Leo z ulgą zobaczył że dwójka rannych będzie żyć. Rozejrzał się ponuro po pobojowisku i niemalże odruchowo próbował podrapać się w serdeczny palec lewej dłoni. Ten urwany.
Skrzywił się, słysząc wystrzały. Wóz... Cholera, a co jeśli dopadli to co zostawili za sobą, na trakcie. Łowczy rozejrzał się, szukając wzrokiem obencego lidera grupy do której należał.
Po krótkim namyśle podszedł do Gottriego.
-Nie chcę być czarnowidzem, ale co jeśli oni właśnie atakują wozy których mieliśmy chronić? Mogę pójść na zwiad...- cały czas był czujny. Nie wiedział czemu. Coś po prostu było nie tak.
__________________ Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die... |