Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2012, 10:00   #5
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Cieniokota co prawda nie znaleźli. Ale rysowała się przed nimi inna zdobycz. Dzicy dożynali jakiś podróżnych, może ktoś z nich żyje jeszcze. Jakaś kobieta przeznaczona na tanią rozrywkę... Wtedy mieliby szansę dowiedzieć się kim byli owi podróżni. Nie miało to większego znaczenia jedynie ludzka ciekawość.
-Niedźwiedź ty walisz w tego co stoi na głazie i wypatruje co się dzieje na drodze. Widać go jak na dłoni a strzelasz najgorzej z nas.-zaczął Domeric
-A może byśmy ich tak tradycyjnie....-zaczął Niedźwiedź. Powszechnie było wiadomo, że słaby z niego strzelec. Choć nie beznadziejny. Był zbrojnym którego ocalono w zasadzie na życzenie Domerica. Gdy był giermkiem w dolinie natrafili na rannego człowieka z klanów. W okół niego leżały cztery trupy. Redfortowie u których gościł chcieli go dobić. Jednak młodego jeszcze Domerica wysoki na siedem stóp wojownik zaciekawił. Na tyle, że wyleczono go na zamku. On zaś opowiedział Domericowie historię swego życia o tym jak zabił syna wodza, przypadkowym ciosem w głowę będąc pijanym. O tym jak musiał uciekać, i o walce oczywiście naciąganej i heroicznej z pogonią. Młody Domeric słuchał z ciekawością, tego jak i innych opowieści o klanach ich historii czy nawet zwykłych legend. Na koniec Domeric chciał puścić go wolno. Jednak Niedźwiedź zaproponował mu swój miecz, a w zasadzie dwa topory choć marnej jeszcze wtedy jakości. W dolinie by go nie chciano, w górach czekała zemsta klanów. Nie wspominając o długu własnego życia... Domeric zaś wtedy był świeżo po zamachu na swoją głowę. Wiedział, że będzie się musiał otoczyć zaufanymi ludźmi. Zyskał wtedy pierwszego z nich.

-Nie, jest nas czterech. I dokładnie tylu z nich załatwimy z zaskoczenia. Mamy mnóstwo czasu żeby wycelować. Najpierw łucznicy i ten co wygląda na dowodzącego.-zaczął tłumaczyć swój plan Domeric. Po pierwszej salwie będą w szoku, mało tego z ich strony nie będzie wiadomo ilu nas dokładnie jest. Nim się zorganizują oddamy jeszcze salwę. A potem zobaczymy albo zaczną uciekać, a jak mają jaja pobiegną na nasze pozycje. Wtedy mamy czas na szybką trzecią salwę, a resztę dorżniemy wręcz.Cichy widziałeś kogoś prócz tej bandy?

-Nie -odpowiedział doświadczony tropiciel.- Jednak to nie znaczy, że gdzieś dalej ich nie ma.

-Klany zawsze są blisko gdy zwęszą łup-wtrącił się Niedźwiedź. - Jesteśmy lepsi, mamy pancerze lepszą stal po co bawić się w....

Domeric tylko spojrzał na swego człowieka. Jego intensywnie błękitne oczy przypominały kawałki lodu. Można było z nich niekiedy odczytać wiele rzeczy. W tym kiedy należy się zamknąć.

-Jąkała ty strzelasz z nas najlepiej- zwrócił się Domeric do ostatniego ze swych ludzi. Jakby jakiś łucznik przetrwał pierwszą salwę załatw go.

Domeric Bolton naciągnął łuk, biorąc na cel największego i najlepiej uzbrojonego bandytę.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 10-05-2012 o 15:36.
Icarius jest offline