Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2012, 22:51   #28
necron1501
 
necron1501's Avatar
 
Reputacja: 1 necron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodzenecron1501 jest na bardzo dobrej drodze
- Dziękuję za prezent – odpowiedział zaskoczony Camfrey - Co się zbliża? - Następnie zwrócił się do nowo przybyłego - Synu Ard, pamiętaj jednak, że w zamian za rozwiązanie twego problemu, oczekuję tego samego. Muszę przełamać czar i mam wrażenie że twoje nagłe pojawienie się może okazać się pomocne -
- Jasne, jasne. W końcu, nic nie jest dziełem przypadku. - Mówiąc to, Erez przeniósł wzrok na starca.- Dziękuję za sztylet, to dla mnie wiele znaczy. Ale jak ma mi on pomóc wzmocnić żywioł wody? To co zrobiłeś ze mną... To dziwne uczucie świadomości czegoś dotąd nieznanego, ale nie czuję, żeby to miało związek z wodą.
- Natomiast mój ma - Aaron odpowiada. Zdołał już wyczuć jak działa jego dar - Myślę że teraz damy radę wzmocnić twoje pierwiastki.

- Za późno - Kasra zdążył jedynie rzucić przez zęby, nim do wnętrza sfery wpadła strzała, która wbiła się w podłogę.
Najdziwniejsze było jednak to co wydarzyło się ledwie kilka chwil później. Cień, który utworzył się zaraz za nią zaczął rosnąć w zastraszającym tempie. Minęły sekundy, a ten przypominał raczej ten rzucany przez dorosłą osobę, nie ledwie prostą strzałę. Nie był to jednak koniec. Z mroku zaczęła wyrastać głowa, niedługo potem cały tułów. Dopiero wtedy dołączyły dwie inne, znacznie mniejsze istoty. Nadal pokryte czarną, gęstą mazią. Z czasem i ta zaczęła jednak zanikać. Wtedy wszystkim obecnym ukazało się coś niebywałego. W samym środku stała kobieta odziana w czerń. W gruncie rzeczy nie różniła się zbytnio od normalnej ludzkiej istoty. Może poza oczami, wielkimi, pustymi i niebywale chłodnymi.


U jej boku znajdowały się dwie przerażające bestie. Budową ciała i kształtem pyska przypominały spore goryle. Wyróżniały je jednak po trzy pary baranich, zakręconych rogów ułożonych wokół ich głów. Te same zaś przykrywały gęste, czarne niczym noc warkocze.
Kobieta wodziła wzrokiem przez moment po wszystkich zebranych, ostatecznie zatrzymując się na olbrzymie.

- Drogi bracie, jaka to radość móc cieszyć oczy twym widokiem, szczególnie że dar to z wszech miar niespodziewany - uśmiechnęła się i lekko skłoniła. Jej suknia i każde zdobiące ją pióro zatańczyło wraz z jej ruchem.
- Agas - olbrzym wydał z siebie złowrogi pomruk. - Nie powinno cię tu być.
Kobieta wykonała piruet, jednocześnie cicho chichocząc.

- Wprost przeciwnie mój piękny. Wprost przeciwnie.

Erez cofnął się pamięcią do opowieści demona i szybko zrozumiał, z kim mają do czynienia. Druji, żeński pierwiastek zła, główni przeciwnicy Yazata. Nie nazwała ona Kasry “bratem” przypadkowo - mężczyzna obawiał się, że może stanowić jeszcze groźniejszą przeciwniczkę od deev. Ten stawiał w większości na czystą siłę i walkę bezpośrednią, od kobiety trzeba było się spodziewać nieco więcej finezji - pułapek, sztuczek, może nawet magii, której zasad działania Skolnik nie znał i wobec której mógł okazać się bezbronny. Otuchy dodawała mu jednak obecność perskiego boga, udało mu się powstrzymać nerwy na wodzy i nie sięgnąć po pistolet. Przeskakując wzrokiem po trójce napastników, odezwał się dyskretnie do starca.
- Tishtrya, co teraz? W takich sytuacjach nie da się uniknąć walki, prawda? Nawet mimo iż to Twoja siedziba?
Aaron natomiast zwrócił się bezpośrednio do demona.
- Co Cię tu sprowadza? – głupie, ale mówiące wiele pytanie.

- Oto właściwe pytanie - kobieta uśmiecha się do Aarona.

