Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2012, 19:36   #61
Mortarel
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Carl "Miecz" Gretch

Dostrzegłeś jak zwierzoludzie obchodzą wasze pozycje, okrążają osadę, żeby uderzyć na wasze tyły. Wiedziałeś, że nie działo się dobrze. W zasadzie było bardzo źle. Wróg miał uderzać frontalnie, a tymczasem okazało się, że jest sprytniejszy niż mogłoby się zdawać.

Strzelałeś ze swej kuszy kładąc kilku wrogów. Nie było to trudne, bowiem wystarczyło wycelować z grubsza w większe skupisko wrogów, żeby uzyskać sporą pewność trafienia. Część wrogów wdzierała się wyrwą w murze. Zadawałeś sobie pytanie, jak można było przeoczyć coś takiego. Kto tego nie dopilnował?

Zarządziłeś odwrót. Rozkazałeś swoim ludziom, aby porzucili pozycje i wycofali się w kierunku placu. Żołnierze ostrożnie zaczęli się wycofywać. Za nimi napierał nieprzerwanie wróg. Teraz, kiedy jeden z odcinków był mniej chroniony, kokogłowym udało się wspiąć na barykadę i przeskoczyć na drugą stronę. Zaczęli spychać was do tyłu coraz bardziej i bardziej. Powoli, lecz systematycznie. Gdzie do cholery są Ci jeźdźcy?!

Matt „Grzeczny” Burgen

Walczyłeś zaciekle, jednak wrogów była cała kupa. Mieli przewagę liczebną i zdawali się być nieco lepiej zorganizowani, być może nawet lepiej niż wy obecnie.

Widząc, że Carl wycofuje oddziały do placu postanowiłeś uczynić to samo. Trzeba było ścieśnić szeregi i bronić się na mniej rozciągniętej linii. Jeśli udałoby się skupić w jednym miejscu, być może udałoby się wytrzymać nieco dłużej.

Ze zdenerwowaniem wyczekiwałeś odsieczy kawalerii, która jednak nie nadchodziła. Jeźdźcy powinni być już dawno przy was. Coś musiało iść nie tak jak było to w planie. Jeśli nie nadciągną szybko, to wszyscy tu zginiecie.
Twój oddział słysząc rozkaz wykonał go posłusznie. Odstąpili od obrony barykady kierując się do centrum osady. Tuż za nim na murek zaczęło wspinać się kilku zwierzoludzi. Nadbiegało ich więcej.

Leo Ente

Wróg atakował w przewadze liczebnej. Wszystkim śmierć zaglądała w oczy. Co więcej skończyła się amunicja i żołnierze porzucili swoje łuki. Chwytali za co tylko się dało i starali się odepchnąć przeciwnika i zrzucić go z barykad.
Nie miałeś wyboru i zarządziłeś odwrót. Pozostali dowódcy robili to samo. Trzeba było wycofać się do placu. Tam jest nadzieja na to, aby móc bronić się nieco dłużej. Niech ta kawaleria w końcu przybędzie inaczej wrogowie zmieszają was z błotem i zjedzą wasze ciała.

Stanąwszy na jakiejś skrzyni mogłeś szyć w zwierzoludzi ze swej kuszy. Bełty przelatywały nad głowami członków oddziału. Kilku wrogów padło przebitych grotem, innych tylko raniłeś i rozzłościłeś jeszcze bardziej. Gdyby tylko było was trochę więcej i mielibyście więcej sprzętu. Wiedziałeś, że błędem było to, że nie zbudowaliście wszędzie barykad. Co więcej nikt nie zbadał murów w poszukiwaniu wyrw. Mogło się to okazać śmiertelne w skutkach.

Johann Eberhardt

Wasze pozycje padały jedna za drugą. Pozostali dowódcy nawoływali do odwrotu i organizowali obronę w centrum osady. Z tego co dostrzegłeś, to wrogom niemal udało się was okrążyć. Nie wszystkie drogi zostały zabarykadowane, do tego przeoczona wyrwa przez którą przeciwnik wbiegał do osady jak przez otwartą na oścież bramę. I do tego trolle.

Kiedy twój oddział zszedł z pozycji na barykadach zwierzoludzie szybko doskoczyli do murku i zaczęli go przeskakiwać. Wołali na trolla, żeby ruszył do ataku, jednak ten zajęty był jeszcze przez chwilę pożeraniem jakiegoś kikuta, który oderwany został od ciała jednego z waszych. Do dziś nie wiadomo, czy chęć wykonania samotnej szarży na trolla wynikła z wojennego geniuszu, który być może Johann posiadał, czy była tylko czystym aktem głupoty.

Spiąłeś Mariusa i ruszyłeś. Czas jakby spowolnił. Minąłeś walczące szeregi, koń przeskoczył susem murek, manewrowałeś wśród szarżującego wroga zbierając przy okazji ciosy przeróżnego rodzaju broni. Wielkim wysiłkiem udało Ci się przedrzeć i oto bestia znalazła się wprost naprzeciwko Ciebie. Troll właśnie ruszył na twoich ludzi wymachując groźnie maczugą. Spiąłeś Mariusa i ruszyłeś.

Celowałeś w głowę, jednak nie było to łatwe. Koń musiał jechać pod górę, do tego wciąż musiałeś manewrować i tratować zwierzoludzi. Kiedy cel znalazł się w zasięgu wykonałeś pchnięcie i ugodziłeś stwora w plecy.

Wszyscy

Oczy wszystkich zwróciły się w stronę Johanna, który przeszył trolla włócznią. Bestia ryknęła wściekle i obróciła się gwałtownie. Była szybka, szybsza niż się można było tego spodziewać. Johann próbował odjechać, kiedy potężny cios kilkumetrowej maczugi uderzył w bok jego konia. Marius zakwilił, parsknął i padł na ziemię z pogruchotanymi kośćmi i przetrąconą głową. Johanna wygięło w siodle. Próbował złapać równowagę, ale cisnęło nim do tyłu. Spadł na ziemię, tuż u stóp trolla. Próbował się podnieść, kiedy olbrzymie łapska sięgnęły po niego podnosząc go do góry. Wszystkim przypomniał się obraz jednego z żołnierzy, który nieco wcześniej został rozerwany na pół. Johann zdawał się być oszołomiony uderzeniem. Troll przyjrzał mu się i już miał zamiar chwycić go oburącz, aby rozerwać na strzępy jego ciało, kiedy być może ostatnie strzały z szeregu ludzi Eberhardta trafiły go w twarz. Niestety jeden z wystrzelonych pocisków ugodził też dowódcę w prawy bok przebijając płuco.

Troll krzyknął zapominając o przyjemności jaką mogłoby mu dać rozerwanie człowieka na strzępy i z całej siły cisnął swoją zdobyczą w stronę jednego z domostw. Johann niczym szmaciana lalka poszybował w powietrzu uderzając w słomiany dach i wpadając przezeń do środka obory. Posypały się wióry, deski i ścinki traw. Nikt nie sądził, że można przeżyć coś takiego. Ludzie ze smutkiem odwracali wzrok, jednak walka trwała nadal.

Johann

Wpadłeś do obory przez dach. Niespotykanym wręcz szczęściem wylądowałeś na wielkiej stercie siana, które było składowane w tym miejscu jako pokarm dla zwierząt. Kiedy się ocknąłeś nie mogłeś się ruszać z bólu. W twoim prawym boku sterczała strzała i prawdopodobnie złamałeś rękę i nogę. Nie wiedziałeś czy od ciosu trolla czy od upadku. Zaniepokoiło Cię tylko jedno. Poczułeś dym a w przeciwległym rogu obory ujrzałeś niewielkie płomyki ognia skaczące po ścianie.

Leo, Matt i Carl

Kiedy znaleźliście się w centrum placu wróg uderzył ze zdwojoną siłą. Ludzie Otterbeina padali jeden za drugim. Strzegli przejść nieprzygotowanych do obrony, a byli już wykończeni walką w lesie. Wszyscy opadali z sił. Przez wyrwę wbiegało coraz więcej wrogów. Dwa trolle przeskoczyły barykady i siały zniszczenie w osadzie. Zwierzoludzie wdrapywali się po dachach i zeskakiwali z drugiej strony na sam środek placu. Przemieszali się z waszymi szeregami. Wszędzie zapanował zamęt. Nikt już nie słuchał rozkazów, każdy starał się zostać przy życiu. Wśród wszechobecnego jazgotu i krzyków nie dało się rozpoznać żadnego z wypowiedzianych słów. Każdy dźwięk mieszał się z innymi. Kurzawa wzbiła się w powietrze. Kilka chat stanęło w płomieniach.

Osada została okrążona i nie było ucieczki. Byliście świadkami przerażających scen. Trolle choć ranne szybko wracały do zdrowia. Regenerowały rany i uderzały z jeszcze większą zawziętością. Miażdżyły maczugami, rozrywały na strzępy, odgryzały głowy. Przestawały na moment, aby się posilić dopiero co zabitym żołnierzem. Zwierzoludzie zdawali się nadbiegać ze wszystkich stron. Ktoś widział Wulfharta jak rzucił się na wroga, lecz po chwili jego sylwetka rozmyła się wśród ogólnego zamieszania i już nikt nie mógł go odszukać. Johann prawdopodobnie też nie żył. Wszyscy widzieli co zrobił z nim troll. Nikt nie mógł jednak tego sprawdzić, gdyż dostęp do obory, w którą cisnął nim troll został odcięty.

Broniliście się z resztką żołnierzy u drzwi świątyni. Wróg zajął już niemal cały plac. Zwierzoludzie ćwiartowali ciała zabitych, pewnie szykowali się na ucztę po zwycięstwie. Ciskali w ostatni broniący się szereg głowami odciętymi z ciał i zdawali się przy tym nieźle bawić. A kawalerii nie było…
 
Mortarel jest offline