Gislan upewniwszy się że Bruno i Elise dadzą radę wyżyć, postanowił że to dobry moment by się dozbroić. Ruszył biegiem w kierunku opustoszałego obozu łowcy czarownic i po szybkim przeszukaniu przywłaszczył sobie włócznię, oraz kuszę z kilkoma bełtami. Całe to żelastwo z pewnością przyda się do walki z konnymi pachołkami tego skurwysyna łowcy. Dozbrojony ruszył w kierunku lasu, by nie pozostawać na otwartym terenie podczas ewentualnego ataku. Coś jednak gryzło krasnoluda i postanowił podzielić się tymi wątpliwościami z kompanami.
- Kurwa mać! Głos rogu i wystrzały słychać od strony gdzie podobno zostawiliście wóz z naftą i tego jak mu tam Gwina, czy Cofina. Albo z niego jest niezły zbijaka i te skurwysyny nie mogą se z nim poradzić, albo jakaś banda wtrąciła swoje trzy grosze i postanowiła upuścić krwi tym gadom. Kurwa, wiele bym dał żeby dowiedzieć się co się tam dzieje. Gottri jak umiesz bawić się w podchody, to mógłbyś sprawdzić co tam jest grane, a jak nie to ja tam idę, choć mnie to chyba usłyszą. |