Nim zdążył jakkolwiek zareagować, w swojej głowie zaczął słyszeć śmiech kobiety. Niby nic aż tak dziwnego, do momentu kiedy uświadomił sobie, że nadal widzi jej twarz, na której brakuje choćby cienia jakiegokolwiek grymasu. Aaron spróbował odwrócić głowę ale wtedy doszło do niego, że stracił władzę nad swoim ciałem. Wszystko mija kiedy między nim i Agas staje Kasra. Ten chwilę potem wymierza potężne uderzenie tyłem otwartej dłoni. Wystarczająco by paść na ziemię, ale bez wątpienia gdyby chciał podobnym ciosem mógłby urwać głowę, więc widocznie usiłował się kontrolować. Miło z jego strony. Aaron przez chwilę stracił orientację gdzie jest, cały świat mu zawirował przed oczyma. Szybko jednak zebrał się w garść, nie był to najlepszy moment na podziwianie gwiazd. Masując szczękę popatrzył jednak z wdzięcznością na demona.

- Banda idiotów - warknął celując jednocześnie ostrzem swego ogromnego miecza w kierunku przybyszy. - Rozmawiać z nią to jak nastawić pierś pod ostrze jej miecza. Słowa uczyniła swą bronią, je i te przeklęte oczy.

Skolnik nie był pewien, po której stronie ostatecznie stanie Kasra. Wiedział, że nie powinien wymagać od niego stawania w bratobójczej walce z druji, z drugiej jednak strony, gdyby nie dotrzymał przysięgi, mieliby nie lada kłopoty - w końcu Kasra sam siebie nazwał “zgubą bogów”, i o ile mogła to być typowo efekciarska zagrywka, to na pewno zawierała też nieco prawdy.
Spoliczkowanie Aarona w pierwszej chwili spowodowało, że serce podeszło Erezowi do gardła- jednak, Kasra zdradził? Jednak ułamek sekundy później, zrozumiał już, że zamierzenia demona były odwrotne. Nie skrzywdził mężczyzny, tylko go uratował. Jednak na honorze demonów można polegać.

Kobieta wyraźnie wyglądała na niepocieszoną. Nadal pozostawała jednak kompletnie spokojna, machnęła tylko delikatnie dłonią. Potwór po jej prawej stronie ruszył w kierunku deeva. Potężne ciało o dziwo poruszało się zadziwiająco szybko i nim reszta w ogóle mogła cokolwiek zauważyć, było już w powietrzu. Kasra zareagował błyskawicznie, wyprowadzając pionowe cięcie. Impet dosłownie wbił monstrum w ziemię, ostrze zagłębiło się natomiast w jego bark na dobrych kilka centymetrów. O dziwo to zdawało się nawet nie odczuwać bólu. Zamiast tego zaczęło się podnosić wydając z siebie przerażający warkot.

- Aaron, Erez stańcie za mną - Sirius z łatwością zagłuszył miotającą się bestie. Ten głos nie znosił sprzeciwu, to nie ulegało wątpliwości. Sam staruszek stał wyprostowany z włócznią opartą o swój bark.
Rozsądek bez problemu przekonał dumę, że udział w tej potyczce jest o wiele ponad jego siły i najrozsądniej jest się cofnąć. Pozbierawszy się błyskawicznie z ziemi, wycofał się we wskazane miejsce.
Izraelczyk nie zamierzał ani rzucać się w wir walki z nieznanym, znacznie silniejszym oponentem, ani sprzeciwić się boskiemu wojownikowi, władcy tego miejsca. Żadne z powyższych nie skończyłoby się dla niego dobrze. Posłusznie zrobił dwa kroki w tył, nie spuszczając jednak wzroku z walczących demonów.

