Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2012, 13:51   #67
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Trzeba było to załatwić jak najszybciej, nie miała czasu, a raczej nie miał go Bruno. Gdybyż tylko wiedziała, że spieszy się niepotrzebnie, że nie może w żaden sposób nieszczęśnikowi pomóc, ponieważ wbrew jej założeniom nie miał własnej mikstury, którą mogłaby go poratować. Gdyby tylko wiedziała, wszystko mogłoby potoczyć się inaczej.

Zaatakowała z całym zdecydowaniem, brutalnie. Odcięta kończyna upadła na leśną ściółkę z nieprzyjemnym odgłosem. Jeden cios i było po wszystkim, szkoda tylko że to nie ona go zadała. Krew sikała na wszystkie strony zdobiąc otoczenie kontrastowym wzorem. Nie widziała tego, niczego nie widziała przez zalane nią oczy. Odruchowo przetarła je rękawem tylko po to by ujrzeć że jest już za późno. Każda rysa, szczerba czy najmniejsza nawet plamka rdzy na ostrzu była niewiarygodnie wyraźna, czerwone koraliki wolno dryfowały w powietrzu, a potem zimna stal zagłębiła się w jej piersi. Czuła jak przechodzi przez jej miękkie ciało, do końca, po samą rękojeść, a potem w drugą stronę pokryta lśniącą czerwienią wysuwa się z niej. Wszystko było takie nierealne. Krzyknęła nie słysząc własnego głosu. Osunęła się nie kontrolując i właściwie nie zdając już sobie sprawy z własnego ciała.

~***~
Stała po środku wsi, dokładnie takiej jak ją zapamiętała. Grupka dzieci biegała wokoło śmiejąc się i pokrzykując, ale ona nie była już dzieckiem. Stara zielarka siedziała na trójnogim stołku ucierając w moździerzu zioła, uśmiechała się. Nagle przerwała pracę i tłuczkiem wskazała coś na horyzoncie, uśmiech zniknął z jej twarzy. W oddali zbierały się burzowe chmury, coś nadchodziło i było to coś bardzo złego. Matki wybiegły z domów by pochwycić swoje dzieci i zabrać do bezpiecznych izb. Ktoś pociągnął ją za rękaw.
- Mamo boję się, chodźmy do domu.- powiedział chłopczyk ocierając zaciśniętą piąstką załzawione oczy. Spojrzała na niego a potem na horyzont.
- Przykro mi.- szepnęła, a chłopiec zniknął rozwiany przez wiatr. Ruszyła na spotkanie burzy. Usłyszała mamrotanie, przyzywało ją, zanurzyła się w ciemności.

~***~
Otworzyła oczy, wisiała nad nią rozmyta twarz.
-Bruno?- Nie, nie myślała że to Bruno, chciała wiedzieć co z nim. A potem zakaszlała, szarpnęła się w czyichś ramionach by odwrócić na bok i wypluć spienione skrzepy. Oprócz krwi czuła w ustach znajomy gorzki posmak. Powinna być już w krainie Morra, ktoś musiał podać jej miksturę i zawrócić ją stamtąd w ostatniej chwili Ciągle czuła ból w środku gdy odkasływała resztki własnej krwi. Wyglądała koszmarnie, cały przód jej munduru i tył też trochę przesiąkł krwią, mała jej mnóstwo również na twarzy i we włosach do których dodatkowo przyczepiły się elementy ściółki. Po raz kolejny przetarła oczy już niezbyt czystym rękawem. Wreszcie mogła dojrzeć dokładniej swojego wybawcę.
- Dziękuję Feliksie. Jeśli tylko będę miała okazję zrobię nową miksturę.- podniosła się z trudem krzywiąc z bólu, spojrzała w stronę Bruna, którego też ktoś poratował i na Alberta. Zdołała się uśmiechnąć, nie można było powiedzieć żeby byli cali i zdrowi, wyglądali też raczej koszmarnie, ale żyli i to było najważniejsze. Wszyscy żyli. Rozległ się głos rogu i wystrzały przypominając że to bardzo szybko może się zmienić.

- Nie zdołałbyś ich swoją magiczną sztuką wezwać gdzie indziej by dać nam czas na ucieczkę? A może stworzyć inny dźwięk który spłoszyłby konie? – zapytała maga nie mając właściwie nadziei, że weźmie pod uwagę taką opcję. Miała za to cichą nadzieję że kiedy konni przybędą na pobojowisko i znajdą prawie wszystkich kompanów martwych, za to nie znajdą wozu, swojego dowódcy, ani żadnego poległego przeciwnika to trochę osłabnie ich zapał. Nie miała ochoty na dalszą walkę, czuła się fatalnie, ale jeśli nie znajdzie się inny sposób wesprze kompanów swoim łukiem, choćby miała go użyć po raz ostatni.
 
Agape jest offline