Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2012, 22:46   #1
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
[WFRP 2 ed] Czas Bohaterów

Czas Bohaterów





Dął gówniany wiatr z północy niosąc ciężkie, deszczowe chmury. Jednak nie lało. Jeszcze. Jednak załamanie pogody już nastąpiło i nikt nie spodziewał się by tej jesieni miało być jeszcze ciepło. Tyle, że stacjonujący w Stanicy w Bissenbergu, na przedmieściach Sotturm, żołnierz nie miał czasu na rozważania nad zmianami pogody. Utytłany w błocie i brudzie ćwiczył po raz setny, jeśli nie tysięczny, manewry i zwroty. Chleb powszedni stanicznego, nudnego życia.

- Kapitanie Herkov! – głos komendanta Edelberga, zwanego „Grubym Peterem”, zwrócił na wywoływanego uwagę wszystkich oficerów na wzgórzu. Nie było ich nazbyt wielu, ale i tak kilka par oczu spojrzało na „Jednookiego”. Od czasu bitwy o Wzgórze w Lesie Borkleven Herkov miał co najmniej tylu przyjaciół co wrogów.

- Tak, panie komendancie?! – Herkov odwrócił wzrok od pól na których rozgrywały się manewry i spoglądając w kierunku komendanta. Nie lubili się, bo jeden stał na drodze kariery drugiemu. „Stary” miał dłuższe starszeństwo liniowe i przez to on był komendantem, ale nie bez kozery zyskał przydomek „Gruby”. Siedzenie na dupie było jego ulubionym zajęciem. Żołnierze go kochali.

- Wasi ludzie się spóźniają! Ich oskrzydlająca szarża miała już kilka pacierzy temu oskrzydlić ciężką piechotę Wismana ale jakoś im do tego nie spieszno. – komendant nie musiał mówić nic więcej, na twarzach kilku oficerów pojawiły się usłużne uśmieszki.

- Być może było by mojej kawalerii łatwiej wykonać manewr oskrzydlającej szarży, gdyby moi żołnierze mieli konie… - „Jednooki” nie był jak cały II Regiment zadowolony z prac służb kwatermistrzowskich. Fakt zawieruszenia gdzieś wszystkich wierzchowców przeznaczonych dla jego oddziału nie tylko jemu spędzał sen z powiek. I był powszechną przyczyną złośliwych dowcipów na temat „Szarych Psów”.

- Na wojnie bierze się to, co się ma, kapitanie. Może jakbyście tak na to patrzyli nie wygubili byście ponad połowę oddziału na wzgórzu… - to był cios poniżej pasa, ale kilku oficerów zaśmiało się przymilnie. Herkov nie odpowiedział nic wbijając wzrok w rozgrywające się na błoniach manewry. Nie zauważył nawet, że jednym ze śmiejących się był Jorg Bufleiter. Podsetnik w jego regimencie.



***



- Książę… - Graf Elster Sternhauer skłonił się nisko, co przy jego tuszy grozić mogło eksplozją jego pantalonów krojonych wedle najnowszej, bretońskiej modły. Todbringer jedynie zwarł usta w wąską, nie wróżącą niczego dobrego szczelinę. Znający go bliżej wiedzieli, że Książę Elektor Middenlandu, Pan Middenheim i okolicznych ziem, Strażnik Północy i Rycerz Żelaznej Pieczęci rzadko wpada w gniew, ale jeśli już, to straszny. Graf wiedział to również, więc zmusił się do ukłonu, który ludziom o jego tuszy grozić mógł zawałem.

- Mości grafie… - Książę ukłonił się lekko energicznie podchodząc do stołu i odprawiając stojących przy nim służących. Sam nalał sobie wina i pociągnął solidny łyk nim graf zebrał się i podszedł do niego niechętnie zajmując się tą samą przyziemną czynnością. Skoro służba była, to nie po to by on musiał sobie sam nalewać wina dawało się wyczytać z jego skwaszonej miny. Jednakże Książę dał przykład i jemu nie wypadało uczynić nic innego.

