Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2012, 00:42   #2
Akwus
 
Akwus's Avatar
 
Reputacja: 1 Akwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie cośAkwus ma w sobie coś
Tobiasz wymienił świecę, po czym sięgnął po zwitek dokumentów, które opisywały pierwsze wydarzenia zaraz po uzupełnieniach w II Regimencie. Nim pozwolił sobie na radość płynącą z informacji jakie mógł uzyskać od więźnia musiał mieć pewność, że wszystkie jego słowa były prawdą.
Wiedział, że w Bissenbergu przybywało nie mało nastoletnich młodzieńców, których wykorzystywano do służb pomocniczych, rzadko jednak prowadzono ich rejestr, więc podawanie się za jednego z nich było deklaracją trudną do sprawdzenia. Trudną, lecz nie niemożliwą, ze względu na jeden z incydentów z pamiętnych manewrów...
...Dwie dziesiątki ludzi leżały w płytkim rowie kryjąc się przed wzrokiem obrońców szańca, do świtu pozostawało jeszcze kilka godzin, lecz nikt z oddziału nie wątpił, że czasu jest mniej niż potrzeba. Trwali jednak w bezruchu, nie bacząc na pełzające po nich robaki, których było tu zadziwiająco dużo. Rozkazy były jasne i żaden z nich nie zamierzał ponownie narazić się na złość Jednookiego za ich niewypełnienie.
- Cebulówka.
Ciche hasło dotarło do nich dopiero po chwili.
- Cebulówka!
- Ciszej -
zganił od razu młodzika Lothar dowodzący pierwszą dziesiątką zalegającą w rowie - Wilki są niecałe pół strzału z łuku od nas, zdradzisz nasza pozycję i całe to leżenie w szlamie na chuj!
Ion uśmiechnął się tylko w przepraszającym geście - Nellia kazała wam przeczołgać się na dalej na wschód...
- Powiedz tej białce, że mogę się przeczołgać po niej, w te i z powrotem.
- Milczeć -
skarcił swoich podkomendnych Lothar - Przekaż jej, że gnijemy tu już przeszło dwie godziny i z przyjemnością zmienimy miejsce na jakiekolwiek inne, acz nadal chętnie poznałbym szerszy plan, bo póki co przechodzimy tylko z miejsca na miejsce.
- Nie wiem nic więcej, kazała tylko przekazać, byście czołgali się na wschód aż do Dębowych Schodów.
- O ile dobrze liczę, to będzie jakieś pół kilometra? -
wtrącił się drugi z dziesiętników Lars.
Posłaniec wzruszył tylko ramionami, nie jego rolą było rozstrzyganie słuszności rozkazów, miał je przekazać, więc przekazał. Pozostawienia z problemem dziesiętnicy spojrzeli po sobie, by po chwili przenieść wzrok na rozrzucone co kilkadziesiąt metrów posterunki żołnierzy z IX Regimentu Wilczej Piechoty. Jak na bogów mieli przeczołgać się między nimi niezauważeni i dotrzeć aż do Dębowych Schodów...
...Tobiasz z irytacją przerzucił kolejne kartki, akapit którego szukał był gdzieś pomiędzy relacjami z manewrów, lecz studiował je już tak dawno, że nie pamiętał w którym było to dokładnie miejscu...
...Siedzący spokojnie pomiędzy jałowcami Garus jako jedyny chyba z całego oddziału nie przeklinał odpowiedzialnych za braki ich zaopatrzenia. Niewielu interesował brak ciepłych płaszczy, bo i aura pozwalała jeszcze bez nich obejść. Nie narzekano również tak mocno na skąpe menu, bo wiadomo służba nie drużba, ale do 'cholery jak można było dać do intendentury debila, który zamiast "setki koni odesłał mało wybredną w słowach odmowę zdobycia dla regimentu "steku z okoni". W pierwszej chwili wszyscy śmiali się z gry słów, im bardziej okazywało się to jednak rzeczywistością, tom mniej śmiali się ze sprawy członkowie pechowego Regimentu, lecz coraz bardziej wszyscy pozostali stacjonujący w Bissenbergu. Garus nie zwykł jednak narzekać. Jego humor poprawił dodatkowo bezpośredni rozkaz Jednookiego "Zabierz swoich ludzi, zignorujcie manewry, nasrajcie tym co się śmieją najgłośniej do sienników i zaszyjcie na powrót". Zwiadowca wiedział, że jeśli złapią ich podczas wykonywania polecenia nie będzie się mógł wyłgać prawdą...
W pokoju znajdowało się kilka tysięcy dokumentów, od takich, które w całości poświęcone były Szarym Psom po te, gdzie o Regimencie wspominano zaledwie słowem. Każdy z nich mógł mieć jednak ogromne znaczenie, każdy z nich mnich przeczytał po kilkakroć, nie dziwota więc, że powoli zaczynały mu się mieszać, szczególnie jeśli były to raport z kolejnych niekończących się manewrów, spisane tą samą ręką, w podobnym formalnym i nudnym stylu. Pociągnął łyk grzanego miodu i przeskakując kilka wersów dalej kontynuował lekturę...
...Otto Dietzgen przykucnął obok Krzywego Brega, półsetnika dowodzącego ich siostrzanym oddziałem z II Regimentu oraz jedyną kobietą piastującą analogiczną do Otta funkcję. Choć gdzieś w środku krzywił się na pozwalanie słabej płci na zajmowanie się wojaczką, jedyny przykład jaki wyniósł z domu była wychowana na damę jego siostra, opancerzona Nellia była jednak jej przeciwieństwem.
- Dziciaki, skupcie się - Berg nie miał jednak zamiaru tracić czas by ta dwójka mogła dłużej mierzyć się wzrokiem - Sytuacja wygląda tak...
Wąskie linie kreślone na twardej ziemi były bardzo dobrze widoczne w blasku księżyca, który wąską stróżką padał dokładnie na miejsce w którym się skryli. Berg w schematyczny sposób nakreślił pozycje znajdującej się tuż za ich plecami obu dziesiątek, oddalone o ponad kilometr na północ Dębowe Schody i znajdującą się nieopodal nich Wilczą Warownię, umowny punkt, w którym powinien znajdować się główny proporzec IX Regimentu. - Gdy księżyc wejdzie w Pannę moi ludzie zaatakują jednocześnie trzy z ich posterunków, co powinno odciągnąć z Warowni większość ich sił...
- A jeśli nie zadziała?
- Zadziała, to już moje zmartwienie by zadziałało.
- A jeśli pojawią się ci z VI?

