Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2012, 10:45   #125
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Atuar z zainteresowaniem, ale i z niepokojem obserwował, jak w miarę upływu czasu wracają kolory na oblicze Lanthana. Z niepokojem, bowiem widać było, jak negatywnie wpływa to na smoka, jak Sylve, chociaż stara się tego nie okazywać, systematycznie traci siły. I chociaż kapitan był im potrzebny, jeśli myśleli o opuszczeniu tej krainy, to Atuar zdecydowanie nie życzył sobie, by się odbyło to kosztem smoka.
- Rawatan luka yang sederhana... - Kapłan rzucił na smoka kolejne zaklęcie leczące, tym razem silniejsze, niż poprzednio. Pomogło. Troszkę. I pozostawała tylko nadzieja, że Sylve skończy, zanim Atuarowi skończą się zaklęcia.
Sposób widzenia klątwy przez Atuara różnił się zapewne od tego, jak to widział smok, ale nawet kapłan potrafił dostrzec, jak ciemne pasma powoli oplątują smoka, który zwijał je ze starannością i dokładnością godną doświadczonej prządki.

Przebudzenie Lanthisa odbyło się nie do końca tak, jak to sobie wyobrażał Atuar. Kapitan raczej nie wyglądał na zachwyconego. Za to widać było, że sil mu nie brakuje, skoro zdobył się na krzyk.Ciekawe czy tak samo by się wydzierał, gdyby zamiast smoka leżała obok niego ładna niewiasta, na przykład Chui.
Atuar nie odpowiedział na zadane przez Lanthisa pytanie. Po pierwsze uznał, że nie do niego było skierowane, zatem odpowiedzieć może Elissa, po drugie - miał na głowie inną ważną sprawę - nieprzytomnego smoka.
- Rawatan ringan luka. - Dotykając dłonią medalionu poprosił Ubtao o ponowne zesłanie pomocy smokowi.
Zaklęcia kapłana sprawiły, że smok zaczął powoli wybudzać się. Jego pysk nadal co kilka chwil wykrzywiał się w nienaturalny sposób pokazując, że nadal on cierpi.
Półelfka w tym czasie podeszła do kapitana i przytuliła go bardzo czule. Nie zważała przy tym wcale na najemników i w jej zachowaniu nie było w ogóle skrępowania.
Lanthis pozwolił jednak tylko na chwilę czułości. Dość mocnym gestem odepchnął kobietę od siebie i krzyknął:
- Wyrzuć ich stąd!
- Na twoim miejscu, kapitanie, okazałbym nieco wdzięczności - odparł Atuar - ale skoro już nie potrzebujesz pomocy, to cię zostawimy.
Elf tylko skrzywił się zniesmaczony uwagą kapłana i zacisnął nienawistnie powieki. Elissa w tym czasie wstała i podeszła do kapłana. Wzięła go za ramię i odsunęła kilka kroków od łóżka kapitana.
- Wybacz mu, proszę - szepnęła. - On nie przywykł do takich sytuacji. Jest dumny i taki ma charakter. Wyjdźcie na chwilę, a ja z nim porozmawiam, dobrze?
Atuar skinął głową. Miewał do czynienia z takimi pacjentami. Czasami zastanawiał się, po co im pomaga... Lepiej by było zakończyć ich cierpienia przy pomocy buzdyganu...
- Podasz mi Sylve? - spytał. - Nie sądzę, by potrafił się swobodnie poruszać.
Zrobił krok w stronę drzwi i zatrzymał się, czekając na reakcję nawigatorki.
 
Kerm jest offline