Bruno stał przy niewielkiej fontannie przyglądając się bacznie grającym w berka dzieciom. Łowca nagród nie zastanawiał się od jak dawna stoi, ani skąd w ogóle się tu wziął. Po prostu stał.
-
Kiedy Ty się doczekasz swoich?- dziwnie znajomy głos dobiegł najemnika zza jego pleców. Bruno wejrzał na starszego mężczyznę uśmiechając się szyderczo.
-
Nie wiem. Nie było na to czasu.-
-
Najemnicy...- prychnął staruszek kręcąc głową. Bruno spojrzał na niego i wzruszył ramionami.
-
Co z tą nową? O włosach koloru dojrzałego zboża i oczach bardziej niebieskich niż morska toń?-
-
Elise?- łowca nagród zdziwił się na pytanie staruszka -
Jak to co z nią?-
-
Chciałbyś mieć z nią dzieci?- bezpośredniość starca lekko zszokowała najemnika.
-
Ja...- Bruno chciał coś powiedzieć, jednak siwy człek spojrzał za siebie i przerwał rozmówcy.
-
Ktoś na ciebie czeka.- rzekł uśmiechając się szczerze.
~***~
Bruno tylko na krótką chwilę stracił świadomość. Kiedy otwarł oczy widział nad sobą nieznajomą twarz.
~
Zdechnę jak robak...- pomyślał widząc jak uśmiechający się triumfalnie skurwiel zbliża w kierunku szyi ledwie żywego najmity swe ostrze, by dobić go i oszczędzić widoku rozgramianej grupki kompanów. Bruno nie zauważył jak pocisk wbił się w jego pierś. Trwało to za szybko. Kiedy otwarł szerzej ze zdziwienia oczy, druga strzała wystawała z szyi osobnika by powalić go martwego tuż obok Brunona. Łowca nagród nie był pewny, czy to aby stało się naprawdę. Po chwili obok pojawił się znajomy Felix. Mężczyźni znali się z widzenia, z racji wykonywanej profesji. Kilka razy ich drogi się krzyżowały, ale nie poznali się bliżej, mimo iż oboje byli Pogromcami bestii z Ostermak.
~
Co robisz?~ pomyślał, kiedy kompan podniósł lekko jego głowę i wlał mu do ust paskudnej w smaku substancji o niezbyt przyjemnej konsystencji.
-
Siedem...- warknął kiedy tylko poczuł się odrobinę lepiej, a ból nie był już tak silny jak kilka sekund wcześniej. Tylko on sam wiedział co ma na myśli wymawiając tę liczbę. Widząc, że z Brunem jest odrobinę lepiej, Felix od razu doskoczył do ledwie żywej Elise. Bruno odwrócił głowę w jej stronę spoglądając na nią z żalem. Felix nie miał mikstury, czy zatem przyjdzie im się minąć? Kiedy on umierał ona stała w jego obronie, kiedy on odzyskał życie, ona miała odejść? Na szczęście Gottri pospieszył z pomocą użyczając niewieście specyfiku leczniczego, który miał przy sobie. Niedługo potem i Elise odzyskała przytomność.
Lekko otumaniony jeszcze Bruno słuchał Alberta z zdezorientowaną miną. Chciał pomóc, jednak wiedział, że nie będzie lekko naciągać linkę kuszy, by ponownie ją załadować po oddaniu strzału.
-
Zrobimy jak... Mówi Albert...- krzywił się z bólu -
Ostrzelać w ukryciu drzew...-