Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2012, 14:37   #6
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Gotowy, Jąkała?
- T-t-ta.
- Knigę masz?
- Ehe.
- Kazanie?
- W g-g-głowie.
- To jazda. Zadzierać kiecki, chłopaki i zasuwać.


- Teraz przed lat kilkadziesiąt nastąpiły herezyje na świętą wiarę, na której to Imperium zasiadło. I na kapłaństwo, do którego to przywiązane jest, jady i ostre nieprzyjaźni swoje podnosząc; chcąc, aby ustąpiła, heretyckie a bluźniercze racje ogłaszają ludzie nikczemni, ukrycie, by dobrych ludzi zwodzić ku nim, a odwrócić od światła...
Procesja w składzie kapłana, niosącego w jednej ręce księgę, a w drugiej pochodnię oraz bandy obdartusów, mruczących niezrozumiale i okładających się po plecach rzemieniami bądź zwojami konopnych lin, pięła się w górę, ku Wilczej Warowni. Wszyscy odziani byli w coś, co przypominało włosiennice z kapturami.
Wywołując spore poruszenie, zarówno wśród załogi Warowni, jak i ukrytych po okopach żołnierzy II Lekkokonnego. Ani jedni, ani drudzy nie mieli pojęcia, jak i skąd na manewrach wzięli się nagle fanatycy Sigmara.
- ... tedy weźcie młoty a miecze i rozbijcie nieprzyjacioły Imperium! Bijcie ich, a tłuczcie, tnijcie, sieczcie, rąbcie, bez zlitowania ni miłosierdzia! A zewłoki ich palcie, by nie kaziły świętej ziemi Imperium, by ich dusze nieczyste nie kaziły dusz dobrych poddanych Sigmara! - głos kapłana rósł, nie tylko z powodu coraz mniejszej odległości, ale najwyraźniej on sam się nakręcał, od podniesionego głosu przechodząc do krzyku.

- Co do chuja? Słyszycie?
- No raczej, szaleniec drze mordę na pół Middenlandu.
- To nie to, on brzmi jak ten szajbus z dziesiątki Mędrka.
- Co? Ten jebnięty klecha? Niby skąd on miałby... skurwysyny!


- A ja nadal mówię, że to wszystko chuj strzeli. Zaraz się połapią i czeka nas wielkie bicie. A to i tak nic w porównaniu do tego, co zrobi z nami Jednooki. - mruknął jeden z biczowników.
- Morda, Maruda. Uda się. Mrucz dalej. I okładaj się tym sznurkiem.
- Pancerz sobie zniszczę...
- Weźmiesz nowy od tych frajerów. Głośniej mruczeć, zbliżamy się. Biczować się mocniej, jesteśmy w końcu fanatykami religijnymi.
- Kim?
- No, świrami. Pojebami.
- A to dobra.
- Zamknąć mordy. Od teraz tylko mruczenie.
- Ale co mruczeć?
- Nic, po prostu rób "mmmm".
- Mrurmrumrau... nie umiem...
- To powtarzaj "Sigmar".
- SIGMAR!
- rozległ się nagle ryk z pochodu.
- Kurwa, Kartacz...
- SIGMAR!
- ... mówiłem, że ma być trzeźwy.
- Jak ruszaliśmy to był...
- Dobra, krzyczymy razem z nim. I machać batami!
- SIGMAR! SIGMAR! SIGMAR!

Imię boga niosło się echem po okolicy, wywrzaskiwane przez dziesiątkę ludzi maszerujących prosto w stronę Wilczej Warowni.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 09-05-2012 o 14:45.
Cohen jest offline