnio edytowane przez Rock : 06-05-2012 o 18:13.
Rock jest offline  
Stary 06-05-2012, 20:12   #100
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Kossori pamiętał o tym, kim jest. Wiedza o tym gdzie jest i jak się tu znalazł przyszła chwilę potem. Uświadomiła mu to uprząż, w którą był zapięty i flet mocno ściskany w dłoni. Pamiętał.
Pamiętał tę chwilę, gdy z desperacją rzucił wyzwanie naturze. Wysokie, łagodne akordy fletu wcinające się jak ostry nóż w basową, groźną muzykę burzy. Pamiętał jak ujeżdżał cyklon niczym narowistego konia, stapiając się w jedno ze statkiem i żywiołem. Przelotnie zastanawiał się wtedy czy kapitan i pierwsza, dwoje najbardziej doświadczonych w pilotowaniu załogantów, tak samo odczuwa statek, targające nim turbulencje. Pamiętał.
Pamiętał sen, który go nawiedził, gdy leżał bez przytomności na deskach pokładu. Uniwersytet… Dział Wysokich Energii… i Solaris. Ponad wszystko pamiętał Solaris.
Cholerny, wymuszony podróżą celibat, szlag by go trafił.
Kossori pozbierawszy się wreszcie z rozpiętej uprzęży rozejrzał się uważniej dookoła i zastygł bez ruchu. Hmmm, wyglądało na to, że statek ma gościa na pokładzie. Dziwne, zaiste dziwne…
 
Jaśmin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172