Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2012, 21:10   #132
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Argena

Ogień odstępował na kilka metrów, jakby Talizman wytwarzał magiczną barierę chroniącą przed ogniem lub płomienie się go bały. Dzięki temu mogli bezpiecznie posuwać się do przodu, wokoło siebie mając szalejące płomienie. Droga wiodła zakosami, bez jakiegoś konkretnego celu, co rusz zmieniając kierunek, opadając lub wznosząc się nieznacznie.

Gdy dotarli do niewielkiego wzniesienia, wystającego ponad otaczające ich równiny, po raz pierwszy udało się im dostrzec cel podróży. Spomiędzy płomieni wyrastał niebosiężny szczyt, spowity od dołu płomieniami, a od góry zakryty chmurami. Musiało to być miejsce, w którym spoczywała Korona Władzy. Argena oceniła odległość i z zadowoleniem uśmiechnęła się. W tym tempie dotrą do podnóża góry jeszcze tego samego dnia, a już jutro rozpoczną ostateczną wspinaczkę.

Wszystko nieco się pokomplikowało trochę później. Dotarli już prawie do rozdroża u stóp wielkiej góry, gdy zza zakrętu spowitej płomieniami drogi, wyłoniły się trzy ociekające potem sylwetki. Krasnolud dzierżący Talizman i podążający za nim wojownik z kobietą. Najwidoczniej inni pretendenci do Korony Władzy.


Irg
Krasnolud był niezwykle zdziwiony, gdy po drugiej stronie mostu, na którym pokonał zastęp przerażających diabłów, dostrzegł czekających na niego towarzyszy. Zostawił ich przecież niedaleko wieży, gdy sam wyruszył zmierzyć się z czekającym wewnątrz przeciwnikiem. Teraz obudził się tuż za mostem, a obok niego znajdowali się Cassandra i Gogon.
- Chyba już niedaleko – powiedział ten ostatni, wskazując krasnoludowi widniejące w oddali wzniesienia. Irg otrzepał się, wyrzucając z głowy ostatnie efekty omdlenia, wstał i pewnym krokiem ruszył przed siebie, nakazując pozostałym aby szli za nim.

Droga powoli wspinała się na wzgórza i z każdą przebytą chwilą robiło się coraz cieplej. Nie mógł być to efekt pogodowy, gdyż słońce od wielu godzin schowane było za grubą, nisko wiszącą warstwą chmur. Wyglądało na to, że to sama ziemia emanuje ciepłem.
- Auć. Auć. Parzy... - Już wkrótce Cassandra, mająca najcieńsze podeszwy w butach, zaczęła narzekać na gorąco. Dotarli do szczytu ostatniego wzgórza, z którego roztaczał się szeroki widok na leżące przed nimi obszary. Wszystko spowite było w ogniu. Nie był to jednak pożar lasu, ale po prostu ziemia paliła się sama. Droga zbiegała w kierunku płomieni i niknęła między nimi. Daleko, w rozedrganym od gorąca powietrzu, dawały się dostrzec stoki wysokiej góry. To na jej szczycie musiała znajdować sie upragniona przez Irga Korona Władzy.

Ruszyli w dół, pod przewodnictwem krasnoluda, dzierżącego w ręku Talizman. Dzięki magicznemu przedmiotowi ogień się ich nie imał i pozwalał na bezpieczne poruszanie się wzdłuż drogi. Szli cały czas przed siebie, aż dotarli do rozdroża. Jedna odnoga drogi wiodła gdzieś w ogień, druga zmierzała wąskim wąwozem, wprost ku podnóżu góry.

Jakież było ich zdziwienie, gdy z płomieni wyłoniła się inna grupa poszukiwaczy, na której czele szła muskularna kobieta.
 
xeper jest offline