- Prosiłem waszą książęcą mość o rozmowę, bowiem chciałbym przedstawić ci mój książę arcy intratną propozycję. – w głosie grafa nie zadrżała nawet nuta a jego lisie oczka nie zdradziły się niczym. Grubas pociągnął z kielicha czekając na odpowiedź swego suzerena. Miał czas.

- Mów zatem. Myślałem, że przyniosłeś mi akty własności tych ziem, które przegrałeś we wczorajszym zakładzie, ale słucham, zadziw mnie. – Książę rozsiadł się wygodnie i wpił w grafa swój ciężki, przenikliwy wzrok. Elster spocił się w jednej chwili, choć w komnacie wcale nie było ciepło.

- Mój namiestnik już przygotowuje dokumenty dla waszej książęcej mości, ale pozwoliłem sobie prosić cię mój książę o chwilę czasu, bo uważam, że nie było uczciwym wobec ciebie stawianie w zakład opuszczonych i zniszczonych przez wojnę ziem. Mam wszakże zupełnie zbyteczną zbroję, pamiątkę po Hermanie von Dritt, „Kolosie z Delberz”, którą z radością w zamian za nie ci ofiaruję. Wiem, że dar ten znacznie przewyższa to co postawiłem w zakładzie, ale było by nieuczciwym wobec waszej książęcej mości, gdybym pozwolił ci Panie otrzymać w wyniku naszego zakładu coś zupełnie pozbawionego wartości. Wystarczy mój książę, że się zgodzisz… - Graf pochylił się po raz kolejny w pokłonie. Kłaniać pomimo tuszy, potrafił się przednio.

- Wybacz Sternhauer, ale to ja ocenię co dla mnie jest warte zachodu a co nie. Zbroję mogę od ciebie kupić jak jest ci zbędna. A ziemie wraz z osadami leżącymi przy starym szlaku z Sotturm do Winsen są moje.

- Mości Książę! Zakład był niewinną przecież zabawą w dodatku czynioną w chwili, kiedy byłem mocno już … osłabiony wypitym winem. Jestem pewien, że Książę rozumie to i pozwoli mi honorowo się zeń wycofać…
- grubas nie krył oburzenia. Drżąca dłoń rozchlapywała wino na kamienną posadzkę, ale nikt nie zwracał na to uwagi. Dwaj magnaci mierzyli się wzrokiem. Nie ustępował nikt.

- Mości Grafie… trzeba ci wiedzieć, że mam o tobie wyrobione zdanie i honor nie jest cnotą, którą w jakikolwiek sposób próbował bym wiązać z twoją osobą. – Książę poczekał chwilę aż kolor twarzy Elster Sternhauera zmieni się z ciemnego różu w odcień głębokiego fioletu, po czym dodał zimnym, pozbawionym emocji głosem – Musisz nauczyć się panie przegrywać… A skoro nie mamy sobie nic do powiedzenia, proszę zostaw mnie samego…

Graf zmierzył księcia ciężkim spojrzeniem, po czym skłonił się już bez wcześniejszej uniżoności i odwróciwszy się na pięcie odszedł. Trzasnąwszy drzwiami co zaskoczyło dwóch stojących u wejścia strażników splunął siarczyście, po czym ruszył do swoich komnat. Jego pobyt na zamku książęcym dobiegł końca. Zmierzając do swoich komnat stanął na chwilkę przed pomnikiem Księcia Borysa Todbringera spoglądając na jego marmurowe, bezduszne oblicze. – Któryś z nas z pewnością dowie się co to znaczy porażka. Któryś z nas się tego dowie… - mruknął mściwie. Odpowiedziało mu echo…


.

[Część druga postu zostanie wklejona przez Akwusa. Powodzenia.]

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline