Kurwa, gdzie oni są?! - Myślał gorączkowo Carl parując tarczą atak rogów jednego ze zwierzoludzi. Rajtarzy czy kim tam byli ci konni już dawno powinni się tu zjawić, nie wytrzymają długo. Przemknęła mu się myśl o wycofaniu się do świątyni. Jednak widząc jej drewniane ściany i ogień zajmujący inne chaty uznał, że to samobójstwo. Jeszcze większe niż stanie przed nią i obrona przed morzem potworów. Sigmarze... Twoi żołnierze walczą pod Twoją świątynią, z Twoim imieniem na ustach i umierają. To dobra pora by im pomóc!
Przez całą tę wojaczkę stawał się religijny. Łatwiej przychodziło mu teraz zrozumienie fanatyków. Czasem każdy potrzebuje pomocy większego.
Poprawił chwyt na tarczy i odbił nią głowę jednego z ludzi Otterbeina. -Axel! Podpal mi włócznię magią! Szybko! Chce przed śmiercią zabić Trolla!
Poczeka gdy zrozpaczony "mag" oprzytomnieje i zrozumie co powiedział. A gdy mu się uda Carl ciśnie przynajmniej płonącym pociskiem w monstrum, tyle zrobi. Może Morr spojrzy na niego łagodniej gdy się uda do jego królestwa. Wiedział, że nie zginie nie zabijając tylu zwierzoludzi ilu da radę. |