Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2012, 22:32   #44
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
-Proponuję odpoczynek w moim łóżku.- rzekł Ian do Nurii, gdy Sterling się oddalił.- Choć przyznaję, że brzmi to dwuznacznie i podejrzanie z mej strony.
- Odpoczywać mogę w swoim łóżku Ianie -
odpowiedziała po tym, jak odprowadziła Sterlinga wzrokiem. Mężczyzna wszedł jej w słowo.
-I umyć w zakrwawionej łazience też ? Madame, potrzebujesz kąpieli.- rzekł szlachcic w odpowiedzi.
- Masz rację - spojrzała z niepokojem na swoje ręce i sukienkę. - Ale mam warunek - uśmiechnęła się.
-Jakiż to ?- spytał Ian z ciekawością w głosie.
- Prowadzisz mnie do swojej łazienki - zaczęła - a gdy ja będę się kąpać przyniesiesz coś do picia. Dużo i mocnego. A jeśli złapiesz po drodze kogoś ze służby polecisz sprzątnąć mój pokój - nie za wysoka cena jak na moje towarzystwo ?- znów się uśmiechnęła lecz na jej twarzy widać było zmęczenie.
-Co prawda planowałem patrzyć przez dziurkę od klucza.- zażartował szlachcic, by po chwili dodać.- Ale zgoda. Coś mocnego przyda się nam obojgu. I wspominki dawnych dobrych czasów... też. Odgonią koszmary.
- Skąd pewność, że były dobre? - spojrzała mu w oczy - prowadź - po chwili odwróciła wzrok.
Ująwszy dłoń kobiety ruszył powoli. Parasol wybijał czubkiem rytm na parkiecie, gdy mówił.- No to w takim razie porozmawiamy, o moich dobrych czasach na studiach. O spiciu kotki profesora od botaniki i innych głupich żartach. O ile cię tym nie zanudzę.
- Jeśli zasnę na siedząco w trakcie Twojej opowieści nie przejmuj się za bardzo -
zażartowała - będzie to najpewniej efekt zmęczenia. To co to się tutaj dziś wyprawia jest...dziwne. - zamilkła na moment.- A jeśli po posiadłości grasuje jakiś szaleniec - powiedziała po chwili całkiem poważnie. - Lord Hastings, Elizabeth, w końcu nie wiadomo co doprowadziło ją do tego stanu, Egon...
-Nie martw się tym. Ja bowiem nie jestem pewien czy zasnę. Poza tym, albo będę w tym samym łóżku co ty... albo w pokoju obok.- rzekł Ian starając się brzmieć pocieszająco.- Panna Bones planowała zadzwonić na policję, więc wkrótce posiadłość wypełni się stróżami prawa.
Szlachcic doszedł w końcu do swego pokoju i zapukał. O dziwo, ktoś drzwi otworzył.
Wysoki mężczyzna w nienagannej liberii lokaja.


Spojrzenie mężczyzny przesunęło się po nich obojgu, a twarz nie wyraziła ni odrobiny zdziwienia.- Zakładam, że przyjęcie było ciekawsze niż się z pozoru wydawało?
-Morderstwo i samobójstwo Williamie.- rzekł Ian i gestem dłoni powstrzymał lokaja przed dalszymi pytaniami.-Ale to sprawy na później. Teraz udasz się do pokoju panny Romero i przyniesiesz z niego jakąś suknię i trochę garderoby. Przy okazji, jeśli napotkasz jakąś służącą to masz ją zagonić do zrobienia tam porządku, zaraz wyjaśnię ci jak tam trafić.
Po czym Ian zwrócił się do Nurii.-A ty idź już skorzystać z łazienki. Postaram się wrócić jak najszybciej. Łóżko już pewnie pościelone.
-Oczywiście.-potwierdził William.
- Nie marz nawet o tym, że zastaniesz mnie w swoim łóżku Ianie - powiedziała i uśmiechnęła się kusząco gdy lokaj opuścił już pokój.
-Liczyłem, że zastanę cię w wannie.- rzekł do zamkniętych przed nosem drzwi. Uśmiechnął się łobuzersko i ruszył korytarzem gwiżdżąc jakąś melodię. William czekał w milczeniu na wskazówki, a gdy je otrzymał ruszył do pokoju Nurii. Zaś sam Ian ruszył po butelkę mocnego trunku i dwa kieliszki. Niezbędna rzecz tej niespokojnej nocy.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline