- Kapitanie - czyli olewamy wszystkich ewentualnych cierpiących pracowników akademii, którzy z pewnością ucierpieli w tym dzikim wybuchu magii? Ignorujemy również skarby, które niewątpliwie tam zalegają i które przecież były gromadzone dla pogłębiania wiedzy i dobrobytu ludzkości, a teraz mogą trafić w niepowołane ręce jakichś rabusiów? Ratujmy dziedzictwo ludzkości! Nie godzi się tak tego zostawiać! - powiedziałem do kapitana.
Sprawdzam możliwości zejścia na ziemię, no bo jesteśmy na jakimś drzewie, więc nie wiem co dalej. I jak daleko od akademii jesteśmy? To jakiś las nieopodal akademii czy dziesiątki kilometrów od niej? |