Berg i Otto spojrzeli po sobie jednocześnie tłumiąc parsknięcia śmiechu - Jeśli przestali srać pod siebie po tym codo ale dosypał im Vini, to pozostaje im jeszcze uspokoić konie, a po natarciu ich psyków doprawioną kocimiętką, może to chwilę zająć.
Wysłanie chłopaka ze służby pomocniczej było dość ryzykowne, nie mogli być do końca pewni jego lojalności, lecz z pięciu którzy pełnili służbę na Stanicy, Vini wydawał się najrozsądniejszy i najbardziej związany z ich oddziałem. Po kontrolach jakie ochmistrz sprawował nad zapasami, po ostatnich kradzieżach suszonej kiełbasy nie pozwalały jednak zbliżać się do składziku nikomu innemu, a już na pewno nie będącemu na cenzurowany za dosypanie do gara tłuczonych kartofli niebieskiego barwnika II Bezkonnemu jak zwali ich od kilku dni pozostali.
Mnich ziewnął ściągając dwoma palcami sen ze zmęczonych już oczu. Pamiętał, że wykaz chłopców powinien być gdzieś właśnie w listach jakie po manewrach jeden z dziesiętników służących pod Bufleiterem pisał do rodziny, nie potrafił jednak sprawnie odszukać żadnego z imion poza nieszczęsnym Vinim, tak srodze ukaranym później za dodanie Czarnego Kwasu do piwa żołnierzy z VI Kawaleryjskiego. Na dziś musiał już dać sobie spokój. W wydarzeniach sprzed lat nic w końcu nie mogło się wszak zmienić do rana...
[Powodzenia chłopaki i dziewczyny, oby pióra lekkie były Wam w pisaniu]
 

Ostatnio edytowane przez Akwus : 07-05-2012 o 08:48.
Akwus jest offline