W tym samym momencie kiedy obaj przemieścili się we wskazane miejsce, Kasra wyraźnie poirytował się nieustającym jękiem i podrygiwaniem bestii. W znany sobie, niezbyt subtelny sposób postanowił ostatecznie wykończyć ofiarę. Po prostu położył więc jedną stopę na mieczu i przydeptał. Ogromny tasak z hukiem wbił się w podłogę rozcinając nieszczęśnika na pół. Wtedy jednak stało się coś niespodziewanego. Rozpołowione ciało zmieniło się w dwie cieniste plamy, podobne do tej, z której "wyszła" kobieta z dwoma ochroniarzami. Niedługo potem każda zrodziła kolejne istoty. Miejsce dwóch zajęły więc trzy rządne krwi demony.
Wtedy gdzieś w górze zamigotała jakaś czarna postać. To kobieta zawisła w powietrzu wypuszczając w ich i Siriusa kierunku pięć mrocznych sztyletów. Na szczęście starzec zareagował w porę. Stojąc przed nimi zakręcił włócznią sprawnie zbijając wszystkie pociski. Obaj od razu zauważyli, że każdy ruch broni boga rozrzucał w koło chmurę złocistego pyłu. Początkowo nie wiedzieli o co chodzi, ale i ta zagadka szybko przestała być problemem. W mgnieniu oka w miejscu gdzie drobiny upadały na ziemię wyrósł szczelnie otaczający Was mur roślin. Wysoki na dwa metry skutecznie zablokował pole widzenia. Na szczęście obecność Tishtryi sprawiała, że nie obawiali się o bezpieczeństwo. Jeden z "goryli" postanowił jednak spróbować szczęścia i rzucił się do ataku, próbując go przeskoczyć. Kilka pnączy natychmiast wystrzeliło w jego kierunku. Rośliny nie miały jednak zamiaru tylko go obezwładnić. Na ich oczach kolczaste pędy zaczęły wdzierać się do jego gardła, uszu, nozdrzy. Zupełnie jakby chciały utorować sobie drogę wprost do jego serca, czy czegokolwiek co wprawiało demona w ruch. Widok nie był przyjemny, tym bardziej kiedy jego ciało zostało rozerwane od środka. Czarne plamy rozlały się po roślinach, lecz nim zdążyli zacząć obawiać się o narodziny całej hordy bestii, dostrzegli jak te są stopniowo pochłaniana przez liście. Mało tego, z każdą kroplą mur powiększał swoje rozmiary. Kiedy był już praktycznie dwa razy większy, Sirius spojrzał w ich kierunku.

- Przygotujcie się i nie wahajcie ani chwili. Jedna szansa to wszystko co mogę wam dać.

Ledwie skończył mówić i obrócił głowę, a po starcu nie było już śladu. Jego miejsce zajął kształt wyraźnie ludzki, niemniej jednak stworzony tylko i wyłącznie z wody. Istota zwiększała swe rozmiary do momentu kiedy niemal dorównała górującym nad nimi drzewom. Dopiero wtedy ruszyła do ataku. Zderzając się ze ścianą zieleni po prostu uległa rozproszeniu. Nie wyrządzając absolutnie żadnych zniszczeń przemknęła pomiędzy wszelkimi szczelinami, chwilę potem znikając z ich pola widzenia. Nie ulegało jednak wątpliwości, że dosięgnęła celu. Ledwie sekundy później do uszu obu mężczyzn dotarły przerażające krzyki i dźwięk jakby potężnej fali uderzającej o brzeg. Obaj poczuli coś dziwnego. Fakt adrenalina, zdenerwowanie, poniekąd również strach sprawiały, że w głowach pojawiały się tysiące różnych sensacji, jedna była jednak na tyle niespotykana, że od razu zwróciła uwagę. Za każdym razem kiedy słyszeli odgłosy uderzeń, walki, mieli wrażenie, że stoją tuż obok głośników podczas koncertu. Jakby każdy dźwięk dosłownie wgniatał klatkę piersiową. Nie byli wręcz w stanie oddychać. Samo powietrze zdawało się wbijać mężczyzn w ziemię. Nie wiedzieli czy to po prostu grawitacja, czy może sama prezencja tak niewyobrażalnie potężnych istot.
Wtedy dostrzegli jak mur zaczyna się rozstępować. Zadziwiające, ale przez utworzony tunel pędził najprawdziwszy byk. Odruchowo odskoczyliście na boki, ale zwierzę wyraźnie nie brało ich za cel. Mało tego, kiedy znalazło się dostatecznie blisko Erez mógł rozpoznać charakterystyczną bliznę, w miejscu jednego z oczu. Kasra?! Olbrzym ani nie zwolnił. Opuścił głowę i ledwie moment później uderzył z niebywałym impetem w do tej pory znajdującą się za plecami ścianę. Cała sfera rozbłysła jasnym światłem, kiedy zrozumieli co się dzieje. W miejscu uderzenia pojawiło się błyskawicznie zwiększające swe rozmiary pęknięcie. Szybko stało się zbyt wielkie i zmieniło w sporej wielkości wyrwę. Za nią czaiła się tylko potworna ciemność, ale nie mieli zbyt dużego wyboru. Kiedy Kasra ruszył na jej spotkanie, dołączyli do niego.
 

Ostatnio edytowane przez necron1501 : 08-05-2012 o 11:17.
necron1501 jest offline