Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2012, 23:55   #123
motek339
 
motek339's Avatar
 
Reputacja: 1 motek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znanymotek339 nie jest za bardzo znany
Rozszalała się burza. Porywisty wiatr rzucał statkiem w każdą stronę. Elfka kilka razy omal nie straciła równowagi, gdy galeonem mocniej szarpnęło. Ale stała dzielnie i trzymała łuk w pogotowiu.

Ty arogancki dupku”- pomyślała Chui, wypuszczając pierwszą strzałę w kierunku porwanego do góry marynarza. –„Najpierw wysyłasz dziewczynkę na pewną śmierć,” – kolejny strzał –„a teraz polujesz na nas?” – Elfka chyba za bardzo się zdenerwowała i tym razem nie zdołała uratować matrosa. Dla niego nie dało się już nic zrobić, ale to tylko zwiększyło determinację Chui. – „Jeszcze zobaczymy, kto wygra tę bitwę!

Władca wyspy czy nie, umiejący czytać w myślach lub nie posiadający tej zdolności, Grigori irytował ją coraz bardziej. Początkowo elfka nie przejmowała się nim tak bardzo, sądząc, że Papusza trochę wyolbrzymiła jego możliwości. Teraz jednak wiedziała, że to nie było tylko czcze gadanie i to coś mogło być naprawdę niebezpieczne. Jedno było dla niej pewne – jeśli miałaby zginąć, to nie odda swego życia tak łatwo, jakby on chciał i zabierze kilku jego sługusów ze sobą. Ta pewność sprawiała, że Chui nie straciła animuszu w walce z tak trudnym, bo niewidzialnym, przeciwnikiem.

Kobieta przez cały czas próbowała dodać choć trochę otuchy dziewczynce, mówiąc do niej. Marna to była pociecha, lecz musiała wystarczyć. Póki Chui czuła uścisk Papuszy, wiedziała, że nic jej nie grozi.

Krzyk radości na pokładzie, tak dziwny w tych okolicznościach sprawił, że elfka obróciła się w tamtym kierunku, spuszczając wzrok z obserwowanej grupki. Kolejny potwór wykorzystał tę okazję, by porwać jednego z marynarzy. Chui zaklęła w duchu zła na swoją nierozważną decyzję. Chwilę później na pokład weszła ekipa zwiadowcza. Najpierw Yagar, później marynarze, Bahadur i… tyle. Nie było teraz czasu na zastanawianie się, dlaczego Caliszyta postanowił ich zostawić na wyspie. W końcu po coś wysłany został drugi zwiad. Innego wyjaśnienia elfka nie chciała na razie przyjąć do wiadomości.

Chui uspokoiła się gdy Bahadur zaczął wydawać rozkazy, a marynarze tak chętnie go słuchali. Miała dziwne wrażenie, że mężczyzna zyskał większy wśród nich posłuch niż bosman.

Chwila ta trwała krótko. Nagły błysk i potężny huk sprawiły, że elfka zasłoniła uszy dłońmi, a powieki zacisnęła z całej siły. Krzyki Ralfa dotarły do niej jakby z daleka, a na pojęcie ich sensu potrzebowała kolejnych kilka sekund. Otworzyła gwałtownie oczy i zrozumiała grozę sytuacji. Niemal instynktownie przewiesiła sobie łuk przez ramię, złapała Papuszę i posadziła sobie ją na lewym biodrze. Była pewna, że przerażona dziewczynka nie miałaby szans sama uciec przed niebezpieczeństwem.

Elfka wyjęła z pochwy ukrytej w rękawie sztylet i zeszła z drogi marynarzom, wykonującym nerwowe polecenia Caliszyty. Sama nie miała im jak pomóc, więc uznała, że przynajmniej nie będzie przeszkadzać. Odsunęła się stosowną odległość od płonącego masztu i, z bronią gotową do rzucenia lub obrony wręcz, czekała na rozwój wypadków.
 
__________________
"Daj człowiekowi ogień, będzie mu ciepło jeden dzień.
Wrzuć człowieka do ognia, będzie mu ciepło do końca życia"
Terry Pratchett :)
motek339 jest offline